– Z tak silnym lobbingiem, jak ze strony komorników, jeszcze się nie spotkałam, odkąd jestem w Sejmie, a jestem już drugą kadencję – mówi „Rz” posłanka PiS Iwona Arent. – To były naciski na ekspertów, straszenie Trybunałem Konstytucyjnym.
Arent jest wiceprzewodniczącą sejmowej podkomisji, która pracowała nad projektem zmian w ustawie o komornikach sądowych i egzekucji. Przygotował go rząd, by powiązać ich zarobki z nakładem pracy.
[srodtytul]Płaca zależna od pracy[/srodtytul]
W Polsce jest ok. 800 komorników. Jakie kwoty ściągają? Nie wiadomo, nie ma takich statystyk. O ich wynagrodzeniach krążą legendy. Ostatnio w związku z usunięciem kupców z hali KDT w Warszawie komornik miał zarobić 600 tys. zł – taki przykład w dyskusjach podawali posłowie.
W zgłoszonym w marcu rządowym projekcie znalazły się rewolucyjne rozwiązania. Jednym z nich jest propozycja, by w przypadku egzekucji od biedniejszych dłużników, np. z zasiłków dla bezrobotnych czy stypendiów, pobierać od nich opłatę komorniczą w wysokości 8 proc. (teraz w przypadku takich osób wynosi ona 15 proc.).