Pozwala w trójwymiarze oglądać to, co dzieje się w ciele człowieka, i wykonywać precyzyjne ruchy w miejscach, w które chirurg dotarłby dopiero po przecięciu powłok ciała. Robot da Vinci, marzenie zabiegowców, jest powszechnie stosowany w całej Unii Europejskiej, poza Polską i Słowacją. W niemieckich szpitalach robotów jest ponad 50, w czeskich i rumuńskich po 15.

– Zabiegi z wykorzystaniem robota chirurgicznego są od 20 lat standardem na całym świecie. Szczególnie w urologii, w której 80 proc. zabiegów chirurgicznych można wykonać z użyciem robota, łącznie z transplantacjami, np. nerki – mówi prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Tyle że dwa polskie da Vinci w Toruniu i we Wrocławiu służą głównie do badań naukowych, bo w braku refundacji lecznic nie stać na taki wydatek.

Teraz może się to zmienić. Po wejściu ustawy o refundacji wyrobów medycznych operacje z wykorzystaniem da Vinci będą finansowane z publicznych pieniędzy. Urzędników przekonuje precyzja urządzenia i krótszy okres hospitalizacji.

– Jestem dumny, że intensywne działania Polskiego Towarzystwa Urologicznego oraz innych towarzystw stwarzają szansę dorównania dostępności świadczeń, które na świecie obowiązują już od 20 lat – mówi prof. Piotr Chłosta.