Tomasz Pietryga: Sędziowie z „partyzanckiego” wyboru

Koalicja rządząca nie byłaby tak krytykowana, gdyby działała transparentnie i nie wstydziła się swoich kandydatów na sędziów w strasburskim Trybunale.

Aktualizacja: 11.03.2021 18:34 Publikacja: 11.03.2021 18:30

Tomasz Pietryga: Sędziowie z „partyzanckiego” wyboru

Foto: Adobe Stock

Kontrowersje wywołało „ujawnienie się" trójki kandydatów na sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPC), kiedy okazało się, że nie tylko są powiązani z obecną władzą, ale też ich wybór dokonywał się mało transparentnie. Nie było publicznego wysłuchania ani prezentacji nazwisk. Opinia publiczna dowiedziała się o nich właściwie przypadkiem. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie uznało bowiem za stosowne poinformować o swoich decyzjach komunikatem, o konferencji prasowej nie wspominając.

Czytaj także:

Wybory do Trybunału Praw Człowieka pełne wątpliwości

Prof. Hofmański prezesem trybunału w Hadze

Dlaczego zdecydowano się na „partyzancką" taktykę? Taki tryb powoływania sędziów europejskich utrzymuje się od lat. Już w 2012 r. szef MSZ Radosław Sikorski wprowadził „poufny" i polityczno-urzędniczy tryb wyboru. Kandydatów miał weryfikować zespół złożony z ministrów, wiceministrów, dyrektorów departamentów MSZ i Ministerstwa Sprawiedliwości. W procedurze zabrakło udziału środowiska sędziowskiego, naukowego, a także jawnej debaty nad kandydaturami. PiS utrzymał ten stan rzeczy. Dziś spotyka go zasłużona krytyka, bo wpisał kolejny element w partyjną wizję państwa.

Zastrzeżenia budzą też same nazwiska, wyraźnie powiązane politycznie. Ale czy kandydaci, którzy mają lub mieli w przeszłości związek z polityką, powinni być eliminowani? Rygorystyczne podejście wydaje się tu błędne. Sędzią europejskim nie mógłby zostać np. prof. Jerzy Makarczyk (w Strasburgu spędził dziesięć lat), bo był doradcą prezydenta Kwaśniewskiego. Trudno też oczekiwać, że w politycznej procedurze wyboru PiS wskaże np. Adama Bodnara, a lewica kogoś z Ordo Iuris. Kluczowym kryterium powinny być kompetencje.

O fachowości obecnych kandydatów krąży wiele medialnych półprawd. Krytycy Elżbiety Karskiej nie doczytali, że jest profesorem prawa międzynarodowego, a także od lat sędzią ad hoc ETPC oraz stałym członkiem Trybunału Arbitrażowego w Hadze. Trudno więc merytorycznie jej kompetencje podważać.

Krytykowana jest też kandydatura profesora prawa, sędziego Aleksandra Stępkowskiego. Zarzuca mu się, że jest założycielem „ultrakatolickiej" organizacji Ordo Iuris. Choć nie do końca wiadomo, jakie zło tkwi określeniu „ultrakatolicki" i dlaczego ludzie kierujący się nauką Kościoła mieliby mieć zamknięte drzwi do sprawowania funkcji publicznych. Warto w całej tej dyskusji znaleźć właściwe proporcje i oprzeć się na faktach.

A Strasburgowi może się przydać trochę więcej konserwatywnego spojrzenia, choćby na wolności religijne. W interesie nas wszystkich jest zaś to, by prezentowali je ludzie wybrani przy podniesionej kurtynie.

Kontrowersje wywołało „ujawnienie się" trójki kandydatów na sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPC), kiedy okazało się, że nie tylko są powiązani z obecną władzą, ale też ich wybór dokonywał się mało transparentnie. Nie było publicznego wysłuchania ani prezentacji nazwisk. Opinia publiczna dowiedziała się o nich właściwie przypadkiem. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie uznało bowiem za stosowne poinformować o swoich decyzjach komunikatem, o konferencji prasowej nie wspominając.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona