Rodacy Kamraci, czyli ruch, którego liderami są Wojciech Olszański i Marcin Osadowski, znani również jako „Jaszczur” i „Ludwiczek”, to środowisko radykalne nawet jak na standardy skrajnej prawicy.
Poglądy Rodaków Kamratów na Kremlu raczej nikogo nie martwią
Sposób, w jaki komentują rzeczywistość, to rodzaj politycznego patostreamu, w którym na jedno słowo uważane powszechnie za wulgarne przypada co najwyżej jedno słowo bardziej parlamentarne. Na dodatek większość przekazu jest wykrzykiwana, co sprawia, że dłużej niż kilkanaście minut z Rodakami Kamratami są w stanie wytrzymać zapewne tylko najwierniejsi wyznawcy. Głoszone przez Olszańskiego i Osadowskiego poglądy? Unia Europejska to nasz śmiertelny wróg, Ukrainie nie należy pomagać, bo jest banderowska, w Niemczech należy życzliwie patrzeć co najwyżej na Alternatywę dla Niemiec, a Rosja jest naszym wielkim sąsiadem, z którym trzeba dobrze żyć. Innymi słowy jest to zestaw poglądów, które na Kremlu – mówiąc eufemistycznie i unikając wyświechtanej frazy o strzelających korkach szampanów – na Kremlu raczej nikogo nie martwią.
Czytaj więcej
Jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci ze styku polityki i internetu Wojciech O. zostanie w...
Czy z kimś takim warto rozmawiać? Tu zdania będą zapewne podzielone. Jedni, powołując się na społeczną odpowiedzialność mediów, powiedzą, że skoro pełnią one rolę jednego z bezpieczników w systemie demokratycznym, to powinny unikać promowania poglądów jawnie sprzecznych z polską racją stanu, na dodatek często przesyconych nawoływaniem do nienawiści czy przemocy (Olszański w przeszłości był skazywany m.in. za nazywanie Ukraińców i Żydów wrogami Polski, którzy powinni ponieść śmierć), ponieważ jest to wbrew społecznemu interesowi. Z drugiej strony może pojawić się wątpliwość, czy omijanie wybranych poglądów w mediach nie jest wchodzeniem przez nie w rolę cenzorów arbitralnie decydujących o tym, co jest dobre, a co złe. W tym wypadku media powinny z takimi poglądami publicznie się konfrontować, podobnie jak ze wszystkimi innymi – na bieżąco punktując je tam, gdzie widać ewidentne mielizny i słabości prezentowanego wywodu.