W odróżnieniu od najważniejszych banków centralnych świata NBP nie był dotąd zmuszony do zastosowania tzw. niekonwencjonalnych narzędzi polityki pieniężnej. Jak gdyby zazdroszcząc tym bankom, prof. Marek Belka postanowił, że przynajmniej jego wypowiedzi jako prezesa NBP powinny być coraz bardziej niekonwencjonalne. W normalnych, nudnych czasach byłyby one może nawet intelektualnie odświeżające. W nienormalnych i elektryzujących czasach „dobrej zmiany" wypowiedzi te stają się niebezpieczne.
W jednym z ostatnich wywiadów w TVN 24 sam zresztą przyznał, że za podobne wypowiedzi szefowa Fedu Janet Yellen „zostałaby ofuknięta". Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom prof. Marka Belki, warto go więc „ofuknąć", tym bardziej że zagrożenia dla właściwego umiejscowienia banku centralnego w porządku instytucjonalnym gospodarki rynkowej są w Polsce nieporównywalnie większe niż w Stanach Zjednoczonych.
Ważna niezależność banku centralnego
Z innego wywiadu prof. Marka Belki („Gazeta Wyborcza" z 11 XII 2015) wynika, że nie chce on dostrzec powagi nowej sytuacji, w jakiej po wyborach znalazła się instytucja, którą kieruje w potrójnej roli (jako przewodniczącego RPP, jako przewodniczącego zarządu NBP oraz jako prezesa NBP). Co więcej, podstawowy jego argument jest logicznie i merytorycznie niespójny, co w wypowiedziach prezesa jest pewnym novum. Nie można bowiem nie mieć zdania lub unikać odpowiedzi na pytanie, czy w sprawie Trybunału Konstytucyjnego została złamana konstytucja, a jednocześnie mówić, że „muszę dbać o instytucję, którą kieruję, i o to, żeby opinia publiczna rozumiała, na czym polega niezależność banku centralnego".
To, co się dzieje wokół Trybunału, jest niezwykle ważne dla NBP z dwóch powodów. Po pierwsze, przy wyraźnie osłabionej roli Trybunału trudno będzie obronić niezależność banku centralnego, jeśli podjęte zostaną próby jej ograniczenia. Po drugie, działania wobec Trybunału pokazują, jak skutecznie można ograniczyć niezależność instytucji, która wydawałoby się jest w naszym porządku konstytucyjnym nienaruszalna. Nawet jeśli prof. Belka nie jest ekspertem od prawa konstytucyjnego, to powinien starać się nim jak najszybciej zostać, zamawiając ekspertyzy w kraju i za granicą, gdyż nietrudno przewidzieć, że NBP będzie kolejnym ważnym celem instytucjonalnej konkwisty PiS.
Zamiast jednak poświęcić resztę wywiadu wyjaśnieniu opinii publicznej, jak w okresie wychodzenia z kryzysu światowego należy interpretować niezależność banku centralnego i jego optymalną politykę, prezes NBP wchodzi w rolę komentatora, a nawet obrońcy działań rządu. Jeśli z jakichś powodów czuje taką potrzebę, byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby robił to z perspektywy profesora ekonomii, a nie byłego polityka i ministra finansów, który solidaryzuje się z obecnym. Wówczas raczej trudno byłoby mu uznać decyzję o nowelizacji budżetu za „normalne nim zarządzanie".