Podobno Francji już nie ma. Ale „państwo Schrödingera” ma poczucie humoru. Z materiału Igora Zalewskiego dla Kanału Zero dowiedziałam się, że okno, przez które z klejnotami uciekli złodzieje, stało się w Paryżu nową atrakcją turystyczną. Tymczasem francuska policja zatrzymała kolejnych podejrzanych w sprawie obrabowania Luwru. Przy okazji: nie przypominam sobie, aby heroldzi francuskiego upadku weszli pod stół i odszczekali wszystko, kiedy prezydent Emmanuel Macron otwierał katedrę Notre Dame po remoncie. Dodajmy, przeprowadzonym bez opóźnienia i wiernym oryginałowi. Kultura jest rzeczywiście dla Francji bardzo ważna, musi tylko wymienić alarmy i okna.
Politycy powinni trzymać się od Konkursu Chopinowskiego jak najdalej
W „Tygodniku Powszechnym” przeczytałam niebanalny tekst o fenomenie Konkursu Chopinowskiego. Szalenie ciekawe były spostrzeżenia Dariusza Kosińskiego, jego autora, na temat procesu kształtowania się inteligencji jako klasy społecznej – wczoraj i dziś – w relacji do tego wydarzenia. Nie zabrakło też soczystych dygresji: „Jego (PRL – red.) władcy o wiele lepiej znali się na kulturze niż obecnie nami rządzący (niezależnie od partii – to naprawdę na jedno wychodzi)” – nie za surowo? Może to obrazoburcze? A jednak coś w tym jest.
Czytaj więcej
Celna satyra na współczesną Polskę w historycznym kostiumie czy raczej adamczychowska noc kabaret...
Konkurs Chopinowski uważam za softpowerowe perpetuum mobile, od którego polityków należy trzymać jak najdalej. Nie dotykać, nie psuć, chuchać i dmuchać. Jeśli nie wychodzić z platform społecznościowych, można by uwierzyć, że – uwaga – Polski już nie ma, bo zrobiła się moda na ocenianie ostatniej edycji jako klęski. Ta klęskomania jest nieznośna. Nie oznacza to, że wszystko zagrało, bo ani nie był to czas na remont w Łazienkach Królewskich, ani najlepsza okazja do przetestowania nowych partytur chopinowskich koncertów.
Dlaczego państwo potrzebuje kultury?
    Wracając do słów Kosińskiego: rzeczywiście, dla premiera Donalda Tuska kultura – podobnie zresztą jak nauka – jest nieważna. To co najwyżej gadżet. Ważniejsza była dla Zjednoczonej Prawicy, ale ta z kolei nie bardzo rozumie, jak to wszystko działa i chce przeprowadzić kontrrewolucję. Równolegle trwa jedno wielkie huzia na Józia, czyli w telewizyjnym prime timie kwestionuje się znaczenie humanistyki.