W mielonce indyczej tylko mięso z indyka

Nazwa "mielonka indycza" wprowadza konsumenta w błąd, co do składu przetworu sugerując, że jest wyłącznie z mięsa z indyka, a w rzeczywistości zawiera również mięso i tłuszcz wieprzowy.

Publikacja: 13.08.2013 11:30

Komisja Europejska chce uprawnień do uruchamiania w państwach obligatoryjnych kontroli żywności, obe

Komisja Europejska chce uprawnień do uruchamiania w państwach obligatoryjnych kontroli żywności, obecnie może jedynie zwracać się do nich o takie kontrole.

Foto: www.sxc.hu

Takiego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który przyjrzał się sprawie kontroli produktów mięsnych, przeprowadzonej przez inspekcję jakości artykułów rolno-spożywczych. W mięsie stwierdzono m.in. substancję kancerogenną.

Inspektorzy z Katowic postanowili skontrolować lokalny hipermarket. W sklepie pobrali do badań jakościowych próbkę mielonki indyczej produkcji zakładu mięsnego "U." Sp. z o.o. z siedzibą w C, z dopiskiem na opakowaniu „tradycyjne polskie produkty". Materiał badawczy stanowiły tylko dwa znajdujące się w sprzedaży opakowania. Inspektorzy nie pobrali dodatkowej próbki kontrolnej ze względu na nietrwały charakter materiału jakim jest surowe mięso, które nie przetrwałoby do czasu ponownego zbadania.

Mielonka trafiła do analizy w Laboratorium Kontrolno-Analitycznym Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wykryto w niej niedozwoloną substancję, sztuczny barwnik - czerwień koszenilową zwany pąsem 4R, która może być czynnikiem rakotwórczym.

Z uwagi na niepokojące wyniki inspektorzy WIJHARS-u przeprowadzili kontrolę również w zakładzie produkcyjnym. Z audytu wynikało, że zarówno w normie zakładowej produktu, jak i na etykiecie, zakład nie deklarował obecności podejrzanego barwnika. Ponadto, wśród składników mięsnych poza deklarowanym mięsem indyczym (którego nie było nawet pięćdziesiąt procent), pojawiło się również mięso wieprzowe oraz tłuszcz wieprzowy, bez określenia udziału procentowego.

Za zafałszowanie produktu zakład dostał karę pieniężną w wysokości pięciu tysięcy złotych. O słuszności takiej decyzji opowiedział się zarówno wojewódzki, jak i Główny Inspektor jakości.

Ich zdaniem partia surowego wyrobu mięsnego o nazwie "mielonka indycza" wprowadza konsumenta w błąd, co do składu przetworu sugerując, że jest to wyrób wyłącznie z mięsa z indyka, a w rzeczywistości zawiera w swoim składzie oprócz mięsa z indyka, również mięso wieprzowe i tłuszcz wieprzowy. Inspekcja dodała, że nazwa produktu buduje mylne wyobrażenie konsumenta o produkcie i ogranicza możliwość swobodnej jego oceny produktu i decyzji o kupnie.

Firma chciała powołać biegłego, który miałby się wypowiedzieć, co do zastosowania w nazwie mięsa słowa „indycza", które jej zdaniem nie jest tożsame ze słowem „z indyka". Zażądała również ponownych badań na okoliczność stwierdzenia w partii rakotwórczego pąsu.

Zarzutów zakładu nie uwzględniono. Zdaniem WIJHARS-u nazwa produktu nie powinna sugerować innego składu surowcowego, jak ten w rzeczywistości, dlatego udział innego mięsa niż indycze, powinien być uwzględniony w nazwie. Audytor wyjaśnił również, że nie można przebadać ponownie mięsa, gdyż nie można było pobrać próbek kontrolnych, co nie zmienia faktu, że i tak mięso jest widocznie zafałszowane.

Podobnego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który oddalił skargę zakładu mięsnego. Podzielił on argumentację inspekcji i dodał, że podanie w wykazie składników rzeczywistego składu surowcowego nie zwalnia producenta z obowiązku zastosowania nazwy zgodnej z rzeczywistym składem (VI SA/Wa 1748/11).

Producent chciał skasować wyrok w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, ale ten również opowiedział się za interesem konsumenta.

18 lipca 2013 roku NSA wyraził pogląd, że zakład mięsny jako profesjonalny podmiot wprowadzający swoje produkty szerokiemu gronu konsumentów, powinien nadzorować cały proces technologiczny i stosować takie procedury kontrolne, aby zachować odpowiednią jakość produktów i uchronić konsumenta przed ryzykiem zakupu zafałszowanego.

Sąd dodał, że w przypadku mielonki konieczne jest dodanie dodatkowego określenia, mającego na celu umożliwienie odróżnienia go od innych podobnych artykułów - to ilustruje z jakich zwierząt pochodzą surowce, co jest to istotne z punktu widzenia konsumenta. (II GSK 466/12)

Wyrok jest prawomocny.

Takiego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który przyjrzał się sprawie kontroli produktów mięsnych, przeprowadzonej przez inspekcję jakości artykułów rolno-spożywczych. W mięsie stwierdzono m.in. substancję kancerogenną.

Inspektorzy z Katowic postanowili skontrolować lokalny hipermarket. W sklepie pobrali do badań jakościowych próbkę mielonki indyczej produkcji zakładu mięsnego "U." Sp. z o.o. z siedzibą w C, z dopiskiem na opakowaniu „tradycyjne polskie produkty". Materiał badawczy stanowiły tylko dwa znajdujące się w sprzedaży opakowania. Inspektorzy nie pobrali dodatkowej próbki kontrolnej ze względu na nietrwały charakter materiału jakim jest surowe mięso, które nie przetrwałoby do czasu ponownego zbadania.

Pozostało 82% artykułu
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona