Prezydent miasta, który zezwolił spółce na usunięcie 176 drzew, ustalił, że ma zapłacić za to 563 tys. zł. Jednocześnie odroczył pobranie opłaty na trzy lata pod warunkiem zastąpienia usuniętych drzew nowymi nasadzeniami.
Spółka zasadziła 176 drzew, spełniając w ten sposób warunek odroczenia opłaty na trzy lata. Podczas kolejnych oględzin okazało się jednak, że drzewa zostały zniszczone.
Większość z nich, z powyrywanymi korzeniami,uciętymi pniami i śladami rąbania, leżała na ziemi. Spółka wyjaśniła, że już poprzednio dochodziło do uszkodzenia drzew przez nieznanego sprawcę, ale policji nie udało się go wykryć. Oświadczyła również, że wykonała nasadzenia prawidłowo, i nie może odpowiadać za akty wandalizmu, które doprowadziły do ich zniszczenia.
W tej sytuacji prezydent miasta umorzył należność w kwocie 476,6 tys. zł z tytułu opłaty, ustalonej w zezwoleniu na wycięcie drzew. Ale jednocześnie zobowiązał spółkę do wpłaty 86,3 tys. zł za nasadzone drzewa, które nie zachowały żywotności z powodu jej zaniedbań.
Spółka odwołała się od pkt 2 decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Ono uchyliło decyzję w całości, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia przez prezydenta miasta.