Jakich efektów oczekuje pan po kontroli w WUM w związku z historią dotyczącą szczepień aktorów?
Z jednej strony mamy kontrolę NFZ i możliwe konsekwencje ze strony Funduszu, ale z drugiej są przełożeni i władze Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Najwłaściwsze byłyby tu konsekwencje personalne. Jeżeli ktoś nie respektował obowiązujących zasad, jeżeli te zasady z pełną świadomością łamał to innej możliwości nie widzę. Oczekuję od rektora stanowczych działań. Nie ma mojej zgody na tworzenie uprzywilejowanych grup. Dla mnie uprzywilejowani mogą być jedynie najsłabsi, ci których trzeba otoczyć szczególną opieką. Z tego też powodu do szczepień etapu „0" włączyliśmy rodziców wcześniaków.
Czy wytyczne dotyczące dodatkowych dawek szczepionki nie zostały sformułowane zbyt liberalnie? Albo może zabrakło kontroli MZ/NFZ?
Najsłabszym ogniwem w każdym systemie zawsze okazuje się człowiek. Normy i reguły mogą być na najwyższym poziomie, ale jak ktoś nie będzie ich przestrzegał, to ich po prostu nie będzie. Czy możemy mówić o zbyt liberalnych zasadach, kiedy dość sztywno określiliśmy, że w grupie „0" szczepi się personel systemu ochrony zdrowia? Czy o nadmiernym liberalizmie świadczy to, że dbając o to, by szczepionki się nie zmarnowały, wydaliśmy zgodę na to, żeby w przypadku braku chętnych medyków zaszczepić rodziny personelu medycznego? Podkreślam: rodziny personelu medycznego. Nikt nie wydawał zgody na szczepienie aktorów, celebrytów czy polityków. Nikt nie dawał dodatkowych szczepionek z przeznaczeniem dla tych grup osób.
Czy program szczepień i testów dla nauczycieli klas 1-3 oznacza, że to właśnie dzieci z tych klas wrócą najpierw, a jeśli tak to kiedy?