Dyplomacja niemiecka wydawała się ostrożna w korzystaniu z mediów społecznościowych. Od tej tradycji odchodzi nowy ambasador RFN w Warszawie Miguel Berger.
Nie po raz pierwszy jego wpis na portalu X budzi w Polsce emocje, zazwyczaj oburzenie. Ponad miesiąc temu ambasador Berger zabrał głos w sprawie zatrzymanego w naszym kraju Wołodymyra Żurawlowa, którego Niemcy oskarżają o udział w wysadzeniu rur Nord Streamu.
Zanim polski sąd zadecydował, czy deportować Ukraińca w związku z europejskim nakazem aresztowania wystawionym przez niemiecką prokuraturę, napisał, że „praworządność oznacza, że prawo obowiązuje wszystkich, niezależnie od tego, czy ktoś osobiście się zgadza, czy nie, że doszło do przestępstwa w jakimś państwie Unii Europejskiej”. Czyli podpowiedział, co polski sąd powinien zrobić, zapominając przy okazji, że Niemcy nie wydały kilka lat wcześniej katalońskiego separatysty Carlesa Puigdemonta, za którym Hiszpanie wydali podobny nakaz aresztowania.
Czego nie bierze pod uwagę ambasador Niemiec Miguel Berger?
W sobotę niemiecki ambasador wdał się w dyskusję z eurodeputowanym PiS Arkadiuszem Mularczykiem, autorem raportu o reparacjach. „Myli się pan, sądząc, że pański „raport” i pański aktywizm będą kształtować przyszłość naszych relacji. Ciągłe podziały kreowane przez ludzi takich jak pan, pomagają jedynie Putinowi” – napisał Miguel Berger.