Reklama
Rozwiń
Reklama

Gry wojenne Pekinu. Chiny ćwiczą przejęcie Tajwanu głodem

Xi Jinping chyba wyciągnął wnioski z rosyjskiej katastrofy w Ukrainie. I zamiast bezpośredniej inwazji wyspy stawia na jej morską blokadę.

Publikacja: 30.12.2025 09:54

Chińczycy prowadzą duże gry wojenne wokół Tajwanu

Chińczycy prowadzą duże gry wojenne wokół Tajwanu

Foto: Eastern Theatre Command/Handout via REUTERS

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie strategiczne działania Chiny podejmują wobec Tajwanu?
  • Dlaczego Japonia i Stany Zjednoczone mają znaczący wpływ na sytuację wokół Tajwanu?
  • Jakie stanowisko zajmuje Tajwan w obliczu możliwego konfliktu z Chinami?
  • Jakie wnioski wyciąga Xi Jinping z rosyjskiej inwazji na Ukrainę?
  • Jakie są przewidywane plany rozwoju wojskowych zdolności Chin i ich potencjalne implikacje dla światowego bezpieczeństwa?

28 okrętów i 89 myśliwców – przynajmniej takie chińskie siły od poniedziałku pojawiły się wokół Tajwanu. Jednak to dopiero początek, bo zaplanowane na wiele dni manewry mają stopniowo przybierać na sile.

– To jest reakcja na zapowiedź Japonii przyjścia z odsieczą Tajwańczykom w razie uderzenia Chin i na zgodę Donalda Trumpa na zawarcie z Tajwanem rekordowych kontraktów wojskowych o wartości 11 mld dol. – mówi „Rzeczpospolitej” Xulio Ríos, założyciel Obserwatorium Polityki Chińskiej (OPCh) w Hiszpanii. Jego zdaniem chiński przywódca co prawda nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, czy i jak podporządkować sobie siłą wyspę. Ale jest zdecydowany twardo odpowiedzieć na kroki Tokio i Waszyngtonu, które jego zdaniem naruszają fundamentalne interesy ChRL.

Czytaj więcej

Tajwan na wielkich zakupach wojskowych w USA. Departament Stanu wyraża zgodę

Pekin uważa, że de facto niezależny od 1949 r. Tajwan jest częścią Chin, a jego obrona jest ingerencją w wewnętrzne chińskie sprawy. Jednak przytłaczająca większość Tajwańczyków deklaruje w sondażach przywiązanie do status quo: utrzymanie faktycznej suwerenności wyspy bez ogłaszania przez nią formalnej niepodległości. Byłaby to zresztą przegrana dyplomatyczna batalia. Dziś na 193 kraje należące do ONZ tylko 11 utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. Reszta postawiła na relacje z Pekinem, co jednak wyklucza uznanie niezależności Tajwanu.  

Reklama
Reklama

Donald Trump utrzymuje strategiczną dwuznaczność w sprawie amerykańskiej odsieczy dla Tajwanu

Na początku listopada premier Japonii Sanae Takaichi powiedziała w trakcie debaty parlamentarnej to, co można było usłyszeć nieoficjalnie w Tokio od dawna: Japonia uważa, że obrona Tajwanu jest kluczowa dla bezpieczeństwa samego Kraju Kwitnącej Wiśni. I dlatego w razie chińskiej inwazji Japończycy najpewniej przyjdą Tajwańczykom ze zbrojną odsieczą. 

Czytaj więcej

Szef MSZ Tajwanu: Jak Dawid z Goliatem, nie ulegniemy Chinom

Ta deklaracja wywołała wściekłość w Pekinie nie tylko dlatego, że przywodzi na myśl lata 1895–1945, kiedy Tajwan był japońską kolonią. Włączenie się Japonii w wojnę oznaczałoby poszerzenie konfliktu do skali niemal światowej. A to już bardzo przypomina starcie w Ukrainie, z którym od czterech lat nie może sobie dać rady Rosja. 

Podejście Ameryki jest bardziej ostrożne. Trump nie chce jasno rozstrzygnąć, czy Stany przyjdą z pomocą Tajwanowi, czy nie. Taką politykę „strategicznej dwuznaczności” amerykańscy prezydenci utrzymują od 1979 r., kiedy Waszyngton uznał Chiny Ludowe zrywając relacje dyplomatyczne z Tajwańczykami, ale jednocześnie zobowiązał się prawnie do obrony Tajpej. 

Jednak decyzja Białego Domu o zawarciu kontraktu na dostawę broni o wartości większej nawet niż to, na co poszedł Joe Biden, i tak wywołuje ostry sprzeciw Pekinu. 

Już w 2021 r. w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ówczesny szef tajwańskiej dyplomacji Joseph Wu mówił mi: „Nie zgadzam się z założeniem, że w obliczu chińskiej inwazji Tajwan padnie. Mamy środki, aby się bronić. Nie mogę tu wchodzić w tajemnice wojskowe, ale naszym wzorem jest pojedynek biblijnego Dawida z Goliatem. Górę weźmie demokracja i to Tajwan wyjdzie z tego obronną ręką. Nie wiem, czy inni przyjdą nam z pomocą, ale nie wypada nam o to prosić, oczekiwać, że inne kraje poświęcą swoich synów i swoje córki, aby walczyć za Tajwan. Naszą największą siłą jest gotowość do obrony. Amerykanie nam zresztą mówią: nie możemy wam pomóc bardziej, niż chcecie sobie pomóc sami. Afganistan padł, bo jego władze nie chciały walczyć. 20 lat wsparcia Ameryki temu nie zapobiegło. Z Tajwanem będzie inaczej”.

Reklama
Reklama
Chińskie gry wojenne w rejonie Tajwanu

Chińskie gry wojenne w rejonie Tajwanu

Foto: PAP

Blokada Tajwanu oznaczałaby światowy kryzys gospodarczy

Do tej pory na Tajwanie zakładano, że kraj musi przetrwać przynajmniej miesiąc w oczekiwaniu na amerykańską pomoc. Teraz jednak górę zdaje się brać plan znacznie dłuższej, samodzielnej obrony. Znany z twardej linii wobec Chin prezydent Lai Ching-te ogłosił wart 40 mld dol. plan wzmocnienia sił zbrojnych wyspy. Zakup amerykańskiej broni jest jego częścią. Tajpej gromadzi też zapasy żywności, wody, amunicji i wszystkiego innego, co mogłoby się okazać konieczne dla przetrwania chińskiej blokady. W tym roku tajwańskie siły zbrojne prowadziły zakrojone na bezprecedensową skalę manewry symulujące obronę wyspy. 

Czytaj więcej

Czy chińska inwazja napotka opór na Tajwanie?

Jednym z atutów kraju jest diament w koronie tajwańskiej gospodarki. To TSMC, koncern, który przejął 90 proc. światowej produkcji najbardziej zaawansowanych półprzewodników. Bez nich rozwój sztucznej inteligencji (AI) nie jest możliwy. Na dostawach z Tajwanu polegają amerykańskie big techy, w tym Apple, Amazon czy Alphabet. Chińska blokada wyspy oznaczałaby więc i globalną katastrofę ekonomiczną, co najpewniej wzmogłoby presję na Pekin, aby się z niej wycofał. 

Od początku rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r., Xi Jinping z wielką uwagą śledzi postępy wojny w Ukrainie. To, co miało być kilkudniową operacją zakończoną przejęciem Kijowa przekształciło się w trwającą już cztery lata wojnę, w której Rosja opłaca gigantycznymi stratami w ludziach i sprzęcie minimalne postępy na froncie. 

– Tajwan przejął strategię jeża. Chce tak dalece wzmocnić swoją obronę, że ewentualna decyzja o inwazji byłaby dla Chin niezwykle kosztowna. Wręcz nadmiernie kosztowna – wskazuje Xulio Ríos. 

Reklama
Reklama

Czy taki plan przyniesie sukces, nie da się jednak przewidzieć. Chiny są dziś tym krajem świata, który najszybciej rozwija siły zbrojne, w szczególności międzykontynentalne pociski balistyczne (ICBM), zdolne przenosić głowice atomowe (ICBM). Amerykański wywiad niedawno odkrył silosy na granicy z Mongolią, gdzie Pekin umieścił około 100 takich rakiet. Amerykanie szacują, że w tej chwili Chińczycy dysponują około 600 głowicami atomowymi, jednak ich liczba miałaby wzrosnąć do tysiąca do końca dekady. Czy to przygotowania do wymuszenia neutralności Ameryki w sprawie Tajwanu pod groźbą nowej wojny światowej? Pentagon uważa w każdym razie, że Chiny mogłyby być już w 2027 r. gotowe do inwazji na Tajwan. W tym samym czasie na uderzenie w któryś z europejskich krajów NATO miałaby być gotowa Rosja. Operacje obu krajów mogłyby więc być skoordynowane.  

Dyplomacja
Chińska armia przeprowadza gry wojenne wokół Tajwanu. Znowu
Dyplomacja
Kanada rozważa budowę bazy wojskowej w Europie, w pobliżu Rosji
Dyplomacja
Donald Trump grozi prezydentowi Kolumbii. „Produkuje kokainę”
Dyplomacja
Zemsta na Friedrichu Merzu? Emmanuel Macron chce rozmawiać z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Dyplomacja
Donald Trump wyznaczył specjalnego wysłannika ds. Grenlandii. Jest reakcja Danii
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama