W efekcie kobieta złożyła do TK skargę konstytucyjną. Zarzuciła w niej niezgodność art. 183 ust. 6 ustawy emerytalnej z konstytucją, albowiem, jej zdaniem, pozbawia ona obywateli pobierających tzw. emerytury mieszane możliwości korzystniejszego przeliczenia emerytury z uwzględnieniem dalszej pracy.
Przepis ten daje bowiem prawo do zastosowania tylko art. 108, który zakłada wyłącznie przeliczenie składek. Wyklucza tym samym użycie korzystniejszego art. 111, który pozwala na ponowne przeliczenie podstawy wymiaru świadczenia. Co, zdaniem kobiety, narusza konstytucję. Doprowadza bowiem do sytuacji, w której osoby młodsze, z mniejszym stażem i niższymi zarobkami uzyskują świadczenia wyższe niż starsi ubezpieczeni, z dłuższym stażem i wyższym wynagrodzeniem.
Gdzie w tej sprawie kontrowersja? Wątek polityczny? Ja ich nie widzę. Nawet jeżeli obecny rząd zdecydował o niepublikowaniu wyroków TK, to jednak od czasu do czasu się nimi sugeruje. Tak było w przypadku tzw. czerwcowych emerytów z lat 2009–2019. TK pod koniec 2023 r. uznał, że przepisy nowelizacji obowiązującej od 2021 r., która korzystnie uregulowała kwestie ustalania wysokości emerytury w tym miesiącu (podobnie jak w innych terminach), ale pominęła wspominane roczniki, jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Rząd wziął się za załatwienie tej kwestii – oczywiście nie wspominając nic, że czyni to w związku z wyrokiem TK. Efekt? Już 1 stycznia 2026 r. ZUS z urzędu przeliczy wysokość emerytur przyznanych lub przeliczonych w czerwcu w latach 2009–2019. Cały czas procedowany jest też projekt dotyczący emerytów wcześniejszych, którym pomniejszono kapitał do emerytury powszechnej o kwoty wcześniej pobranych świadczeń. W tej sprawie również wypowiadał się TK (tym razem w 2024 r.), uznając regulacje za niezgodne z konstytucją. I chociaż w uzasadnieniu projektu również nie ma ani jednej wzmianki, że realizuje on wyrok TK, to można uznać, że swoim orzeczeniem TK chociaż zwrócił uwagę na problem do rozwiązania.
Sędziom Trybunału Konstytucyjnego najwidoczniej się jednak znudziło to sygnalizowanie. Pozostaje zatem pytanie: czy warto w ogóle śledzić, co dzieje się w TK, który pod kątem obywatela stała się niemal całkowicie bezużyteczna. Chociaż jako rekwizyt w politycznych przepychankach sprawdza się nadal całkiem dobrze.