Świat 2017: Fundamentalne zagrożenia

U progu 2017 roku świat staje w obliczu przynajmniej dziesięciu fundamentalnych zagrożeń. Wystarczy, aby choć jedno się spełniło, a nasze życie zmieni się nie do poznania.

Aktualizacja: 02.01.2017 16:43 Publikacja: 01.01.2017 18:38

Wiele obietnic z kampanii wyborczej Donalda Trumpa musi przerażać. Czy prezydent je spełni?

Wiele obietnic z kampanii wyborczej Donalda Trumpa musi przerażać. Czy prezydent je spełni?

Foto: AFP

1. Donald Trump i Władimir Putin dzielą się strefami wpływów. Z perspektywy Polski i – szerzej – Europy jedna obietnica nowego prezydenta USA szczególnie wyróżnia się na niekorzyść. To „deal" z przywódcą Rosji. Trump nie tylko w kampanii mówił o nim wielokrotnie, ale już po wyborach lekceważył ataki hakerskie Kremla, a wstrzemięźliwość Putina po ogłoszeniu sankcji przez Baracka Obamę nazwał „sprytnym" posunięciem. Nowy sekretarz stanu USA Rex Tillerson to z kolei bliski znajomy szefa Rosnieftu Igora Sieczyna, zaufany Putina. Do nowej Jałty raczej nie dojdzie, bo armia czerwona nie okupuje dziś Europy Wschodniej. Ale w ramach układu z Putinem Amerykanie mogą wycofać się z postanowień lipcowego szczytu NATO o wzmocnieniu flanki wschodniej paktu, a także budowy bazy tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Polska, ale przede wszystkim kraje bałtyckie, znów spadłaby do drugiej kategorii członkostwa w sojuszu atlantyckim, a może nawet „szarej strefy" między Wschodem i Zachodem.

2. Donald Trump wypełnia inne obietnice z kampanii wyborczej. A było ich wiele, jedna bardziej niebezpieczna od drugiej. Miliarder zachęcał Arabię Saudyjską i Koreę Południową do budowy własnej broni atomowej, a już po wyborach zapowiedział rozbudowę amerykańskiego arsenału jądrowego. To oznaczałoby początek nowego wyścigu zbrojeń, tym razem z udziałem znacznie większej liczby krajów niż w przeszłości. I to wielu bardzo niestabilnych. Z kolei przeniesienie ambasady USA do Jerozolimy – to inna zapowiedź Trumpa – rozpaliłoby Bliski Wschód, podobnie zresztą jak zerwanie umowy z Iranem o wstrzymaniu programu jądrowego. Budowa muru z Meksykiem to natomiast recepta na destabilizację Ameryki Łacińskiej. Trump groził także karnymi cłami na import towarów z Chin i zerwaniem umowy NAFTA – czyli globalną wojną handlową, co doprowadziłoby do nowego, światowego kryzysu. Jeszcze nigdy inauguracja nowego prezydenta USA nie wywoływała tak dużego niepokoju.

3. Marine Le Pen zdobywa Pałac Elizejski. To byłby koniec Unii Europejskiej. Wspólnota może przeżyć Brexit, bo Zjednoczone Królestwo zawsze było gdzieś na marginesie integracji, ale już nie „Frexit", bo współpraca Francji i Niemiec to fundament Unii. Liderka Frontu Narodowego ma zaś w programie obalenie filarów integracji. Chce wyprowadzić swój kraj ze strefy euro, nałożyć cła na granicach, zakazać pracy obywatelom innych krajów Unii, o ile na dane stanowisko jest chętny Francuz. W maju, w drugiej turze wyborów, naprzeciw Le Pen niemal na pewno stanie kandydat republikanów François Fillon. Na razie w sondażach ma ogromną przewagę. Ale to polityk o bardzo konserwatywnych poglądach, co może skłonić wielu lewicowych wyborców do pozostania w domu. Niska frekwencja to szansa dla Le Pen, bo jej elektorat jest zmobilizowany. Wynik wyborów może też zmienić na jej korzyść fala ataków terrorystycznych. No i zalew zmyślonych informacji, szczególnie w mediach społecznościowych, który już przyczynił się do Brexitu i wygranej Trumpa.

4. Dżihad w Europie. Od proklamowania kalifatu w Iraku i Syrii trzy lata temu kondycja tzw. Państwa Islamskiego nigdy nie była tak zła. Iracka armia zapewne w ciągu trzech miesięcy odbije całość terenów opanowanych w tym kraju przez islamistów. W Syrii, dzięki interwencji Rosji i Iranu, reżim Baszara Asada nie potrzebuje już dżihadystów dla osłabiania umiarkowanych rebeliantów i zapewne zepchnie islamistów do najdalszych, pustynnych regionów państwa. Tzw. państwo Islamskie zapewne zmieni więc strategię walki i zamiast budować struktury władzy na Bliskim Wschodzie wypowie wojnę Zachodowi na jego własnym terenie. Taki był kiedyś plan działania Al-Kaidy. Tym razem celem dżihadu może być jednak nie Ameryka, ale Europa, gdzie m.in. dzięki bliskości geograficznej, wciąż nieszczelnym granicom i wielomilionowym mniejszościom muzułmańskim uderzyć jest łatwiej. Krwawy zamach w noc sylwestrową z Stambule jest zapewne zapowiedzią tej nowej taktyki. Ma ona prowadzić do polaryzacji zachodnich społeczeństw i ułatwić dojście do władzy narodowych populistów. Zdaniem brytyjskiego wywiadu dżihadyści, gdyby mogli, przeprowadziliby zmasowany atak na Europę, używając broni chemicznej.

5. Paraliż Wielkiej Brytanii. Do końca marca Theresa May ma rozpocząć formalne negocjacje rozwodowe z Brukselą. Wtedy zacznie biec dwuletni okres, po którym Zjednoczone Królestwo przestanie należeć do Unii. Ale staje się coraz bardziej jasne, że potrzeba będzie znacznie więcej czasu, być może dziesięciu lat, aby Brytyjczycy wynegocjowali nowe zasady współpracy ze Wspólnotą. To wynik nie tylko niesłychanie złożonych więzi, jakie do tej pory łączyły Londyn ze zjednoczoną Europą, ale także zwartego frontu krajów UE w rozmowach z May, co zaskoczyło premier. Coraz więcej wskazuje więc na to, że Brytyjczycy będą musieli się pogodzić z układem przejściowym z Unią, „wieczną prowizorką". Przedłużająca się niepewność już w tym roku spowoduje zasadnicze pogorszenie kondycji ekonomicznej kraju i umocni ruchy odśrodkowe, przede wszystkim w Szkocji. Paraliż Wielkiej Brytanii, czołowej potęgi wojskowej i trzeciej największej gospodarki Unii, to bolesny cios dla Europy Zachodniej.

6. Angela Merkel odsunięta od władzy. Stawka październikowych wyborów do Bundestagu dawno nie była tak wielka. Wobec Brexitu i wyjątkowego osłabienia pozostałych dużych krajów Unii kanclerz Niemiec stała się jedynym gwarantem spójności Wspólnoty, a nawet jej przetrwania. Jednym z wielu przykładów są sankcje wobec Rosji, innym powstrzymanie napływu fali uchodźców dzięki porozumieniu z Turcją. Na szczęście ryzyko przegranej CDU/CSU wydaje się ograniczone – stąd relatywnie daleka pozycja Niemiec na liście zagrożeń dla świata. SPD nie ma na razie wiarygodnego lidera, a populistyczna AfD, formacja młoda, na razie uzyskuje maksymalnie 15 – 16 proc. w sondażach, dwa razy mniej niż francuski Front Narodowy. Ale kolejne zamachy terrorystyczne mogłyby to zmienić: po tym w Berlinie notowania niemieckich populistów wzrosły o 2,5 pkt proc.

7. Rosja przejmuje władzę w Kijowie. Trzy lata po Majdanie warunki życia Ukraińców są tragiczne. Poziom rozwoju kraju mieści się gdzieś między Marokiem i Gwatemalą, 150 dolarów miesięcznie to dobra pensja. Perspektywy na poprawę są zaś słabe. Pogrążona w politycznym kryzysie Europa nie udzieli znaczącej pomocy Ukrainie, zaś dla nowego prezydenta USA priorytetem będzie dogadanie się z Moskwą, nawet jeśli ma to nastąpić ponad głowami Ukraińców. W samym Kijowie szanse na obalenie oligarchicznego systemu pod rządami miliardera Petra Poroszenki też nie wyglądają zbyt przekonywająco. Wszystko to tworzy podatny grunt do wywołania przez Kreml kolejnej rewolucji, która doprowadzi do władzy w Kijowie prorosyjskiej ekipy, czy to w drodze przyspieszonych wyborów, czy zamachu stanu. Władimir Putin nigdy przecież nie zrezygnował z planów odzyskania wpływów nad całą Ukrainą, a nie tylko aneksji Krymu i okupacji Donbasu. To zasadniczy powód, dla którego porozumienie z Mińska stanęło w martwym punkcie.

8. Wojna w Azji. Po raz pierwszy we współczesnej historii kraju prezydent Xi Jinping zasadniczo odszedł od propagandy komunistycznej i promuje chiński nacjonalizm. To sposób na odwrócenie uwagi społeczeństwa od problemów słabnącej gospodarki oraz na umocnienie własnej pozycji przed tegorocznym zjazdem partii komunistycznej. Konflikt może wybuchnąć wokół Spratley, wysp na Morzu Południowochińskim, do których Pekin zgłasza pretensje, podczas gdy USA chcą utrzymać swobodę żeglugi. Chińczycy już zbudowali tam w minionym roku pierwsze bazy wojskowe. Ale sytuacja może też wymknąć się spod kontroli w cieśninie oddzielającej Tajwan od Chin kontynentalnych. Pekin od 70 lat uważa, że wyspa jest niczym więcej jak zbuntowaną prowincją. Ale niezależność Tajwanu, przynajmniej jako kartę przetargową, zdaje się promować Donald Trump. Jego rozmowa telefoniczna z prezydent Tajwanu Tsai Ing-we to spektakularne podważenie dotychczasowej polityki „jednych Chin" Waszyngtonu. Sama Tsai też nie rozładowuje napięcia swoją polityką stopniowego umocnienia suwerenności Tajwanu.

9. Wojna na Półwyspie Koreańskim. W Nowy Rok Kim Dzong Un ogłosił światu, że jego kraj jest już zdolny do wystrzelenia międzykontynentalnych rakiet atomowych. To kolejny etap programu budowy arsenału jądrowego, który ma zabezpieczyć północnokoreańskiego dyktatora przed losem, jaki spotkał Kaddafiego czy Mubaraka. Groźba jest traktowana w sąsiedniej Japonii na tyle poważnie, że Tokio już czwarty rok z rzędu forsownie zwiększa wydatki na zbrojenia. Bo też rządzący od pięciu lat żelazną ręką Kim wydaje się jeszcze bardziej szalony – i groźny – niż jego ojciec i dziadek. Poprzez serię krwawych czystek, które nie ominęły nawet ministra obrony, przejął bezwzględną kontrolę nad krajem. Teraz może posunąć się o krok dalej i interweniować w Korei Południowej, gdzie głęboki kryzys polityczny chyba doprowadzi do odsunięcia od władzy prezydent Park Geun-hye. Sytuacja Korei Południowej jest tym bardziej delikatna, że Trump dawał do zrozumienia, iż może nie przyjść z pomocą Seulowi w razie zagrożenia. Rozwiązanie kryzysu utrudniają coraz bardziej napięte stosunki między USA i Chinami, jedynym krajem, który ma bezpośredni wpływ na Kima.

10. Fala uchodźców znów uderza w Europę. Kataklizm z 2015 nie powtórzył się. W minionym roku do krajów Unii dotarło siedem razy mniej imigrantów, łącznie około 200 tys. osób. Ale to kruchy sukces. Umowa z Turcją o zatrzymaniu uchodźców i readmisji tych, którzy już dostali się do Grecji, jest jego podstawą. Ale Ankara może w każdej chwili się z niej wycofać z powodu nasilającej się walki z terroryzmem, załamania rozmów o przystąpieniu Turcji do Unii i coraz bardziej autorytarnych rządów prezydenta Erdogana. Już teraz około 50 tys. imigrantów czeka w Grecji na odesłanie za Bosfor, bez skutku. Nie lepiej jest we Włoszech, gdzie liczba imigrantów przybyłych z Libii rośnie. Bruksela nie jest w stanie zawrzeć z tym ostatnim krajem podobnej umowy jak z Turcją z braku jednego rządu kontrolującego sytuację. Nowa fala uchodźców miałaby katastrofalne skutki polityczne. Nawet jeśli we Włoszech czy Holandii populiści nie przejęliby bezpośrednio władzy, to ich pozycja mogłaby stać się na tyle silna, że de facto dyktowaliby agendę polityczną w swoich krajach. Odrzucenie przez władze w Hadze umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą pokazuje, do czego to może prowadzić.

1. Donald Trump i Władimir Putin dzielą się strefami wpływów. Z perspektywy Polski i – szerzej – Europy jedna obietnica nowego prezydenta USA szczególnie wyróżnia się na niekorzyść. To „deal" z przywódcą Rosji. Trump nie tylko w kampanii mówił o nim wielokrotnie, ale już po wyborach lekceważył ataki hakerskie Kremla, a wstrzemięźliwość Putina po ogłoszeniu sankcji przez Baracka Obamę nazwał „sprytnym" posunięciem. Nowy sekretarz stanu USA Rex Tillerson to z kolei bliski znajomy szefa Rosnieftu Igora Sieczyna, zaufany Putina. Do nowej Jałty raczej nie dojdzie, bo armia czerwona nie okupuje dziś Europy Wschodniej. Ale w ramach układu z Putinem Amerykanie mogą wycofać się z postanowień lipcowego szczytu NATO o wzmocnieniu flanki wschodniej paktu, a także budowy bazy tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Polska, ale przede wszystkim kraje bałtyckie, znów spadłaby do drugiej kategorii członkostwa w sojuszu atlantyckim, a może nawet „szarej strefy" między Wschodem i Zachodem.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 804
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 803
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800