– Obniżmy trochę napięcie. To nie szahedy leciały w tak ogromnej liczbie, ich było trochę ponad 300 – uspokajał rzecznik ukraińskiego lotnictwa, płk Juryj Ihnat. Znaczną część powietrznej sfory stanowiły imitatory, mające wyczerpać zasoby obrony powietrznej.
Ale wtorkowy nalot i tak był największy od początku wojny. Poprzednie porównywalne uderzenie było 4 lipca, wtedy Rosjanie zaatakowali Ukrainę 550 pociskami. 26 czerwca wystrzelili mniej, bo 537 dronów i rakiet, ale aż 14 rakiet balistycznych i 46 pocisków kierowanych.
Od maja Rosja ponad półtorakrotnie zwiększyła liczbę atakujących szahedów, a w ciągu roku – trzykrotnie całą siłę swych powietrznych ataków. Kremlowi udaje się podobno produkować już ponad 200 dronów na dobę.
Czytaj więcej
Ze szkół w okupowanych częściach Ukrainy od 1 września zniknie nauka języka ukraińskiego. Rosyjsc...
– Były jakieś apokaliptyczne prognozy, że w jednym ataku będzie tysiąc, a nawet 5 tys. dronów. Obecnie to się nie potwierdza. Dynamika wzrostu (liczby atakujących aparatów) jest widoczna, nie widać świadectw potwierdzających, że Rosja jest w stanie wystrzelić naraz tysiąc i więcej – wyjaśnia ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Musijenko. Jednocześnie dodaje, że Kreml potrzebuje kilku dni na zebranie dużej ilości pocisków i przygotowanie ataku.