Krytycy twierdzą, że nie jest możliwe, byśmy mieli dwa razy mniej zgonów niż Włosi, Hiszpanie czy Francuzi i gdybyśmy testowali zmarłych, statystyki mogłyby się zbliżyć do wyniku włoskiego.
Zauważmy, do Włoch czy Hiszpanii wirus dotarł znacznie wcześniej niż do Polski. Tamtejsze systemy ochrony zdrowia nie miały czasu przygotować się na niego tak jak my, wdrożyć odpowiednich procedur. Zadziałała też różnica w mentalności – nawet po ogłoszeniu stanu epidemicznego wielu Włochów nadal odwiedzała się w domach czy chodziła do restauracji. U nas społeczeństwo okazało się wyjątkowo karne, co pozwoliło wypłaszczyć liczbę zakażeń. Wirus nie jest dla nas mniej niebezpieczny, ale rozprzestrzenia się wolniej, a dzięki zamknięciu dotyka znacznie mniej osób niż w innych krajach. Zapewne wielu z nas przechodzi zakażenie bezobjawowo lub daje on tzw. objawy poronne, np. w postaci zmęczenia. Powoli się na niego uodparniamy. Z doświadczeń chińskich czy włoskich wynika, że 80 proc. społeczeństwa przejdzie SARS-Cov-2 łagodnie. Tylko ok. 20 proc. trafi do szpitala, a z tych 20 proc. zaledwie kilka procent będzie wymagało podłączenia do respiratora.
Regularnie słyszy się jednak o osobach, które miały objawy SARS-Cov-2 i zmarły pod respiratorem, ale jako przyczynę zgonu wpisano co innego. „Choroby współistniejące” stały się już anegdotyczne. Czy to możliwe, by osoba zmarła na koronawirusa, ale nie zdążyła zostać zdiagnozowana, bo choroba postąpiła u niej błyskawicznie?
Teoretycznie jest to możliwe. Być może zgony są w niektórych przypadkach raportowane nieprawidłowo. Jednak „anegdotyczne” choroby współistniejące to w epidemiologii jedna z trzech oficjalnych przyczyn zgonów. Dzielimy je na bezpośrednią, np. zatrzymanie krążenia, chorobę wyjściową i choroby współistniejące mogące mieć związek z przyczyną zgonu. Pacjent z rakiem prostaty może umrzeć z innego powodu, np. sepsy czy wstrząsu. Myślę, że nikomu nie zależy na zaniżaniu statystyk.
Czy sepsa lub wstrząs nie są związane z koronawirusem?
Niekoniecznie. Owszem, infekcja wirusowa otwiera drogę do bakteryjnego zapalenia płuc, który będzie jej powikłaniem, ale jeżeli taki pacjent umrze z powodu sepsy, nie będzie to znaczyło, że zmarł na koronawirusa. Nie zapominajmy także o wstrząsie, czyli ogólnoustrojowym zjawisku, które ma wiele przyczyn i prowadzi do niedotlenienia tkanek. Wstrząs, rozwijający się w chorobach zarówno zakaźnych, jak i kardiologicznych, wiąże się ze śmiertelnością na poziomie 50-70 proc. Pacjent z SARS-CoV-2 może umrzeć z powodu wstrząsu, który nie musi być związany z koronawirusem.