Projekt ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (dalej: KSSiP) na nowo reguluje zasady aplikacji sądowej i prokuratorskiej, a także dochodzenia do zawodu sędziego. Skala zmian jest taka, że szczególnego znaczenia nabierają przepisy przejściowe zawarte w rozdziale 7 ustawy. Ich adresatem są bowiem asesorzy sądowi, asystenci sędziego, referendarze sądowi, obecni i przyszli aplikanci sądowi i prokuratorscy. Oczywiście jest to w chwili obecnej jedynie projekt ustawy, ale tym bardziej wszelkie jego ułomności powinny być wyeliminowane, zanim zostanie poddany procesowi legislacyjnemu w parlamencie.
[wyimek]Nie wiadomo, czy asystenci sędziów będą musieli odbyć aplikację ogólną, czy też będą z niej zwolnieni[/wyimek]
Projekt ustawy zakłada, że o stanowisko sędziego sądu rejonowego będzie mogła ubiegać się m.in. osoba, która ukończyła aplikację sędziowską w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (art. 64 pkt 5). Zgodnie natomiast z przepisem art. 31 ust. 1 aplikacja sędziowska trwać ma 54 miesiące, a doliczając do tego 12 miesięcy wcześniejszej aplikacji ogólnej, przyszły kandydat na stanowisko sędziego będzie się musiał legitymować łącznie 5,5-letnim okresem aplikacji, w tym dwuletnim stażem asystenta sędziego i referendarza. Niczym nieuzasadnione wydaje się zatem przyjęcie niekorzystnych (bo wydłużających ścieżkę kariery) przepisów przejściowych regulujących dostęp do zawodu sędziego osób, które ukończyły aplikację sądową na zasadach sprzed dnia wejścia w życie ustawy o KSSiP. Osoby te, ubiegając się o stanowisko sędziego sądu rejonowego, będą musiały legitymować się trzema latami pracy na stanowisku referendarza sądowego lub też czterema latami pracy na stanowisku asystenta sędziego. Wliczając jeszcze trzyletnią aplikację sądową, łatwo się zorientować, że osoba, która zdała egzamin sędziowski na tzw. starych zasadach, będzie musiała legitymować się łącznie sześcio- lub siedmioletnim okresem uprawniającym ją do ubiegania się o stanowisko sędziego (trzy lata aplikacji + trzy- lub czteroletnia praca na stanowisku referendarza albo asystenta). Moim zdaniem bez względu na zajmowane stanowisko należałoby im skrócić wymagany staż do 2,5 roku.
Zwraca również uwagę, że w projekcie ustawy nie tylko uściślono wymagania stawiane kandydatom na stanowisko sędziego, ale również zmieniono wymagania stawiane starającym się o stanowisko asystenta sędziego. Zgodnie bowiem z przepisem art. 64 pkt 16 będą musieli nie tylko mieć dyplom wyższych studiów prawniczych, lecz także ukończyć odpowiednią aplikację (ogólną, notarialną, adwokacką lub radcowską) lub zdać egzamin sędziowski albo prokuratorski. W związku z tym nasuwa się pytanie, co będzie z obecnie zatrudnionymi asystentami, którzy legitymować się mogą jedynie dyplomem ukończenia wyższych studiów prawniczych. Projekt o nich nie mówi. Niepewnie mogą się czuć zwłaszcza asystenci, z którymi zawarto umowy na czas określony. Projekt bowiem mówi, że przepis, który określa nowe wymagania dla kandydatów na stanowisko asystenta sędziego, ma wejść w życie 14 dni po ogłoszeniu ustawy. Może się więc zdarzyć, że ci, których umowy rozwiążą się po dniu wejścia w życie ustawy o KSSiP, nie będą spełniali niezbędnego kryterium wykształcenia. Nie wiadomo więc, czy będą musieli odbyć aplikację ogólną, czy też będą z niej zwolnieni. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by usankcjonować obecność w sądach dotychczas zatrudnionych asystentów, w momencie zatrudniania spełniali bowiem wszystkie niezbędne kryteria, a zmiana reguł w trakcie gry nie może wpływać na nich niekorzystnie. Rzecz jednak w tym, by jasno określić, tak jak było w nowelizacji ustawy o pracownikach sądów i prokuratury, jak będzie wyglądał proces podnoszenia ich kwalifikacji zawodowych.
Podwyższanie wymagań stawianych przyszłym kandydatom na stanowisko asystenta sędziego widać jest nie tylko w projekcie ustawy o KSSiP. Ministerstwo Sprawiedliwości na swoich stronach opublikowało także projekt rozporządzenia dotyczącego konkursów na stanowisko asystenta sędziego. Warto zwrócić uwagę, że kandydaci spełniający wymagania kwalifikacyjne będą musieli zdać swoisty pisemny egzamin sprawdzający ich wiedzę zarówno teoretyczną (test), jak i praktyczną (rozwiązanie kazusów). Wadą tego projektu jest jednak brak przepisu, który zwalniałby z przystępowania do pisemnego testu osoby po zdanym egzaminie sędziowskim. Moim zdaniem ten ostatni, uważany za najtrudniejszy egzamin prawniczy, wystarczająco weryfikuje wiedzę prawniczą, i to nie tylko od strony teoretycznej, ale również praktycznej. Po co więc narażać kandydatów na następny stres.