List biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. otworzył nową epokę w relacjach obu krajów. Czy jest dzisiaj potrzeba podobnego kroku?
List był wyjątkowy i odważny. Otworzył drogę, którą społeczeństwa i politycy mogli podążyć dopiero znacznie później. Dokument mógł wywołać określone skutki właśnie dlatego, że został sformułowany w konkretnym momencie historycznym i, pomimo pewnych oporów, zawierał dalekosiężną propozycję opartą na nadziei, poprzez przebaczenie i wspólną refleksję. Pytanie brzmi oczywiście, kto obecnie miałby autorytet moralny i wagę społeczną, by formułować takie propozycje. I czy dziś nadal można być tak rewolucyjnym, jak biskupi wówczas. Być może dziś obie strony musiałyby najpierw wypowiedzieć proste zdanie: „Szanujemy was i prosimy o wasz szacunek!”.
Jak ocenia pan stosunki dwustronne z niemieckiej perspektywy?
Z niemieckiej perspektywy wynik polskich wyborów prezydenckich umocnił wrażenie, że wewnętrzne uwarunkowania w polityce Polski wobec Niemiec będą się zaostrzać
Z niemieckiej perspektywy wynik polskich wyborów prezydenckich umocnił wrażenie, że wewnętrzne uwarunkowania w polityce Polski wobec Niemiec będą się zaostrzać. Wygląda to tak, jak gdyby Polska prowadziła wobec Niemiec politykę z zaciągniętym hamulcem ręcznym. I to w czasie, gdy Niemcy szukają partnerów w Europie, w sytuacji, gdy wielu długoletnich lub potencjalnych partnerów Niemiec jest zajętych własnymi sprawami wewnętrznymi. Francja jest tu widocznym przykładem. Niemcy z trudem realizują zapowiadaną politykę otwarcia na Polskę. Na przykład w kwestiach polityki bezpieczeństwa Europy Berlin zorientował się mocno na Wielką Brytanię i Francję.
Czego konkretnie oczekuje Berlin od Warszawy?
Uważam, że nadrzędnym celem jest wypracowanie wspólnej strategicznej perspektywy dla Europy, pomimo licznych napięć. Wymaga to oczywiście współpracy obu stron. Istnieje wiele potencjalnych projektów, co niewątpliwie ponownie zobaczymy podczas nadchodzących konsultacji rządowych. Pozostaje jednak pytanie, czy oba kraje na nowo odkryją w sobie większą zdolność do współpracy i wolę wspólnego działania – swego rodzaju Team Spirit. Sądzę, że na tym tle ciekawe mogą być dwie zasadnicze myśli: po pierwsze, niemiecko-polskie partnerstwo na rzecz bezpieczeństwa o euroatlantyckim fundamencie; a po drugie, sojusz na rzecz konkurencyjności w ramach UE. Oba z pewnością będą musiały zostać rozwinięte we współpracy z innymi partnerami, ale oba kraje mogłyby wnieść znaczący impuls.