Profesor Janusz Czapiński bardzo się boi. Czego? Dla uniknięcia nieporozumień jego wypowiedź zacytuję wiernie (zmieniając tylko w kilku miejscach formę gramatyczną, by zdania były spójne).
Strachy Czapińskiego
Profesor boi się „zagrożenia totalitaryzmem", „możliwości powrotu ugrupowania Kaczyńskiego do władzy", „ciągłego podkreślania wymiaru narodowego", „ducha narracji spiskowej", „rozważań o tym, że obecny system polityczny się wypaczył, a wybrane władze, z prezydentem na czele, straciły legitymizację i powinny być zdelegalizowane", „dającego się słyszeć wręcz tonu totalitarnego", tego, że Kaczyński „zamiast »społeczeństwo« mówił »naród«, zamiast »cywilizacja« mówił »historia«, a w miejsce tolerancji nie proponował nic prócz uprzedzeń i wykluczenia »nie swoich«".
Janusz Czapiński obawia się że „wypowiedzi, przyznające prawo do prawdy tylko jednej opcji, przypominają system totalitarny". Jego „niepokój wzbudziło ciągłe podkreślanie wymiaru narodowego. Prezes PiS zdaje się formułować dość ograniczoną definicję narodu, która mnie stawia poza nim. Dlaczego? Bo nie spełniam kryteriów przynależności do narodu polskiego wyznaczonych przez prezesa PiS.
W jego opinii narodem są tylko ci, którzy podzielają wizję PiS na Polskę". Nadal nie podając niemal żadnych konkretów, psycholog społeczny boi się, że „lider PiS wyklucza wszystkie możliwości pomyślnego rozwoju naszego kraju inne niż jego własny plan. Prezes PiS postrzega państwo jako opiekuna z karabinem na plecach. W jego opinii potrzebujemy silnego państwa, które powinno sprawować kontrolę nad wszystkimi wymiarami życia społecznego.
Utworzenie przez PiS CBA było tego najlepszym dowodem". Czapiński obawia się, że „Zwycięstwo PiS oznaczałoby (...) wzmocnienie tendencji do zamykania się, do rozwiązywania problemów społecznych na skróty, do ogromnego spadku tolerancji dla wszelkich mniejszości, przy jednoczesnym podkreślaniu konieczności wzrostu roli państwa jako żandarma".