Okazuje się, że nawet wysoka polisa ubezpieczeniowa, jaką miały te biura, nie dawała gwarancji, że turyści, którym należy się zwrot pieniędzy, odzyskają je w całości. Polska Izba Turystyki alarmuje, że klientów biur może zabezpieczyć tylko fundusz gwarancyjny, taki jaki funkcjonuje w sektorze bankowym.
Cztery piąte przepadły
Biuro podróży Orbis (pod koniec działalności zmieniło nazwę na Orbis Travel, a potem Travel Time) było ubezpieczone na 6 mln zł, a Selectours na 3,6 mln zł, gdy we wrześniu 2010 roku ogłaszały upadłość. Wówczas ok. 3 tys. turystów trzeba było ściągnąć do kraju, drugie tyle nie wyjechało na zaplanowane i opłacone wakacje. Właściciele uspokajali, że poszkodowani dostaną zwrot pieniędzy za wykupione imprezy.
Szczególnie zawiedzeni mogą czuć się klienci Selectours. Na lodzie zostało prawie 2 tysiace ludzi - żądają dziś w sumie 8,5 mln zł odszkodowania. Ale po sprowadzeniu turystów tego biura do kraju kwota na polisie stopniała z 3,6 do ok. 1,6 mln zł.
Roszczenia mogą jeszcze wrosnąć, bo przyjmowane są do końca roku. Zgodnie z przepisami zostaną zredukowane proporcjonalnie do kwoty pozostałej na polisie. Na dziś turysta, który w Selectours wykupił wycieczkę, traci ponad cztery piąte pieniędzy - za 2,5 tys. zł zapłaconych firmie odzyska zaledwie 450 zł odszkodowania.
Głośniej było o upadłości Orbisu. Turystów zostawiła bowiem na lodzie firma dużej renomie, która sprzedawała wczasy i przeloty do ostatniego dnia.
W przypadku Orbisu wypłaty, których dokonuje Mazowiecki Urząd Marszałkowski, już się rozpoczęły. Odszkodowań na 3,4 mln zł zażądało ponad 900 turystów. Pieniądze otrzymało na razie 600 osób (w sumie 2,1 mln zł).