Morderca ze Stasi. Kto zabił Czesława Kukuczkę?

Berlińska prokuratura oskarża byłego funkcjonariusza Stasi Manfreda N. o zastrzelenie Czesława Kukuczki, który chciał uciec do Berlina Zachodniego.

Publikacja: 16.10.2023 03:00

Na granicy NRD i RFN zginęło od 300 do 900 uciekinierów.

Na granicy NRD i RFN zginęło od 300 do 900 uciekinierów.

Foto: library of congress

Prokuratura skierowała do sądu okręgowego w Berlinie akt oskarżenia przeciwko 79-letniemu Manfredowi N., który mieszka w Lipsku. Powołała się na kodeks karny NRD, bowiem to prawo obowiązywało w momencie dokonania zbrodni. Uznała, że N. dokonał morderstwa, a popełnione przez niego przestępstwo nie uległo przedawnieniu.

Czesław Kukuczka został ciężko ranny 29 marca 1974 r. na dworcu kolejowym Friedrichstrasse w Berlinie. Za spust pociągnął Manfred N., 31-letni wówczas porucznik wschodnioniemieckiej bezpieki Stasi. Miał na sobie długi płaszcz i okulary przeciwsłoneczne. Gdy Polak go minął, z odległości dwóch metrów strzelił mu z pistoletu w plecy. Kukuczka zmarł w szpitalu.

Czytaj więcej

Polak, który zepsuł Hitlerowi defiladę „zwycięstwa”

38-letni w chwili śmierci Czesław Kukuczka pochodził z Małopolski. Był strażakiem w Jaworznie, miał rodzinę. 3 marca 1974 r. zgłoszono jego zaginiecie, ale kilka dni później mężczyzna odnalazł się w Berlinie. 29 marca w południe wszedł do ambasady PRL w Berlinie Wschodnim i zażądał spotkania z przedstawicielem służby bezpieczeństwa. Rozmawiał z berlińskim rezydentem departamentu I MSW (wywiad cywilny).

Śmierć Czesława Kukuczki. Kto pociągnął za spust?

Żądał zgody na przekroczenie granicy w Berlinie. Miał grozić, że jeśli to się nie stanie, zdetonuje bombę, którą – jak twierdził – miał na sobie. Dodał też, że dodatkowo bombę w centrum miasta zdetonuje jego wspólnik. Rezydent wywiadu powiadomił służbę bezpieczeństwa NRD. Podjęto decyzję, aby „obywatela polskiego w miarę możliwości unieszkodliwić poza budynkiem ambasady PRL”.

Po około dwóch godzinach negocjacji Kukuczka otrzymał zgodę na przekroczenie granicy. Opuścił polską placówkę i został przewieziony samochodem na dworzec Friedrichstrasse. Tam przeszedł, jak się później okazało, fikcyjną kontrolę graniczną. Gdy chwilę potem zmierzał do przejścia granicznego z RFN, został postrzelony.

Czytaj więcej

Dyplomacja i skandale

Akcja była doskonale zabezpieczona. Na miejscu natychmiast pojawiła się karetka i ekipa sprzątająca, która zasłoniła miejsce akcji. Ranny został odwieziony do szpitala, w którym zmarł.

Z sekcji przeprowadzonej w zakładzie medycyny sądowej uniwersytetu berlińskiego wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci było uszkodzenie wątroby przez kulę.

Funkcjonariusze Stasi w raporcie napisali o „udaremnieniu zamachu terrorystycznego”. Stwierdzili, że Kukuczka w czasie odprawy na przejściu granicznym wyciągnął broń i skierował ją w stronę funkcjonariuszy straży granicznej. Jednak podczas rozmów prowadzonych bezpośrednio po zdarzeniu przez przedstawicieli PRL i NRD strona polska nalegała na przyjęcie wersji, wedle której Polak miał popełnić samobójstwo, a jego zwłoki znaleziono w stanie rozkładu w lesie koło Berlina, co pozwoliłoby „uniknąć wszelkich pytań” w Polsce. Władze NRD nie przystały jednak na takie rozwiązanie. Przy Kukuczce nie znaleziono broni ani materiałów wybuchowych.

Biorącym udział w akcji funkcjonariuszom Stasi przyznano odznaczenia państwowe. Manfred N. dostał brązowy Order Zasługi w Walkach dla Ludu i Ojczyzny z uzasadnieniem, że „unieszkodliwił terrorystę, używając broni palnej”, zaś przełożeni w opinii służbowej podkreślali, że „udowodnił swoją wierność partii i przywódcom państwowym”.

Rodzina dowiedziała się o śmierci Kukuczki kilka tygodni później. Do żony przyjechał jakiś człowiek i przywiózł urnę z jego prochami i rzeczami osobistymi. Rodzina została poproszona o to, aby wokół tej sprawy była cisza.

W 2018 r. pion śledczy IPN wszczął śledztwo. Według prokuratora mężczyzna zginął w zamachu. Szefem grupy operacyjnej, która dokonała zabójstwa, był podpułkownik STASI Hans Sabath, który nie żyje od 1986 r., ale za spust pistoletu pociągnął Manfred N., a jeszcze jeden funkcjonariusz zabezpieczał ich na dworcu.

– Na wniosek prok. Artura Orłowskiego za Manfredem N. wystawiono list gończy, a Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał w lipcu 2021 r. Europejski Nakaz Aresztowania – mówi nam Robert Janicki, rzecznik prasowy pionu śledczego IPN. – Strona niemiecka odmówiła jednak wydania Polsce byłego funkcjonariusza Stasi, ale zdecydowała się sama postawić mu zarzuty. Jako kwalifikację czynu przyjęto podstępne morderstwo, niepodlegające przedawnieniu – dodaje prokurator Janicki.

Kukuczka był jednym ze 136 Polaków, którzy zginęli podczas prób przekroczenia granicy niemiecko-niemieckiej. Liczba osób różnej narodowości zabitych na tej granicy waha się w zależności od źródeł od około 300 do ponad 900.

Prokuratura skierowała do sądu okręgowego w Berlinie akt oskarżenia przeciwko 79-letniemu Manfredowi N., który mieszka w Lipsku. Powołała się na kodeks karny NRD, bowiem to prawo obowiązywało w momencie dokonania zbrodni. Uznała, że N. dokonał morderstwa, a popełnione przez niego przestępstwo nie uległo przedawnieniu.

Czesław Kukuczka został ciężko ranny 29 marca 1974 r. na dworcu kolejowym Friedrichstrasse w Berlinie. Za spust pociągnął Manfred N., 31-letni wówczas porucznik wschodnioniemieckiej bezpieki Stasi. Miał na sobie długi płaszcz i okulary przeciwsłoneczne. Gdy Polak go minął, z odległości dwóch metrów strzelił mu z pistoletu w plecy. Kukuczka zmarł w szpitalu.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar