Takiego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który przyjrzał się sprawie kontroli produktów mięsnych, przeprowadzonej przez inspekcję jakości artykułów rolno-spożywczych. W mięsie stwierdzono m.in. substancję kancerogenną.
Inspektorzy z Katowic postanowili skontrolować lokalny hipermarket. W sklepie pobrali do badań jakościowych próbkę mielonki indyczej produkcji zakładu mięsnego "U." Sp. z o.o. z siedzibą w C, z dopiskiem na opakowaniu „tradycyjne polskie produkty". Materiał badawczy stanowiły tylko dwa znajdujące się w sprzedaży opakowania. Inspektorzy nie pobrali dodatkowej próbki kontrolnej ze względu na nietrwały charakter materiału jakim jest surowe mięso, które nie przetrwałoby do czasu ponownego zbadania.
Mielonka trafiła do analizy w Laboratorium Kontrolno-Analitycznym Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wykryto w niej niedozwoloną substancję, sztuczny barwnik - czerwień koszenilową zwany pąsem 4R, która może być czynnikiem rakotwórczym.
Z uwagi na niepokojące wyniki inspektorzy WIJHARS-u przeprowadzili kontrolę również w zakładzie produkcyjnym. Z audytu wynikało, że zarówno w normie zakładowej produktu, jak i na etykiecie, zakład nie deklarował obecności podejrzanego barwnika. Ponadto, wśród składników mięsnych poza deklarowanym mięsem indyczym (którego nie było nawet pięćdziesiąt procent), pojawiło się również mięso wieprzowe oraz tłuszcz wieprzowy, bez określenia udziału procentowego.
Za zafałszowanie produktu zakład dostał karę pieniężną w wysokości pięciu tysięcy złotych. O słuszności takiej decyzji opowiedział się zarówno wojewódzki, jak i Główny Inspektor jakości.