Reklama

Po co Putinowi „forteca Donbas”: Ukraina jak Czechosłowacja w 1938 roku

Oddanie Putinowi nieokupowanej części obwodu donieckiego oznacza nieuchronne kontynuowanie wojny przez niego. Ukraina utraciłaby bowiem fortyfikacje, powstrzymujące armię Kremla

Publikacja: 25.08.2025 04:40

Pogrzeb Natalii Ilnyckiej z oddziału obsługującego drony. Poległa w kontrolowanej przez Ukraińców cz

Pogrzeb Natalii Ilnyckiej z oddziału obsługującego drony. Poległa w kontrolowanej przez Ukraińców części obwodu donieckiego

Foto: AFP

–To jest bastion przeciw Hunom – miał powiedzieć fiński prezydent Aleksander Stubb o znaczeniu wolnej części obwodu tydzień temu na spotkaniu w Białym Domu z Donaldem Trumpem.

Jak relacjonuje „Wall Street Journal”, amerykański prezydent „był pod wrażeniem”.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy nie wierzą, że Władimir Putin zatrzyma się na Ukrainie

W czwartym roku wojny ukraińska armia utrzymuje już tylko około jednej trzeciej obwodu. Ale znajdują się tutaj dwa ważne miasta Słowiańsk i Kramatorsk (który stał się faktyczną stolicą obwodu po zajęciu przez Rosjan Doniecka). Po ustabilizowaniu frontu w 2015 roku dowódcy ukraińskiej armii przewidywali, że Kreml wcześniej czy później będzie chciał podbić te tereny. Dlatego rozpoczęto budowę rozległych umocnień.

Kreml chce bez walki dostać ukraińską fortecę

Oba główne miasta chronione są 50-kilometrowym pasem dość rozwidlonych fortyfikacji, w które wchodzą zarówno umocnienia stałe (bunkry), jak i polowe: transzeje, rowy i pułapki przeciwczołgowe czy pola minowe. Ponieważ wolna część regionu jest bardzo zurbanizowana, gęsta zabudowa w połączeniu z umocnieniami stanowi bardzo poważną przeszkodę na drodze rosyjskiej armii.

Reklama
Reklama

W dodatku Słowiańsk i Kramatorsk leżą w dolinie rzeki Kazennyj Torec (dopływu Dońca). Ukraińskie umocnienia znajdują się zarówno po wschodniej stronie rzeki, zagrożonej przez Rosjan, jak na wzniesieniach na jej zachodnim brzegu, już za obu miastami. Nawet więc zdobycie obu miejscowości niewiele dałoby armii Kremla, gdyż byłaby w nich ostrzeliwana z zachodniego pasa umocnień.

– To nie są po prostu okopy, ale głęboko urzutowana obrona (…). W całym rejonie są wzniesienia, rzeki i strefy miejskie, co czyni go bardzo trudnym do podbicia – powiedziała „The Independent” Elina Beketowa z Center for European Policy Analysis.

Niektóre amerykańskie agencje wywiadowcze sądzą jednak, że Rosjanie byliby w stanie podbić ten rejon do końca października obecnego roku. Takie oceny wyśmiał prezydent Wołodymyr Zełenski. – Teraz utrzymują jakieś 67-69 proc. (obwodu). To znaczy, że w ciągu prawie czterech lat wojny okupowali około jednej trzeciej obwodu donieckiego (jeszcze 1/3 okupowali przed rozpoczęciem inwazji–red.) Dlatego opowieści o tym, że podbiją nasz Donbas do końca roku, to tylko opowieści. Żeby go ostatecznie okupować potrzebują ze cztery lata – powiedział po powrocie z Waszyngtonu.

Zajęcie obwodu donieckiego otwiera drogę w głąb Ukrainy

Ukraińscy analitycy przypomnieli przy okazji jak niewiele zdobyła rosyjska armia w ciągu ostatnich trzech lat. Od zakończenia serii ukraińskich kontrataków w listopadzie 2022 roku, gdy wojna przybrała formę walki pozycyjnej, Rosjanie do dzisiaj podbili tylko około 0,97 proc. ukraińskiego terytorium. „W ciągu 32 miesięcy zajęli teren wielkości dwóch Luksemburgów. (…) Za cenę ogromnych strat” – podsumował jeden z nich.

Czytaj więcej

Donbas. Ukraińskie oddziały powstrzymały Rosjan, a część zamknęły w „kotle”

Gdyby obecnie Ukraińcy oddali nieokupowaną część obwodu donieckiego, front przesunąłby się 80 kilometrów na zachód. Przede wszystkim jednak opuściliby  swoje umocnienia, za którymi rozciąga się trudny do obrony, dość płaski step.

Reklama
Reklama

Dalej na zachód zdjęcia satelitarne pokazują, że istnieją jakieś ukraińskie umocnienia wokół miejscowości Barwienkowo (13 km od granicy obwodu) i Łozowej (30 km). Ale nie można ich porównywać z rozbudowaną, kilkudziesięciokilometrową pozycją od Słowiańska do Pokrowska, są też łatwe do obejścia. Nie da się również szybko ich rozbudować, na to potrzebny jest czas i ogromne środki.

Droga w stepie prowadziłaby armię Putina wprost do Dnipra (120 km w linii prostej). Osiągnięcie przez Rosjan tego miasta i brzegów rzeki oznaczałoby okrążenie ukraińskiego zgrupowania w stepach zaporoskich i samego miasta Zaporoża.

Atak zaś z granic obwodu donieckiego na północny zachód pozwoliłby im ominąć trudne, pagórkowate tereny nadgraniczne, dolinę rzeki Dońca (której nie mogą sforsować od 2022 roku) i dotrzeć nawet na południowo-zachodnie przedmieścia Charkowa.

– Co by się stało, gdyby Rosja dostała ten region w swoje ręce? Żadnych dużych fortyfikacji, otwarty teren dla dalszych ataków w centralnej Ukrainie, możliwość marszu na Dnipro, Połtawę, Zaporoże lub do obwodu charkowskiego – sądzi Francuz Clément Molin, który analizuje dostępne zdjęcia satelitarne terenu wojny.

Czy Putin odniesie łatwe zwycięstwo dzięki Donaldowi Trumpowi

Sytuacja Ukrainy przypomina Czechosłowację z 1938 roku. Pod naciskiem państw Zachodu oddała ona wtedy Niemcom nadgraniczne rejony Sudetów, w których znajdowały się potężne umocnienia obronne. Gdy Adolf Hitler zdecydował w marcu 1939 roku rozpocząć marsz na Pragę, armia czechosłowacka nie miała gdzie i jak się bronić.

– (Za ataki w obwodzie donieckim) Rosja płaci ogromną cenę w ludziach. To jest powód, dla którego Putin nie chce walczyć o Pokrowsk, Kramatorsk czy Słowiańsk. Straci bardzo dużo ludzi, operacja zajmie zbyt dużo czasu, gdy jego gospodarka nadal będzie się zapadać. Szuka więc łatwego zwycięstwa dzięki Donaldowi Trumpowi – ocenia Molin, wskazując na dotychczasową postawę amerykańskiego prezydenta, bardzo przychylnego liderowi Rosji.

Reklama
Reklama

Przy tym nikt z zachodnich ekspertów nie ma obecnie wątpliwości, że zajęcie pozostałej części obwodu donieckiego nie zakończy rosyjskiej inwazji, a wręcz przeciwnie (tak, jak zajęcie Sudetów w 1938 roku nie zakończyło agresji Niemiec). – Dlaczego Putin chce, by Ukraina się wycofała? Dlatego, że mocno ufortyfikowana ukraińska obrona uniemożliwia Rosji przebicie się tam od 2014 roku. Naraziłoby to Ukrainę na przyszły (rosyjski) atak. To jasno pokazuje intencje Putina – ocenia Alexis Plitsas z Atlantic Council.

Czytaj więcej

Emmanuel Macron ostrzega przed Władimirem Putinem: To drapieżnik

Umocniony obwód doniecki stanie się przyczółkiem do dalszej agresji przeciw Ukrainie. Już obecnie Kreml przebudował lotnisko w Doniecku w wojskowy hub i plac startowy dla swych dronów, atakujących ukraińskie miasta. Eksperci analizujący zdjęcia satelitarne wskazują, że na okupowanych terenach obwodu donieckiego trwa masowa rozbudowa dróg i instalacji wojskowych.

– Rosja przemieszcza stale swe siły do nowych baz na okupowanych terenach i z całej siły militaryzuje podbite tereny (obwodu donieckiego) – mówi George Barros z amerykańskiego Institute for the Study of War.

Władimir Putin zaś nie ukrywa, że w efekcie pokojowych negocjacji chce dostać to, czego jego armii nie udało się zdobyć. Kilkakrotnie zmieniał swe publiczne wypowiedzi co do chęci podboju całej Ukrainy. Ostatnio znów twierdzi, że Ukraińcy to „bratni naród” a Kreml nigdy nie chciał zdobywać całego kraju.

–To jest bastion przeciw Hunom – miał powiedzieć fiński prezydent Aleksander Stubb o znaczeniu wolnej części obwodu tydzień temu na spotkaniu w Białym Domu z Donaldem Trumpem.

Jak relacjonuje „Wall Street Journal”, amerykański prezydent „był pod wrażeniem”.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1279
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1278
Konflikty zbrojne
Izraelskie rakiety uderzyły w stolicę Jemenu. Są ofiary
Konflikty zbrojne
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Władimir Putin zatrzyma się na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Rosja buduje tajemniczą konstrukcję w obwodzie królewieckim
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama