Polska Lillian Gish
Kiedy 30 marca 1915 r. w Łodzi urodziła się Jadwiga Andrzejewska, Lillian Gish należała już do czołówki gwiazd hollywoodzkiego kina – w lutym tegoż roku odbyła się premiera kontrowersyjnego w swej wymowie filmu Davida W. Griffitha „Narodziny narodu", gdzie Gish zagrała jedną z głównych ról. Obraz Griffitha uznano wówczas za rasistowski i gloryfikujący Ku Klux Klan, ale doceniono za nowatorską realizację i zastosowanie pionierskich technik kinematograficznych.
W tym czasie w polskich miastach (nie zapominajmy, że trwała I wojna światowa, a Polska była pod zaborami) kino ustępowało pierwszeństwa teatrom i kabaretom. Choć warto tu zaznaczyć, że to właśnie w Łodzi, w budynku przy ul. Piotrkowskiej 120, w 1899 r. bracia Antoni i Władysław Krzemińscy założyli pierwsze stałe kino na ziemiach polskich (notabene od 2013 r. mieści się tam Stare Kino – Cinema Residence, gdzie znajdziemy zarówno hotel, restaurację, jak i salę kinową). Nie wiemy, czy mała Jadzia chadzała do kina, z pewnością jednak od dziecka była związana ze sceną – w Teatrze Miejskim w Łodzi na stanowiskach technicznych pracowali jej rodzice, Józef Andrzejewski i Katarzyna z Ludwickich. Jadzia całe dnie spędzała za kulisami, czasem też statystowała, gdy sztuka wymagała obecności dzieci. W wieku ośmiu lat wystąpiła w serii przedstawień „Nauczycielki", komedii Dario Niccodemiego, gdzie główną rolę grała Irena Solska. Trzy lata później, w kwietniu 1926 r., pojawiła się w spektaklu „Niebieski ptak" na deskach Teatru Popularnego. Tam też jesienią tego roku zagrała niewielką rólkę małoletniego Mieszka w poświęconym pierwszym Piastom dramacie „Dwie moce" Kazimierza Glińskiego (oryginalny tytuł brzmiał „Dwie moce: tragedya piastowska, 1079 r.", a opublikowany została w 1900 r.). Po ukończeniu szkoły powszechnej, na początku lat 30. XX w., zatrudniła się jako ekspedientka w łódzkiej firmie „Leon Tyber – materiały piśmienne", dorabiała także jako tancerka w kabarecie Jar. Zapewne na scenie owego niewyszukanego kabareciku nastoletnią Jadzię dostrzegł i zapamiętał Karol Adwentowicz, który w sezonie 1929–1930 dyrektorował tamtejszemu Teatrowi Miejskiemu (może zatem znał ją także z owego teatru).
Jadwiga Andrzejewska (1915–1977), jedna z najlepszych aktorek przedwojennego kina
NAC
Gdy Adwentowicz przeniósł się do Warszawy i tam założył Teatr Kameralny, zaproponował angaż młodziutkiej Andrzejewskiej. W połowie listopada 1932 r. 17-latka zadebiutowała na warszawskiej scenie rolą Manueli w sztuce Charlesa Winslowa „Dziewczęta w mundurkach". Jej występ został nie tylko zauważony, ale też doceniony i to przez niezwykle ostrego w swych ocenach krytyka – Antoniego Słonimskiego. Na łamach „Wiadomości Literackich" napisał: „Osobne słowa uznania i podziwu należą się młodziutkiej Jadzi Andrzejewskiej. Jest to prawdziwa rewelacja, aktorka, jakiej od dawna nie widziała scena polska. Nie można tu mówić o udanym debiucie ani o obiecującej przyszłości, bo to, co pokazała Andrzejewska, jest już osiągnięciem artystycznym na wielką miarę. Wdzięk, liryzm i siła dramatyczna tej piętnastoletniej dziewczynki [w rzeczywistości Andrzejewska miała wówczas lat 17 – przyp. AN] porwała widownię. Długo nie mogłem sobie przypomnieć, skąd znam już to dziecinne, jasne spojrzenie i te blade, trochę za duże usteczka, skrzywione grymasem bólu. To Gish. Lillian Gish, gwiazda ekranu, uzbrojona w piękny i drżący uczuciem głos". Po tak udanym debiucie dziewczyna postanowiła zostać w Warszawie.
Występowała tam, gdzie udało się jej zaangażować. Pojawiała się na deskach kabaretu Nowy Momus, ale też grała w Teatrze Narodowym, m.in. pokojówkę Pistolę w sztuce „Kean, czyli geniusz i szaleństwo" Aleksandra Dumasa ojca, Blendę w „Testamencie jaśnie pana" Hialmarsa Bergmana i Consuellę w „Tym, którego biją po twarzy" Leonida Andrejewa. Rolę Manueli z „Dziewcząt w mundurkach" powtórzyła na deskach rodzimego Teatru Miejskiego. Nie związała się na stałe z żadną sceną – w następnych latach grała w warszawskim Teatrze Letnim, w Teatrze Polskim (Sonię w „Zbrodni i karze" w reżyserii Leona Schillera), ale także w kabarecie Cyganeria. Nie może więc dziwić, że o Andrzejewską upomniała się X muza.
„Typ dziewczęco-liryczny na podkładzie tragicznym"
Zaczynała skromnie, bo od epizodu w „Dziejach grzechu" – adaptacji powieści Stefana Żeromskiego. Film, który swą premierę miał w 1933 r., wyreżyserował Henryk Szaro, a scenariusz napisał Konrad Tom. Andrzejewska zagrała tam tylko kwiaciarkę, ale wystąpiła u boku ówczesnych gwiazd polskiego kina i teatru: m.in. Aleksandra Żabczyńskiego, Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, Marii Dulęby, Józefa Węgrzyna i Aleksandra Zelwerowicza. W tym samym roku zagrała także w „Wyroku życia" (alternatywny tytuł: „Kto winien?" – kopia zachowała się do dziś) i to od razu rolę pierwszoplanową. To historia naiwnej dziewczyny ze wsi, uwiedzionej przez dojrzałego mężczyznę, której grozi kara śmierci za zamordowanie własnego dziecka. Broniąca dziewczynę pani adwokat (z sukcesem, uzyskała wyrok uniewinniający) okazuje się żoną uwodziciela... Melodramatyczna fabuła nie była niczym nowym, ale krytycy docenili występ 18-letniej aktorki. Jeden z nich pisał: „W filmie tym Andrzejewska odniosła wielki sukces, gdyż grała jak zwykle doskonale. Nie mogę się jednak powstrzymać od jednej uwagi. Jadzia, młoda, pełna temperamentu dziewczyna, jest jakby stworzona do ról trzpiotowatych i komediowych, tymczasem ubiera się ją ciągle w wyszarzone gałgany i każe robić nieszczęśnicę".