W środę, od samego poranka, nasza waluta miała problem, by obrać jakiś kierunek rynkowy. Tak, jak to w ostatnim czasie bywa, rytm wyznaczał przede wszystkim dolar. Ten w środę nieznacznie zyskiwał na wartości i główna para walutowa EUR/USD spadła do poziomu 1,17. Co to oznaczało dla złotego? Przede wszystkim lekką przecenę w stosunku do samego dolara. Ten po południu drożał o 0,1 proc. do 3,62 zł.

Czytaj więcej

Spokojny początek tygodnia na GPW

Niewiele działo się w przypadku euro, które nadal było wyceniane na 4,24 zł. Frank szwajcarski drożał zaś o 0,2 proc. do 4,55 zł.  – Przy braku większych zmian na eurodolarze analogiczny scenariusz obserwujemy na notowaniach złotego. WIG20 próbuje wybijać nowe maksima w trendzie, podczas gdy złoty pozostaje blisko odniesienia. Brak jest większych impulsów dla rynku walutowego – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Waluty czekają na impuls

Teoretycznie rynek śledzi doniesienia w sprawie amerykańskich ceł, ale na razie nie pojawiły się tutaj żadne nowe i istotne informacje, a poza tym trzeba pamiętać, że ich zawieszenie zostało przedłużone do 1 sierpnia. Na rynku nadal więc mamy przede wszystkim atmosferę wyczekiwania. Dzisiaj jeszcze czeka nas publikacja zapisków z ostatnie posiedzenia Fed. Trudno jednak oczekiwać, aby doprowadziła ona do rynkowego trzęsienia ziemi.