Rz: W 2015 roku na rynek trafią 2 miliardy domowych cyfrowych gadżetów, z czego 1,6 mld będzie umożliwiało łączenie się z Internetem. Czy nasze życie towarzyskie stanie się bardziej wirtualne?
Dominik Batorski: Sądzę, że to nam nie grozi. Ostatni raport Diagnozy Społecznej prof. Janusza Czapińskiego pokazuje zupełnie inne zjawisko. Okazuje się, że osoby korzystające z sieci częściej chodzą do teatru czy kina, mają też więcej przyjaciół niż ci, którzy Internetu nie używają. Tymczasem w grupie badanych, którzy kiedyś surfowali, ale przestali to robić w ciągu minionych dwóch lat, liczba kontaktów towarzyskich radykalnie spadła. Odkryliśmy też, że w przeważającej części internauci porozumiewają się drogą elektroniczną z bliskimi, a nie szukają kolejnych znajomości – wyłącznie wirtualnych. Internet jest dla nich dodatkowym kanałem komunikacji. Tylko osoby uzależnione od Internetu, a więc stosunkowo mało liczna grupa, większość życia towarzyskiego prowadzą wyłącznie w sieci.
Stały kontakt z Internetem przynosi ludziom jakieś korzyści?
Efektem bywa wzrost zarobków i częstsze awanse. Zwłaszcza wśród tych, którzy traktują Internet instrumentalnie – jako narzędzie pracy. Takim osobom łatwiej jest też znaleźć nową pracę w przypadku utraty poprzedniej. Jednak nie oznacza to, że Internet jest panaceum na bezrobocie. Może być tylko pomocą, kluczem, a nie zupełnym rozwiązaniem problemu.
Do kogo skierowane są urządzenia łączące się z Internetem?