Robert Kubica o nietypowym sezonie

O nietypowym sezonie opowiada Robert Kubica, kierowca Orlen Team ART startującego w serii DTM oraz rezerwowy w zespole Alfa Romeo w Formule 1.

Publikacja: 22.06.2020 19:17

Robert Kubica o nietypowym sezonie

Foto: EAST NEWS

Jak minął panu okres izolacji podczas epidemii?

Spędziłem dwa miesiące samotnie w domu, w Monako. Sytuacja była dość prosta, ponieważ przez ten czas można było wychodzić tylko na zakupy lub do lekarza. Dla mnie to było zupełnie inne przeżycie, z reguły dużo podróżuję i zawsze mam mało czasu. Tak miało być i w tym roku, ze startami w DTM i rolą kierowcy testowego oraz rezerwowego w Alfa Romeo Racing Orlen. Czasu wolnego miało być bardzo mało, ale okazało się, że świat został postawiony w zupełnie innej sytuacji. Pierwszy tydzień był trochę dziwny, ale później było już lepiej, chociaż nie mogę powiedzieć, żeby te dni mijały szybko.

Czy sytuacja wraca już do normy w wyścigowym świecie?

Poprzednie dwa tygodnie były dość aktywne, byłem w różnych miejscach, miałem czterodniowe testy DTM na Nurburgringu, pracowałem w symulatorze. Różnica jest taka, że większość podróży odbywa się samochodem i przemieszczanie się między krajami zajmuje znacznie więcej czasu. Dawno nie stałem w kolejce na granicy – ostatnim razem chyba za czasów kartingu, czyli 20 lat temu – a teraz mi się to zdarzyło. Minie trochę czasu, zanim wszystko wróci do sytuacji sprzed marca, ale jednocześnie te wszystkie procedury, to pilnowanie naszego bezpieczeństwa szybko stanie się normalnością. Sam zauważyłem, że w niektórych krajach restrykcje są dużo mniejsze i ludzie zachowują się inaczej, ale słyszałem też od znajomych o tym, co się wydarzyło we Włoszech. Po tym trudnym okresie widok osób zachowujących się normalnie był dużym zaskoczeniem. To, co nas dotknęło, zostawia jednak odcisk w naszych głowach.

Miał pan brać udział w testach i części piątkowych treningów Formuły 1. Jak teraz będzie wyglądał plan pracy za kierownicą?

Testów miało być niewiele w trakcie sezonu, ale oczywiście jakieś były i miałem w nich uczestniczyć – ale wszystkie anulowano. Dosyć ważna jest jazda po torze i bycie na bieżąco z tym, co dzieje się z samochodem – szczególnie w mojej roli, która obejmuje także pracę w symulatorze. W przyszłości cel jest taki, żeby można było doprowadzić symulator do poziomu, który umożliwi nam pracę techniczną i rozwój samochodu. Wtedy to będzie bardzo ważne, żebym wiedział, co dzieje się z autem w rzeczywistości.

Sebastian Vettel rozstaje się z Ferrari po sezonie 2020, zastąpi go Carlos Sainz, a w jego miejsce do McLarena trafi Daniel Ricciardo. Zaskoczyły pana te ruchy kadrowe?

Nie jestem zaskoczony, ale nie mogę też oceniać działań ludzi, którzy mają dużo więcej informacji. Ja mogę sobie gdybać, a tego nie lubię. Decyzji tych na pewno nie podjęto w miesiącu, w którym je zakomunikowano. To raczej konsekwencje podpisanych wcześniej kontraktów. Bardzo możliwe, że gdyby sezon normalnie się toczył, to kibice tak wcześnie by się o nich nie dowiedzieli. Ferrari z reguły ogłaszało decyzje kadrowe na Monzy [na początku września – przyp. red.] i moim zdaniem teraz w normalnej sytuacji byłoby podobnie.

Pana poprzedni zespół, Williams, poszukuje inwestorów czy nawet kupca na całą ekipę. Inni też mają problemy. Jak pan ocenia tę sytuację?

Jest mi przykro z tego powodu, ponieważ Williams jest bardzo dużą marką – oczywiście pomijając ostatnie sezony. Nie były rewelacyjne, zresztą sam byłem czynną ich częścią. Przestój w Formule 1 na pewno nie pomógł nie tylko Williamsowi, ale też innym zespołom. Myślę, że w Williamsie jest spora grupa ludzi, którzy mają wyścigową kulturę, wiedzę na temat Formuły 1. Na pewno sytuacja nie jest łatwa, ponieważ inwestowanie dużej sumy pieniędzy w dzisiejszych czasach nie jest proste, ale mam nadzieję, że znajdą się chętni. Mam nadzieję, że Williams wyjdzie z tego dołka.

Ma pan za sobą testy w serii DTM, z nowym zespołem Orlen Team ART. Jak wyglądały przygotowania do opóźnionego sezonu?

Spędziłem cztery owocne dni. Zobaczyliśmy, co trzeba poprawić, dostosować z mojej strony jako kierowcy oraz ze strony zespołu, ale tak naprawdę pewnych rzeczy się nie dowiesz, dopóki nie wyjedziesz na tor. Jasne, że czterodniowe testy na jednym torze dają sporo doświadczenia, ale w innych warunkach, na innym torze, te informacje stają się małym procentem tego, co powinieneś wiedzieć. Ten sezon będzie trudny, a jeśli jesteś nowicjuszem w mistrzostwach, szczególnie też z nowym zespołem, zadanie staje się jeszcze trudniejsze. Do tego jeździsz w serii, gdzie poziom kierowców i zespołów jest naprawdę bardzo wysoki. Ścigamy się przeciwko zespołom fabrycznym – poza ekipą WRT, która dysponuje samochodami innej marki. Pozostałe auta to są zespoły fabryczne, które mają mnóstwo doświadczenia w tej serii. Ale kiedy zadanie jest trudne, a udaje się zrobić coś pozytywnego, to satysfakcja jest większa. Patrząc realistycznie, w drugiej części sezonu będziemy w stanie powalczyć. W pierwszych wyścigach sytuacja na pewno będzie skomplikowana.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

Jak minął panu okres izolacji podczas epidemii?

Spędziłem dwa miesiące samotnie w domu, w Monako. Sytuacja była dość prosta, ponieważ przez ten czas można było wychodzić tylko na zakupy lub do lekarza. Dla mnie to było zupełnie inne przeżycie, z reguły dużo podróżuję i zawsze mam mało czasu. Tak miało być i w tym roku, ze startami w DTM i rolą kierowcy testowego oraz rezerwowego w Alfa Romeo Racing Orlen. Czasu wolnego miało być bardzo mało, ale okazało się, że świat został postawiony w zupełnie innej sytuacji. Pierwszy tydzień był trochę dziwny, ale później było już lepiej, chociaż nie mogę powiedzieć, żeby te dni mijały szybko.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata