Reklama

Gen. Leon Komornicki: A co zrobi NATO, jak następnym razem to będą rakiety?

Dzisiaj są to drony, które poruszają się z małą szybkością, następnym razem to mogą być rakiety. Takie zdarzenia będą występować coraz częściej i będą coraz groźniejsze – mówi gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP.

Publikacja: 10.09.2025 16:01

Gen. Leon Komornicki

Gen. Leon Komornicki

Foto: PAP, Rafał Guz

Co pokazaliśmy w czasie ataku Rosji na Zachodnią Ukrainę, w trakcie którego w naszą przestrzeń powietrzną wleciało kilkanaście rosyjskich dronów – słabość czy zdecydowanie w działaniu?

Trzeba sobie uświadomić w pierwszym rzędzie istotę i charakter rosyjskiej sztuki operacyjnej oraz przyjętej strategii prowadzenia wojny przeciwko Ukrainie i jednocześnie trwającej wojny hybrydowej z państwami w sąsiedztwie Rosji. Otóż po wojnie informacyjnej obserwowanej w cyberprzestrzeni, kolejnym etapem są działania konwencjonalne, militarne, zbrojne w postaci sabotażu, dywersji, podpaleń.

Reklama
Reklama

W mojej ocenie trwa etap polegający m.in. na wywoływaniu podziałów w społeczeństwie, destrukcji przestrzeni informacyjnej. Działania przy granicy (sztucznie wywołany kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej – red.) spowodowały przecież wojnę polsko-polską. W tym czasie wzmacniane są jednocześnie zasoby rosyjskiej agentury, wykorzystywani są w niej Ukraińcy czy Białorusini. Ten etap trwa od dwóch do sześciu lat.

Czytaj więcej

Radosław Sikorski o dronach: Atak na terytorium Polski i NATO

Destrukcja przestrzeni informacyjnej obejmuje szczególnie młode pokolenie. Rosja stara się docierać do świadomości młodych ludzi i nią zarządzać i jednocześnie obserwować naszą przestrzeń informacyjną, jak my ją definiujemy, jak się zachowujemy, jak interpretujemy działania rosyjskie. Dzisiaj widzimy, że nie mamy spójnej polityki informacyjnej władz. Gdzie jest rzecznik rządu?

Zadanie informowania o działaniach wobec rosyjskiego ataku dronowego przejęło Dowództwo Operacyjne.

Ale przekaz ten ciągle nie jest spójny. Przypomnę, że początkowo upadek i eksplozja drona pod Osinami (w nocy z 19 na 20 sierpnia tego roku – red.) przedstawiano jako wypadek jakiegoś starego silnika. Przecież to śmiech na sali. Jeszcze niedawno Dowództwo Operacyjne tłumaczyło, dlaczego nie strzela do takich obiektów. To jak wytłumaczy dzisiaj to, co się stało, gdy do nich strzelano? Czy zatem jesteśmy w wojnie z Rosją, czy nie jesteśmy?

Reklama
Reklama

Wrócę jednak do pierwszego pytania, czy reakcja państwa na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej pokazała naszą siłę czy słabość?

Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy NATO ma, czy my mamy strategię prowadzenia takiej wojny z Rosją? Moim zdaniem nie mamy. Bo nie mamy do czynienia z wojną pełnoskalową, a to, co obserwujemy – te przeloty dronów – odbywa się zawsze poniżej progu wojny. Rosja będzie to wykorzystywała, aby destabilizować sytuację i doprowadzić do kryzysu. Dlatego NATO musi zweryfikować swoją strategię. Okazuje się, że jest znaczna przestrzeń pomiędzy artykułem czwartym a piątym traktatu północnoatlantyckiego (art. 4 umożliwia pilne konsultacje sojuszników, art. 5 mówi o wspólnej obronie – atak na jednego członka sojuszu jest traktowany jako atak na wszystkich – red.). Zmieniły się czasy, traktat północnoatlantycki dzisiaj nie przystaje do nowych warunków. Rosja wykorzystuje słabość w tych zapisach i realizuje swoje zadania. Bo przecież artykuł piąty nie działa i taki atak, jaki obserwowaliśmy w tym tygodniu, nie jest traktowany jako akt wojny.

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Foto: PAP

Czy to nowy etap zimnej wojny Rosji z NATO? A może jesteśmy na progu gorącej wojny?

Wojna hybrydowa to takie preludium. Tak jest zapisane w rosyjskiej strategii działania.

Dzisiaj niektórzy generałowie próbują tłumaczyć swoje zaniechania tym, że nie jesteśmy na wojnie z Rosją, dlatego początkowo mówią, że nie będziemy strzelać do rosyjskich dronów czy rakiet, bo odłamki mogą wyrządzić szkodę ludności cywilnej, a później mówią, że będziemy strzelać. Odnoszę wrażenie, że nie mają zidentyfikowanego obszaru, gdzie to można czynić, w którym miejscu rozmieścić siły i środki do ich zwalczania, tak aby nie zrobić krzywdy cywilom. Fundamentem systemu obrony państwa jest powszechna obrona przeciwlotnicza społeczeństwa. Ale to wymaga rozmieszczenia odpowiednich środków przy granicy, tak aby zwalczały one drony, które ją przekraczają. Niech to będą posterunki z bronią maszynową, niech to będą posterunki mobilne, jak to obserwujemy w Ukrainie. Dlaczego nie implementujemy ukraińskich doświadczeń w zwalczaniu dronów?

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski apeluje, aby po rosyjskiej eskalacji sojusznicze samoloty lub systemy przeciwlotnicze zaczęły zestrzeliwać drony lub rosyjskie rakiety nad terytorium zachodniej Ukrainy. Jakie warunki powinny zostać spełnione, aby tak się stało?

W żadnym wypadku nie możemy dać paliwa rosyjskim działaniom, które mogą eskalować i przenosić się na nasze terytorium. Prezydent Zełenski wykorzystuje moment, aby nas wciągnąć do wojny z Rosją. My powinniśmy się skupić na eliminowaniu tego, co znajduje się nad naszym terytorium. Dzisiaj są to drony, które poruszają się z małą szybkością, następnym razem to mogą być rakiety. Takie zdarzenia będą występować coraz częściej i będą coraz groźniejsze.

Reklama
Reklama

Dzisiaj widać, że obrona powietrzna Ukrainy słabnie. Nie ma dostatecznej liczby rakiet, wyrzutni i amunicji przeciwlotniczej. Dlatego rosyjskie środki napadu powietrznego będą przenikać coraz głębiej i zbliżać się do naszej granicy. Te obszary będą poddawane coraz bardziej intensywnej presji. Dlatego my powinniśmy zadbać, żeby Ukraina dostała odpowiednio dużo rakiet i wyrzutni.

Czyli tylko taka powinna być odpowiedź Polski na tę rosyjską eskalację – dozbrojenie Ukrainy?

Zachód niech daje systemy przeciwlotnicze, będą efektywniejsze i skuteczniejsze w Ukrainie. Ponadto trzeba robić wszystko, żeby zakończyć wojnę w Ukrainie.

Czy my powinniśmy oczekiwać jakiegoś wsparcia ze strony NATO? Na przykład wzmocnienia obrony powietrznej albo przesunięcia kolejnej eskadry lotniczej na terytorium Polski?

Taki powinien mieć plan Sztab Generalny Wojska Polskiego. Cały wysiłek powinien być skoncentrowany na budowaniu zdolności w przestrzeni powietrznej, obronie powietrznej, powszechnej obronie przeciwlotniczej na wszystkich poziomach. To dawno powinno być poukładane, a te zdolności demonstrowane, żeby skutecznie odstraszać i atakować te środki, które znajdują się w naszej przestrzeni. Chodzi o to, abyśmy nie dali się zaskakiwać. Jeżeli ktoś tego nie widzi, to znaczy, że do jego świadomości nie dotarła wojna w Ukrainie.

Ataki powietrzne Rosji na Ukrainę w dniach 1 stycznia-10 września

Ataki powietrzne Rosji na Ukrainę w dniach 1 stycznia-10 września

Foto: PAP

Dlatego już dawno powinniśmy mieć rozwinięte przy granicy wschodniej dywizjony przeciwlotnicze czy inne jednostki wchodzące w skład związków taktycznych. Dlaczego one nie pełnią dyżurów bojowych wzdłuż granicy? Dlaczego ten potencjał jest zamrożony? Pod osłoną tych wojsk rozwija się wszystkie pozostałe systemy wojsk operacyjnych.

Argumentacja wojskowych jest taka, że nie jesteśmy w stanie wojny.

Nie zgadzam się. Jesteśmy w czasie wojny hybrydowej. Takie tłumaczenie świadczy o tym, że nie ma strategii i planów działania na wypadek takiej wojny. Dzisiaj wiesza się psy na tym, co działało się w wojsku w czasie PRL, ale wtedy jedna trzecia potencjału wojsk obrony przeciwlotniczej i obrony powietrznej kraju była na dyżurze bojowym. Non stop.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Żarty się skończyły. Wojska NATO militarnie uderzają w rosyjskie obiekty nad Polską

Systemy obrony przeciwlotniczej w wojnie hybrydowej mają być na stanowiskach. To samo powinno dotyczyć innych służb, gdy mamy akty dywersji, podpalenia. Chodzi o to, aby zapobiegać, odstraszać. Powtarzam: systemy obrony przeciwlotniczej, powszechna obrona przeciwlotnicza społeczeństwa mają być postawione w gotowości, podobnie szef MSWiA powinien uczynić z obroną cywilną.

Wracając do ataku dronów w tym tygodniu – czy wojsko osiągnęło sukces? Moim zdaniem nie. Ile zestrzeliło tych dronów? Kilka, a wleciało co najmniej kilkanaście. Jaka to jest skuteczność działania? Tym bardziej że jeden dron znaleziono pod Łodzią, a inny pod Elblągiem. To jest porażka. W Ukrainie efektywność bojowa to 90 proc. zestrzeleń.

Rozmówca

Leon Komornicki

Ur. 1947, generał dywizji w stanie spoczynku, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (1992-1997)


Co pokazaliśmy w czasie ataku Rosji na Zachodnią Ukrainę, w trakcie którego w naszą przestrzeń powietrzną wleciało kilkanaście rosyjskich dronów – słabość czy zdecydowanie w działaniu?

Trzeba sobie uświadomić w pierwszym rzędzie istotę i charakter rosyjskiej sztuki operacyjnej oraz przyjętej strategii prowadzenia wojny przeciwko Ukrainie i jednocześnie trwającej wojny hybrydowej z państwami w sąsiedztwie Rosji. Otóż po wojnie informacyjnej obserwowanej w cyberprzestrzeni, kolejnym etapem są działania konwencjonalne, militarne, zbrojne w postaci sabotażu, dywersji, podpaleń.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Ukraiński ekspert o ataku dronów: Nienaruszalność granic NATO to jak dziewictwo – albo jest, albo jej nie ma
Konflikty zbrojne
Gdzie spadły rosyjskie drony? Jeden uderzył w dom
Konflikty zbrojne
Ambasador Ukrainy w Polsce proponuje, by Polska strącała drony jeszcze nad Ukrainą
Konflikty zbrojne
Czy Rosja zaatakuje cel w Polsce? Gen. Kraszewski: Zbliżają się ćwiczenia Zapad
Konflikty zbrojne
Niemieckie systemy Patriot pomogły wykryć rosyjskie drony nad Polską
Reklama
Reklama