Reklama

Bogusław Chrabota: Zbawienny wpływ Rady Gabinetowej na Donalda Tuska

To wyjątkowo ciekawe, że Karol Nawrocki zwołał Radę Gabinetową już w pierwszym miesiącu swojej prezydentury, dokładnie trzy tygodnie po zaprzysiężeniu. To niezwykłe tempo, zważywszy że jego poprzednicy sięgali po ten konstytucyjny instrument bez większego pośpiechu.

Publikacja: 27.08.2025 13:26

Bogusław Chrabota: Zbawienny wpływ Rady Gabinetowej na Donalda Tuska

Foto: PAP/Albert Zawada

Aleksander Kwaśniewski zwołał pierwsze posiedzenie Rady Gabinetowej po trzech latach. Andrzej Duda po pięciu latach od swojej inauguracji. Bronisław Komorowski po niespełna roku. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się Lech Kaczyński, który zebrał Radę już po dwóch miesiącach od zaprzysiężenia. Jaki miał cel? W sensie politycznym i personalnym inny niż Karol Nawrocki. Pierwsze dwie Rady odbywały się z udziałem członków rządu Kazimierza Marcinkiewicza, który stał na czele gabinetu z udziałem PiS. Dopiero kolejne odbyły się z Donaldem Tuskiem, tym samym premierem, z którym konfrontuje się dziś Nawrocki.

Dodajmy, że jeśli w kancelarii Lecha Kaczyńskiego istniał plan musztrowania na posiedzeniach Rady osoby Donalda Tuska, to się nie powiódł. Premier wychodził z nich jeśli nie triumfalnie, to zwycięsko; był przygotowany, chłodny, kompetentny. Szybko to zrozumiał prezydent, więc posiedzenia Rady Gabinetowej z udziałem Tuska odbyły się tylko dwa.

Co chciał osiągnąć Karol Nawrocki, zwołując w takim tempie posiedzenie Rady Gabinetowej?

Trudno mieć wątpliwości, że chodziło głównie o polityczny teatr, acz od razu wypada zaznaczyć, że prezydent odegrał swoją rolę znakomicie. W części otwartej pokazał się publicznie jako człowiek rzeczowy i kompetentny. Nie było głupawych min poprzednika, puszenia się, nadymania, podlizywania się opinii publicznej. Nawrocki chciał się pokazać jako rzecznik interesu publicznego, skłonny do współpracy. Nie tylko brutalny recenzent rządu, ale potencjalny partner. Przypomniał swój program i zaproponował, by agendę rządzenia Polską uwspólniać z wykorzystaniem jego propozycji.

Czytaj więcej

Premier Donald Tusk o finansach publicznych: Jesteśmy na granicy

Ważne były słowa – skądinąd nie można nazwać ich inaczej niż groźba – że zasadą jego prezydentury będzie realizacja złożonych w kampanii zobowiązań. Przekładając je na język kohabitacji, znaczą tyle, iż zawsze wtedy, kiedy cele rządu i cele prezydenta będą się rozjeżdżały, forsowane przez rząd ustawy będą się spotykały z prezydenckim wetem. Można to nazwać aspiracjami do pełnienia roli superpremiera, ale można też prężeniem muskułów, bo konstytucja i silny premier takie aspiracje zawsze zablokują.

Reklama
Reklama

Jak na tle prezydenta Karola Nawrockiego wypadł premier Donald Tusk?

Nadzwyczaj dobrze. Możliwe, że był to jeden z jego najlepszych publicznych występów od dawna. Nie widać było po nim tremy, braku pewności siebie; była za to kompetencja i sprawność retoryczna. Pomijając drobne uszczypliwości, obaj liderzy wygrali swoje role niemal perfekcyjnie. Nawrocki zagrał człowieka poważnego, pełnego szacunku dla rozmówców i gotowego do współpracy. Donald Tusk odpowiedział mu tym samym, osadzając jednak prezydenckie ambicje na gruncie przepisów konstytucji.

Premier Donald Tusk i Karol Nawrocki - najważniejsze daty

Premier Donald Tusk i Karol Nawrocki - najważniejsze daty

Foto: PAP

Co się kryje za tym politycznym teatrum? Bez wątpienia ostra konfrontacja i prezydenckie ambicje, by szybko zdominować rząd. Nie tylko na ścieżce wyborczej przed 2027 rokiem. Ukłony Karola Nawrockiego wobec Władysława Kosiniaka-Kamysza dowodzą, że gdzieś w tle kryje się polityczny plan zmian w układzie koalicji czy na fotelu premiera.

Komu bardziej przysłużyła się Rada Gabinetowa – Karolowi Nawrockiemu czy Donaldowi Tuskowi?

Wbrew intencjom Karola Nawrockiego bardziej jednak Donaldowi Tuskowi. Publiczne spotkanie z Nawrockim go zmobilizowało. Zobaczyliśmy błysk w jego oku. Polityczną formę i jakość. Możliwe, że „poczuł krew”. Ma wreszcie naprzeciwko siebie nie wiecznie błaznującego Andrzeja Dudę czy skwaszoną minę Jarosława Kaczyńskiego, ale nowego, pełnego wigoru antagonistę. Jest – mówiąc krótko – z kim i o co walczyć. Jeśli więc Rady Gabinetowe mogą zmotywować Donalda Tuska i jego rząd do walki o Polskę, to prosimy o więcej.  

Aleksander Kwaśniewski zwołał pierwsze posiedzenie Rady Gabinetowej po trzech latach. Andrzej Duda po pięciu latach od swojej inauguracji. Bronisław Komorowski po niespełna roku. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się Lech Kaczyński, który zebrał Radę już po dwóch miesiącach od zaprzysiężenia. Jaki miał cel? W sensie politycznym i personalnym inny niż Karol Nawrocki. Pierwsze dwie Rady odbywały się z udziałem członków rządu Kazimierza Marcinkiewicza, który stał na czele gabinetu z udziałem PiS. Dopiero kolejne odbyły się z Donaldem Tuskiem, tym samym premierem, z którym konfrontuje się dziś Nawrocki.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: LGBTQIA+ poczeka lat pięć, a może dziesięć
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy będzie wojna niemiecko-polska o Nord Stream?
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Przyznaję się. Będę nielegalnie gotować flaki z boczniaka
Komentarze
Estera Flieger: Mazurek o małych i wielkich pięknach
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump ostatecznie przechodzi na stronę Ukrainy? Tego się boi Putin
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama