Udało się znaleźć kilkaset milionów złotych, na które zrzucą się PGE, Energa i PGNiG. Najwięcej wyłoży ta ostatnia spółka. Trudno się dziwić, w końcu jej prezes stwierdził ostatnio, że jest zadowolony z inwestycji w PGG (PGNiG już w ubiegłym roku wyłożyło 500 mln zł na ratowanie górniczego kolosa, podobnie zresztą jak PGE i Energa).

W tym samym czasie, gdy PGNiG inwestuje krocie w kopalnie, firma wystąpiła do URE o zgodę na podniesienie cen gazu dla odbiorców detalicznych (oczywiście bez związku z górniczą inwestycją). Załóżmy jednak na chwilę, że między tymi wydarzeniami jakiś związek istnieje. Dlaczego Polacy mieliby płacić za ratowanie górnictwa tylko w rachunkach za gaz czy prąd? Niebawem miliony obywateli karnie będą płacić abonament radiowo-telewizyjny. Czy nie byłoby dobrze przeznaczyć jego części na nierentowne kopalnie? W końcu uzasadnianie tej narodowej zrzutki może się świetnie wpisać w misję telewizji publicznej.

Żeby akcja była faktycznie narodowa, warto też opodatkować kierowców (każdy przejeżdżał kiedyś w pobliżu kopalni, choćby w drodze na wakacje), emerytów (górnicy stracili wszak część emerytalnych przywilejów) czy wczasowiczów (kopalnie z ciężkim sercem musiały się przecież pozbyć wielu ośrodków wypoczynkowych).

Nie można też zapomnieć o internautach. W końcu internet jest jak ratowanie polskiego górnictwa. Też nie ma końca.