– Będą to niezmiernie ważne, precedensowe rozstrzygnięcia – mówi prof. Marek Wierzbowski, reprezentujący w NSA elektrownię Polskiej Grupy Energetycznej w Bełchatowie
NSA ma ostatecznie ustalić, czy Fundacja może uczestniczyć z wszystkimi prawami w postępowaniach inwestycyjnych i blokować projekty energetyczne oparte na węglu. Gdyby jej działania okazały się skuteczne i zahamowały budowę nowych bloków energetycznych, Polska będzie musiała albo kupować energię, albo jej nie mieć.
Fundacja ClientEarth, założona w Londynie w 2010 r. jako międzynarodowa organizacja prawnicza (choć biura ma tylko w Brukseli i w Polsce), stała się u nas znana głównie z blokowania strategicznych projektów energetycznych. Zaskarża do sądów decyzje dotyczące budowy lub rozbudowy bloków energetycznych. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie zaskarżyła m.in. decyzje marszałków województw i ministra środowiska o udzieleniu sześciu elektrowniom zezwoleń na emisję gazów cieplarnianych. Przewiduje je ustawa z 2011 r. o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Fundacja zarzuciła, że elektrownie nie spełniły warunków zezwolenia, nie mogą więc skorzystać z nieodpłatnego nabycia uprawnień do emisji dwutlenku węgla.
Fundacja ClientEarth wstrzymuje projekty energetyczne oparte na węglu
– Uchylenie zezwoleń, czego domaga się Fundacja, oznaczałoby, że zamiast na nowe inwestycje spółki energetyczne musiałyby przeznaczać środki na zakup uprawnień do emisji – wyjaśnia prof. Marek Wierzbowski.