27 grudnia drużyna hokejowa urzędującego od 1994 r. Aleksandra Łukaszenki zmierzyła się z zespołem z Brześcia. Nikt zapewne nie zwróciłby na ten mecz uwagi, gdyby nie jeden dość nietypowy, jak na białoruskie warunki, incydent. Były reprezentant Białorusi Jarasłau Czuprys (grał w jednej drużynie z dyktatorem) zahaczył przez przypadek plecami Łukaszenkę. 71-letni satrapa, który w ostatnich latach znacznie przybrał na wadze, zaliczył twarde lądowanie na lodzie i nie mógł sam się podnieść się. Trybuny ogromnej areny lodowej w Mińsku wstrzymały oddech, a komentator meczu na chwilę zamilkł.
Zabrakło jedynie andersenowskiego dziecka, które by wstało i głośno krzyknęło: leży.
Mikołaj czy Wiktor Łukaszenko? Białoruś może znaleźć się w rękach spadkobierców dyktatora
Sprawca zdarzenia, któremu zapewne mocno skoczyło ciśnienie, pomógł Łukaszence podnieść się i stanąć na lodzie. 71-letni dyktator jedynie naciągnął mięśnie pleców i już powrócił do urzędowania. Zapewne w obawie przed podobnymi niefortunnymi wpadkami 73-letni Władimir Putin przestał w ostatnim czasie pojawiać się na lodzie, jeździć konno czy nurkować. Skupił się na wojnie.
Łukaszenko za wszelką cenę jednak próbuje podtrzymywać propagandowy mit, że jest w takiej samej formie fizycznej, jak dwadzieścia–trzydzieści lat temu. To nic, że od dłuższego czasu ma problemy z poruszaniem się, co wielokrotnie zdradzały kamery stacji telewizyjnych (nie tylko rządowych białoruskich). W maju 2023 r. podczas parady w Moskwie nie był w stanie samodzielnie przejść kilkuset metrów i ledwo nadążał za resztą przywódców podczas wrześniowego szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Chinach.