1 kwietnia 1971 r. Roberto Quintanilla Pereira, konsul generalny Boliwii w Hamburgu, został poproszony o spotkanie z atrakcyjną blondynką. Problem miał dotyczyć wniosków wizowych. Pereira zwykle był bardzo podejrzliwy, jednak tym razem intuicja go zawiodła. Nagle dziewczyna sięgnęła do torebki, wyciągnęła rewolwer Colt Cobra .38, taki sam, jakiego w 1963 r. użył Jack Ruby, aby zamordować Lee Harveya Oswalda. Z bliska oddała trzy precyzyjne strzały w klatkę piersiową konsula. Podobno dziury po kulach wyznaczały regularny trójkąt, V jak w wyrazie „vendetta”. Na miejscu zbrodni porzuciła kartkę z napisem: „Victoria o Muerte (Zwycięstwo lub śmierć)! ELN”. Było to hasło boliwijskiej partyzantki, Ejército de Liberación Nacional (Armia Wyzwolenia Narodowego), oddziałów założonych przez samego Ernesta Che Guevarę.
Uciekając, morderczyni gwałtownie starła się z żoną Roberto Quintanilli. Straciła nie tylko cenny czas, ale także pistolet, torebkę, okulary i perukę. Mimo że policja natychmiast otoczyła konsulat szczelnym kordonem, zamachowczyni udało się zbiec.
Powód zamachu był oczywisty. Roberto Quintanilla był niegdyś brutalnym szefem boliwijskich tajnych służb, odpowiedzialnym za torturowanie i egzekucje wielu lewicowych bojowników podziemia – w tym Che Guevary. Od tego czasu ciążyła na nim klątwa rzucona przez Fidela Castro, przywódcę kubańskiej rewolucji i towarzysza broni Che. Fidel chciał, aby zginęli wszyscy odpowiedzialni za śmierć jego przyjaciela (Che rozstrzelano 9 października 1967 r. w boliwijskiej La Higuerze). Quintanilla był celem numer jeden na liście. To przecież on kazał obciąć dłonie martwemu Guevarze – miał to być makabryczny dowód jego śmierci – i to on poinformował świat o egzekucji rewolucjonisty. Ta klątwa odnalazła Quintanilla nad Łabą, gdzie ukrył się za tarczą dyplomaty.
Sprawa zelektryzowała media. Ekscytujące dla niemieckich gazet było to, że anioł zemsty Che Guevary miał pochodzić ze spokojnej Górnej Bawarii. Wszystko bowiem wskazywało na to, że za zamachem stoi Monika Ertl. To było niewiarygodne. Tym bardziej że jej ojcem był słynny Hans Ertl – utalentowany alpinista i genialny operator, który przed II wojną światową kręcił dla Hitlera filmy, także „Olimpiadę” w reżyserii samej Leni Riefenstahl. Hansowi wiele można zarzucić, także to, że był nazistą, dla którego ideologia była czymś w rodzaju religii, ale nie to, że wpoił córce lewicowe przekonania. To jednak ta kobieta podniosła broń i wzięła odwet za jedną z najsłynniejszych egzekucji w historii świata – argentyńskiego rewolucjonisty i kubańskiej legendy, Ernesta Che Guevary.
Ktoś musiał zacząć
Termin „terroryzm” pochodzi z greki i łaciny. Greckie „treo” znaczy „drżeć, bać się”, a łacińskie „terreo” „wywoływać przerażenie, straszyć”. To etymologiczne pochodzenie słowa pozwala bardzo ogólnie zdefiniować terroryzm jako sianie strachu i grozy poprzez terror. Niestety, bardziej precyzyjna definicja terroryzmu w zasadzie nie istnieje, a świat naukowy zna ich grubo ponad 100. W większości z nich występuje jednak stała trójca: polityka, przemoc i strach. Stosowane są natomiast w zależności od przypadku i okoliczności.