Reklama

Polska zaatakowana rosyjskimi dronami

W najbliższych tygodniach prawdopodobnie czekają nas kolejne naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. System bezpieczeństwa kraju zadziałał, ale bez pomocy sojuszników mielibyśmy problem, by poradzić sobie z incydentami.

Publikacja: 10.09.2025 19:20

Wyryki, woj. lubelskie. Rosyjski dron uderzył w dom

Wyryki, woj. lubelskie. Rosyjski dron uderzył w dom

Foto: Reuters, Kacper Pempel

Polską przestrzeń powietrzną w nocy z wtorku na środę naruszyło ok. 20 rosyjskich bezzałogowych statków powietrznych. Nikt nie został ranny, uszkodzony został jeden budynek mieszkalny. W tym samym czasie Rosjanie zaatakowali Ukrainę, wykorzystując ponad 400 bezzałogowców i pocisków. Biorąc pod uwagę dużą liczbę obiektów, które przekroczyły polską granicę, jasnym jest, że było to intencjonalne działanie Rosji.

Reklama
Reklama

Wojsko Polskie i sojusznicy stacjonujący w Polsce spodziewali się tego. Jak informował premier Donald Tusk w Sejmie, Dowództwo Operacyjne podniosło we wtorek gotowość Sił Zbrojnych w ramach operacji Wschodnia Zorza. – Oprócz systemów naziemnych do działań w powietrzu aktywowano samoloty wczesnego ostrzegania typu Saab i AWACS. Było to współdziałanie sojusznicze w ramach NATO. W przewidywany rejon działania skierowano dwa F-35, dwa F-16, śmigłowce – Mi-24, Mi-17 oraz Black Hawk – wyjaśniał polityk. Pierwsze naruszenie przestrzeni powietrznej odnotowano tuż przed północą we wtorek, a dalsze incydenty trwały przez całą noc.

Czytaj więcej

Antydronowa bezsilność Polski. Wciąż nie potrafimy zwalczać małych bezzałogowców

Są dziury w systemie. Sojusznicy pomogli

Tym razem armia zauważyła bezzałogowce. Co istotne, kilka z nich zostało zestrzelonych. W tym działaniu brały udział holenderskie samoloty F-35. W stan gotowości został postawiony także należący do niemieckiego wojska system Patriot, który stacjonuje we wschodniej Polsce. W powietrzu była latająca cysterna natowskiego programu sojuszniczego MRTT. Na czas operowania samolotów bojowych wstrzymany został ruch na lotniskach w Lublinie, Rzeszowie i Warszawie – na Okęciu i w Modlinie.

Czytaj więcej

Gen. Leon Komornicki: A co zrobi NATO, jak następnym razem to będą rakiety?
Reklama
Reklama

Sekretarz generalny sojuszu północnoatlantyckiego Mark Rutte stwierdził, że „sojusznicy są zdecydowani bronić każdego centymetra terytorium NATO”. Z kolei brytyjski minister obrony John Healey zapowiedział dyskusję, jak jeszcze można wzmocnić polskie Siły Zbrojne. Głosy potępienia rosyjskiego działania można było też usłyszeć wśród wielu naszych sojuszników.

Prezydent USA Donald Trump napisał w serwisie Truth Social: „Co jest z Rosją, która narusza polską przestrzeń powietrzną dronami? No to ruszamy!” Nie wyjaśnił jednak, jakie działania zamierza podjąć. 

Dmitrij Pieskow podczas konferencji prasowej nie chciał tej sprawy komentować.  

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Foto: PAP

Rada Ministrów postanowiła, że Polska wystąpi o uruchomienie artykułu 4. Traktatu północnoatlantyckiego, który zakłada wspólne konsultacje w przypadku zagrożenia któregoś z państw sojuszniczych.

Jakie wnioski płyną z tego ataku? Po pierwsze, bez sojuszników byłoby nam znacznie trudniej. Wciąż nie mamy własnych zdolności choćby do tankowania w powietrzu. Mimo że z powodu wycofania nas z sojuszniczego programu MRTT pojawiły się zarzuty zdrady dyplomatycznej w stosunku do Antoniego Macierewicza, ówczesnego szefa MON, to przez prawie dwa lata rząd Donalda Tuska nie zdecydował się na pozyskanie takich tankowców.

Reklama
Reklama

Po drugie, powinniśmy znacznie przyspieszyć zakupy systemów antydronowych. To pozwoli lepiej wykrywać bezzałogowce przeciwnika i da nam tańsze narzędzia do ich eliminacji. Jak już w ostatnich tygodniach alarmowaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, resort obrony nie znalazł na takie zakupy środków i temat wciąż analizował. Za modernizację Sił Zbrojnych odpowiada wiceminister Paweł Bejda. Teraz działania te powinny przyspieszyć.

Po trzecie, ciągle problemem jest ostrzeganie i alarmowanie ludności cywilnej o zagrożeniu. Alert RCB trafił do odbiorców w różnych regionach kraju już po zakończeniu operacji wojskowej (pierwsza wysyłka nastąpiła o godz. 7 rano) i ograniczał się do ostrzeżenia, by nie dotykać ewentualnych szczątków dronów.

Czytaj więcej

Ukraiński ekspert o ataku dronów: Nienaruszalność granic NATO to jak dziewictwo – albo jest, albo jej nie ma

Będą kolejne testy. Kiedy?

Czego można się spodziewać w najbliższym czasie? Wydaje się, że powtórzenie takiego ataku jest prawdopodobne, choć nie przesądzone. Od najbliższego piątku do wtorku 16 września potrwa tzw. faza aktywna rosyjsko-białoruskich ćwiczeń Zapad-2025. Weźmie w nich udział kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy rosyjskich i białoruskich.

Czytaj więcej

Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Reklama
Reklama

Pretekstem do uderzenia w Polskę może być też kolejny duży atak na Ukrainę. Przy wystrzeleniu kilkuset obiektów napadu powietrznego łatwiej uzasadnić, że kilkadziesiąt z nich gdzieś „przypadkowo” naruszyło przestrzeń powietrzną Polski.

Jak Polska może odpowiedzieć? Już zamknięta została granica z Białorusią, ale można się spodziewać także działań dyplomatycznych. Z kolei ze strony NATO jasnym sygnałem byłoby zwiększenie obecności sojuszniczej w Polsce. Szczególnie mocno wybrzmiałoby wzmocnienie naszych zdolności do obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej.

– Takie zdarzenia będą występować coraz częściej i będą coraz groźniejsze – mówi „Rzeczpospolitej” gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP. Jego zdaniem powinniśmy mieć rozwinięte przy granicy wschodniej dywizjony przeciwlotnicze lub inne jednostki wchodzące w skład związków taktycznych, które powinny eliminować rosyjskie drony.

Polską przestrzeń powietrzną w nocy z wtorku na środę naruszyło ok. 20 rosyjskich bezzałogowych statków powietrznych. Nikt nie został ranny, uszkodzony został jeden budynek mieszkalny. W tym samym czasie Rosjanie zaatakowali Ukrainę, wykorzystując ponad 400 bezzałogowców i pocisków. Biorąc pod uwagę dużą liczbę obiektów, które przekroczyły polską granicę, jasnym jest, że było to intencjonalne działanie Rosji.

Wojsko Polskie i sojusznicy stacjonujący w Polsce spodziewali się tego. Jak informował premier Donald Tusk w Sejmie, Dowództwo Operacyjne podniosło we wtorek gotowość Sił Zbrojnych w ramach operacji Wschodnia Zorza. – Oprócz systemów naziemnych do działań w powietrzu aktywowano samoloty wczesnego ostrzegania typu Saab i AWACS. Było to współdziałanie sojusznicze w ramach NATO. W przewidywany rejon działania skierowano dwa F-35, dwa F-16, śmigłowce – Mi-24, Mi-17 oraz Black Hawk – wyjaśniał polityk. Pierwsze naruszenie przestrzeni powietrznej odnotowano tuż przed północą we wtorek, a dalsze incydenty trwały przez całą noc.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Wielokrotne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Donald Tusk: Użyto uzbrojenia. „Akt agresji”
Edukacja
Dron Legion na razie tylko dla uczniów
analizy
Prezent od rosyjskiego gangstera spadł w Polsce. Rząd komunikacyjnie bezradny
Przemysł Obronny
Antydronowa bezsilność Polski. Wciąż nie potrafimy zwalczać małych bezzałogowców
Konflikty zbrojne
Czy Rosja zaatakuje cel w Polsce? Gen. Kraszewski: Zbliżają się ćwiczenia Zapad
Reklama
Reklama