Kurs akcji Telekomunikacji Polskiej warto obserwować przez pryzmat informacji płynących z Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Decyzje urzędu mogą mieć wpływ na wyniki spółki. Odnoszę wrażenie, że niewielu inwestorów i analityków śledzi to, co UKE na swych stronach publikuje.
W ostatni czwartek i piątek lutego na stronach UKE pojawiły się dwa ważne komunikaty. Czwartkowy był czytelny dla każdego i w zasadzie nie wymagał zagłębiania się w jego treść: zaproponowane przez TP nowe internetowe plany taryfowe pozytywnie przeszły test marży. To zaś oznacza, że TP będzie mogła je sprzedawać, a w konsekwencji podjąć kolejną próbę odzyskiwania pozycji na rynku szybkiego Internetu. Piątkowy komunikat wymagał doczytania do końca, bo akurat tam znajdowały się najbardziej istotne z punktu widzenia TP informacje, czyli przybliżona wartość stawek MTR w 2011.
MTR, czyli stawki za kończenie połączeń w sieciach komórkowych, zagościły w raportach analityków kilka lat temu i to m.in. z powodu obniżek MTR przychody PTK Centertel, mobilnego ramienia grupy TP, w ostatnich dwóch latach spadały. Na ten rok zapowiedziana była kolejna obniżka, ale jej skala podana w przybliżeniu w piątkowym komunikacie była dużo wyższa od oczekiwanej.
Informacja o teście marży miała już wpływ na kurs akcji TP
25 lutego, a potem 28 lutego. Za to informacja o możliwym drastycznym obniżeniu MTR dotarła do inwestorów dopiero po południu w czwartek, gdy na stronach UKE pojawiła się treść projektów decyzji. Reakcja rynku była całkiem spora – w drugiej połowie sesji kurs TP stracił ponad 1 proc. i spadał jeszcze w piątek. Odrabianie spadków zaczęło się dopiero pod koniec ostatniej ubiegłotygodniowej sesji, gdy agencje prasowe przyniosły informację o tym, że na razie TP z powodu MTR nie zamierza zmniejszać prognoz.