Minister sprawiedliwości trafnie zinterpretował, na czym polegają odpowiedzi napytania testowe - stwierdził sąd.
Egzaminy konkursowe na wszystkie trzy aplikacje: adwokacką, radcowską i notarialną, odbywały się 8 lipca 2006 r. Pierwszy raz organizowało je Ministerstwo Sprawiedliwości i ono też przygotowywało pisemne testy. Żeby zdać, należało zdobyć 190 punktów na 250 możliwych. Na 7515 przystępujących do egzaminów, zaliczyło je 2149. Ci, którzy nie przeszli testu, mogli się odwołać od uchwały komisji egzaminacyjnej do ministra sprawiedliwości. Amelii K., zdającej na aplikację adwokacką w Opolu, zabrakło czterech punktów.
- Pytania były wieloznaczne, można było udzielać na nie różnych odpowiedzi - ocenia niedoszła aplikantka. - W odwołaniu, konsultowanym z innymi prawnikami, starałam się wykazać, że moje odpowiedzi na cztery testowe pytania były prawidłowe.
Każde pytanie zawierało trzy możliwe rozwiązania (a, b, c), w tym tylko jedno prawidłowe.
Po przeanalizowaniu odwołania Amelii K. minister uznał je za bezzasadne. Amelia K. złożyła zatem skargę do sądu.