„Rzeczpospolita”: W nocy doszło do co najmniej 19 naruszeń przestrzeni powietrznej Polski przez rosyjskie drony. Jak poważny był to incydent? Czy Rosjanie testowali reakcję NATO?
Gen. Jarosław Kraszewski: Moim zdaniem była to prowokacja. Zbliżają się ćwiczenia Zapad 2025. Władimir Putin chce za wszelką cenę osiągnąć sukces taktyczny na Ukrainie. I ja obawiam się, że może wykorzystać Zapad, żeby przeprowadzić przy tej okazji jakieś uderzenia pomocnicze, bądź pozorowane, zmuszając Ukraińców do przerzutu wojsk, co postawiłoby ich w niekorzystnej sytuacji. Przy okazji przetestował system obrony powietrznej w Polsce. Zobaczył, że NATO poderwało myśliwce. Strąciliśmy te obiekty, które mieliśmy strącić. Ale to na pewno nie było ostatnie takie zdarzenie.
A przy okazji to jest tworzenie tej całej otoczki: „Łamiemy Zachód, niech Zachód się wycofuje”. To oddziaływanie – jak mówią Amerykanie – „na serca i umysły”, by Zachód przestał udzielać wsparcia militarnego Ukrainie.
Czytaj więcej
Donald Tusk przedstawiał w Sejmie informację na temat nocnego naruszenia przestrzeni powietrznej...
To jednak poważna eskalacja wobec dotychczasowych incydentów. Wcześniej nad Polską pojawiały się pojedyncze środki napadu powietrznego. Na ile było to przypadkowe, to sprawa otwarta, ale teraz mówimy o co najmniej kilkunastu dronach. Trudno więc mówić o przypadku.
Przypadek to na pewno nie był. Poczekajmy, aż znalezione zostaną szczątki wszystkich strąconych obiektów. Słyszałem na konferencji rzeczniczkę MSWiA i rzecznika dowódcy operacyjnego, że znaleziono szczątki pocisku. I to jest niepokojące. Pytanie, jaki to był pocisk. Czy przeciwlotniczy? Czy nasz, czy rosyjski? Bo jeżeli to pocisk inny niż przeciwlotniczy, to mamy problem.
Sądzi pan, że Rosja mogłaby podjąć próbę zaatakowania celu w Polsce?
Po nich wszystkiego się można spodziewać. Ale moim zdaniem skoro Rosjanie nie są w stanie w czasie trwającej od przeszło 10 lat zawieruchy wojennej złamać Ukrainy, to nie rzucą się przy takich stratach, jakie ponoszą na Ukrainie, na sojusz 32 państw. To byłoby skrajne szaleństwo.