Rosyjskie drony wdarły się w polską przestrzeń powietrzną. Jak to komentują w Ukrainie?
To jeden z najważniejszych tematów w mediach ukraińskich, do którego odnieśli się już prezydent i minister spraw zagranicznych. Nie brakuje również żartobliwych komentarzy, że Polska jakoby została wykluczona z NATO zaledwie pół godziny przed atakiem rosyjskich dronów. Tak jak w korporacji, gdy zwalniają pracownika, który znalazł się w niewygodnej dla firmy sytuacji. Ukraińcy mają już specyficzne żarty, bo to pozwala nam psychicznie przetrwać w czasach wojny. Warto jednak całkiem poważnie zwrócić uwagę na fakt, że część dronów nadleciała ze strony Białorusi. To zupełnie nowa sytuacja, którą powinni brać pod uwagę sojusznicy Polski w NATO. Doszło do ewidentnej prowokacji i celowych działań.
Zarówno rząd, jak i prezydent Polski mówią o tym otwarcie i jednym głosem.
To dobrze, że Polska nazywa to po imieniu i inicjuje konsultacje w ramach art. 4 NATO. Ale jednocześnie słyszymy, że w sojuszu nie uznają, iż doszło do „aktu agresji”. Wystarczy zajrzeć do Traktatu północnoatlantyckiego, by przeczytać interpretację tego pojęcia. Jeżeli NATO uznaje, że to nie zagraża bezpieczeństwu Polski, to co musiałoby się wydarzyć, by stwierdzono, że doszło do aktu agresji? Mam wątpliwości co do adekwatności takich stwierdzeń. Myślę więc, że w najbliższym czasie Zachód będzie chciał maksymalnie deeskalować sytuację. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby doszło do incydentu. Ale to nie był incydent. Tego typu reakcja zachęca Rosję do dalszej eskalacji.
Jeżeli NATO uznaje, że to nie zagraża bezpieczeństwu Polski, to co musiałoby się wydarzyć, by stwierdzono, że doszło do aktu agresji?
Już pojawią się głosy, przeważnie w sieci, że Ukraina chce wciągnąć Polskę i całe NATO w wojnę z Rosją.
Ukraina nie jest zainteresowana internacjonalizacją tego konfliktu. Powody są oczywiste. Jeżeli dojdzie do eskalacji pomiędzy NATO a Rosją, to rząd m.in. w Polsce będzie miał dylemat: przekazywać pociski Ukrainie czy pozostawić je własnym siłom zbrojnym. Poza tym zaostrzenie konfliktu Rosji z NATO zwiększa ryzyko użycia przez Putina taktycznej broni atomowej. W takim przypadku prawdopodobieństwo, że wyceluje rakiety w nasz kraj, jest większe niż to, że zdecyduje się na atak na którekolwiek państwo Sojuszu. Nie widzę więc dla Ukrainy plusów z wciągania Polski do wojny.
Ataki powietrzne Rosji na Ukrainę w dniach 1 stycznia-10 września