Politykę rządzącej partii poznamy po owocach, a raczej po sokach owocowych

Błaha z pozoru sprawa opodatkowania soków owocowych może wpłynąć na budżet, karierę Teresy Czerwińskiej, a nawet na wynik wyborów do Sejmu.

Publikacja: 22.03.2019 08:33

Politykę rządzącej partii poznamy po owocach, a raczej po sokach owocowych

Foto: 123RF

O co chodzi w tej awanturze o soki? – pyta mnie wiele koleżanek i kolegów w redakcji, zdumionych tym, że taka sprawa, zdawałoby się tylko finansowo-księgowa, musi być rozstrzygana w gabinecie szefa rządzącej partii.

Zaczęło się od całkiem pożytecznego pomysłu Ministerstwa Finansów, by wreszcie uporządkować stawki VAT na różne towary i usługi. I słusznie, bo przy okazji niedawnego tłustego czwartku można się było przekonać, że pączki mogą być obciążone różnymi stawkami: 5, 8 albo 23 proc.

Czytaj także: Stawki VAT na wodę bez zmian, a na soki w górę

Reforma, zwana „matrycą VAT", miała to uprościć poprzez ujednolicenie stawek na podobne towary. Tym, którzy wciąż mieliby wątpliwości, zaproponowano nowy rodzaj oficjalnej interpretacji, czyli Wiążącą Informację Stawkową.

Teraz trochę prywaty: na matrycę z utęsknieniem czeka też nasza branża: wydawcy prasy i książek. Reforma miała przynieść od dawna oczekiwaną obniżkę VAT na publikacje elektroniczne.

Zresztą w wielu innych przypadkach porządki ze stawkami miały oznaczać po prostu ich obniżkę. Jednak Ministerstwo Finansów założyło, że cała reforma będzie neutralna dla budżetu. Jeśli zatem coś będzie obniżone – coś trzeba podwyższyć. Padło na soki owocowe, a raczej rozwodnione napoje z ich udziałem. Podwyżka podatku z 5 do 23 proc. mocno poirytowała sadowników i producentów soków i napojów. Wyliczyli, że kosztowałoby to konsumentów około 400 mln zł rocznie, ale że nikt nie chce płacić drożej za napoje owocowe, to ich sprzedaż poważnie spadnie. Gdy zapytałem o to Dariusza Czecha, szefa wytwórni Tymbark, stwierdził wprost: dostawcy jabłek, wiśni, czarnej porzeczki i aronii z okolic jego zakładu sprzedadzą co najmniej o połowę owoców mniej. A to głównie małe firmy rodzinne.

W sukurs sadownikom i producentom soków przyszły organizacje pracodawców, rolników, a nawet NSZZ Solidarność. Niektórzy grozili wyprowadzeniem rolników na ulicę. Wsparła ich też część posłów PiS.

W rezultacie sprawa nabrała posmaku politycznego. Rządząca partia musi się liczyć z tym, że podwyżka VAT na soki będzie niemiło odebrana przez elektorat wiejski, na którym PiS-owi bardzo zależy. Gdyby spróbować wprowadzenia reformy VAT bez tej podwyżki – mógłby się pojawić ubytek w budżecie. To nie ucieszy minister Teresy Czerwińskiej, ponoć zastanawiającej się nad dymisją z powodu innych planowanych obciążeń budżetu.

Można też wycofać całą reformę, ale wtedy bałagan w stawkach pozostanie. A „Rzeczpospolita" w wersji elektronicznej wciąż będzie obciążona 23-procentowym VAT. Płaconym przez Was, drodzy Czytelnicy.

Ewangeliczna prawda o tym, że „po owocach ich poznacie" nabiera nowego i to całkiem dosłownego znaczenia.

O co chodzi w tej awanturze o soki? – pyta mnie wiele koleżanek i kolegów w redakcji, zdumionych tym, że taka sprawa, zdawałoby się tylko finansowo-księgowa, musi być rozstrzygana w gabinecie szefa rządzącej partii.

Zaczęło się od całkiem pożytecznego pomysłu Ministerstwa Finansów, by wreszcie uporządkować stawki VAT na różne towary i usługi. I słusznie, bo przy okazji niedawnego tłustego czwartku można się było przekonać, że pączki mogą być obciążone różnymi stawkami: 5, 8 albo 23 proc.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP