Morze Kaspijskie: Kolejna próba dzielenia wody

Pięć państw znad Morza Kaspijskiego próbuje skończyć trwający ćwierć wieku spór

Aktualizacja: 13.08.2018 20:06 Publikacja: 13.08.2018 18:54

Prezydenci Azerbejdżanu, Iranu, Kazachstanu, Rosji i Turkmenistanu po podpisaniu konwencji o Morzu K

Prezydenci Azerbejdżanu, Iranu, Kazachstanu, Rosji i Turkmenistanu po podpisaniu konwencji o Morzu Kaspijskim.

Foto: AFP

– Całkiem epokowe porozumienie – powiedział rosyjski prezydent Władimir Putin o porozumieniu w sprawie morza, podpisanym w kazachstańskim porcie Aktau. Układ miał podzielić bajecznie bogate zasoby dna morskiego, ale do tej pory nie wiadomo, co dokument zawiera.

Podpisaną przez prezydentów konwencję o prawnym statusie Morza Kaspijskiego poprzedziły 22 lata sporów i negocjacji, cztery spotkania prezydentów państw nabrzeżnych (Rosji, Azerbejdżanu, Iranu, Turkmenistanu i Kazachstanu), co najmniej dziesięć – szefów dyplomacji tych państw i 51 – specjalnych „grup roboczych".

Jezioro czy morze

Dokument mówi co prawda o „morzu", ale moskiewscy eksperci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", twierdzą, że po prawie ćwierć wieku dyplomatycznych negocjacji akwen „stał się i morzem, i jeziorem".

Poszczególne artykuły konwencji traktują powierzchnię morza i zasoby ryb jak w przypadku jezior, ale dno – jak morskie. Wszystkie państwa nadbrzeżne otrzymały 15-milowe strefy przybrzeżne oraz 10-milowe strefy wyłączności połowów. Ale nie wyznaczono dokładnych granic pomiędzy państwami. – Potrzebne będą kolejne negocjacje – zapowiedział irański prezydent Hassan Rouhani.

Poprzednie umowy regulujące status Morza Kaspijskiego zawierał ZSRR z Iranem (w latach 1921 i 1941 – wtedy traktowano akwen jak jezioro). Były to jedyne dwa państwa nad morzem, stąd Teheran otrzymał nieproporcjonalnie dużą część akwenu. Wraz z rozpadem radzieckiego imperium Iran domagał się podziału akwenu na pięć równych części, ale pozostałe kraje się nie zgodziły. A akurat na krańcach irańskiej strefy znajdują się złoża ropy i gazu, do których roszczą pretensje Azerbejdżan i Turkmenistan. Zgodnie z umową z Aktau Teheran musiałby trochę ustąpić, ale w dokumencie zapewniono, że „w przypadku państw mających niekorzystny przebieg linii brzegowej strefy przybrzeżna i wyłączności połowów będzie wymierzana w sposób specjalny".

W dodatku Baku i Aszchabad też spierają się o pola naftowe i gazowe – tyle że leżące na środku morza. Kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat okręty azerskie, irańskie i turkmeńskie przeganiały się nawzajem ze spornych akwenów. Nic nie wskazuje, by obecnie było inaczej.

Jedyną zaskakującą rzeczą jest rosyjska zgoda na budowę rurociągów na dnie morskim. Konwencja pozostawia to jedynie zainteresowanym państwom. Dotychczas Moskwa torpedowała próby układania rurociągów, powołując się na względy ekologiczne (podobnie jak część państw bałtyckich w przypadku rosyjskiego Nord Stream). Głównym rosyjskim problemem był gazociąg transkaspijski, którym można by dostarczać gaz z Kazachstanu (ewentualnie Turkmenistanu, a w przyszłości i Uzbekistanu) po dnie morza do Azerbejdżanu i dalej na Zachód – łamiąc monopol Rosji i pozbawiając ją części dochodów.

Bezpieczeństwo czy gazociąg

– Powstanie nowy most handlowy między Europą a Azją – zapewniał w Aktau prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, a stojący obok niego lider Azerbejdżanu Ilcham Alijew potakiwał, uśmiechając się. Ale obaj twierdzili, że chodzi im o wzrost przewozów handlowych, a nie o gazociąg. – Nie uważamy (budowy) gazociągu za prawdopodobną nawet w dłuższej perspektywie – powiedział agencji Reuters ekspert ds. energetyki Ashley Sherman.

Obecnie jedyna droga gazu i ropy z Kazachstanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu na rynki Zachodu prowadzi poprzez sieć rosyjskich rurociągów. Korzystając ze swej monopolistycznej pozycji „Gazprom" najczęściej nie chce pobierać opłat tranzytowych, lecz stara się po prostu odkupić od tych państw ich zasoby i samemu je sprzedawać.

Ale największą przeszkodą nadal jest brak dokładnego rozdziału zasobów energetycznych morza, które uważane są za większe od nigeryjskich. Jedynie Rosja w ciągu ostatniego ćwierćwiecza postarała się dokładnie wyznaczyć swoją część morza i objąć jurysdykcją nawet pola gazowe i naftowe leżące na jego środku. Teraz konwencja stwierdza, że znajdują się one na obszarze otwartego morza, ale nikt nie ma złudzeń, by Moskwa wycofała się z nich.

Część rosyjskich ekspertów sądzi, że sprawa budowy gazociągu tranzytowego jest jednak przesądzona, pozostaje tylko pytanie, co Rosja otrzyma w zamian za wyrażenie swej zgody.

– W Aktau okazało się, że zarówno dla Rosji, jak i Iranu bardzo ważne są sprawy bezpieczeństwa – powiedział jeden z nich „Rzeczpospolitej". Znalazło to swój wyraz w konwencji, która zakazuje dopuszczania na morze okrętów wojskowych innych państw poza nabrzeżnymi. W ciągu ostatniego pół roku ogromne zaniepokojenie wywołało w Moskwie pojawienie się na akwenie kilku (prawdopodobnie dwóch) amerykańskich kutrów, które holowały wojskowe ładunki amerykańskie z Azerbejdżanu do Kazachstanu.

– Całkiem epokowe porozumienie – powiedział rosyjski prezydent Władimir Putin o porozumieniu w sprawie morza, podpisanym w kazachstańskim porcie Aktau. Układ miał podzielić bajecznie bogate zasoby dna morskiego, ale do tej pory nie wiadomo, co dokument zawiera.

Podpisaną przez prezydentów konwencję o prawnym statusie Morza Kaspijskiego poprzedziły 22 lata sporów i negocjacji, cztery spotkania prezydentów państw nabrzeżnych (Rosji, Azerbejdżanu, Iranu, Turkmenistanu i Kazachstanu), co najmniej dziesięć – szefów dyplomacji tych państw i 51 – specjalnych „grup roboczych".

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 806
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 805
Świat
Sędzia Szmydt przyjął prezent od propagandysty. Symbol ten wykorzystuje rosyjska armia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Świat
Miss USA rezygnuje z tytułu. Powód? Problemy ze zdrowiem psychicznym