Początkowo Żabczyński występował w rolach epizodycznych. Debiutował na scenie Reduty jako Archanioł Gabriel w „Pastorałkach" w reż. Leona Schillera pod koniec 1922 r. Potem była „Wielkanoc", następnie „Nowy Don Kiszot" – inscenizacja sztuki Fredry. Przełom nastąpił wraz z rozłamem w ekipie Reduty: Osterwa został dyrektorem Teatru Narodowego, a Żabczyńscy podążyli za Schillerem do Teatru im. Stanisławskiego. Tam Aleksander z powodzeniem (choć raczej w epizodach) występował m.in. w operetkach „Podróż po Warszawie", „Skalmierzanki, czyli kroniki zwierzynieckie" czy też farsie „Żołnierz królowej Madagaskaru". Ale Teatr im. Bogusławskiego nieustannie borykał się z problemami finansowymi i jesienią 1926 r. w jego miejsce powstało kino.
W sezonie 1925/1926 Żabczyński występował na deskach Teatru Polskiego. Ale jego drugoplanowe role w „Żywej masce", „Otellu" czy „Damie kameliowej" przeszły niemal bez echa. Dostrzegł go jednak Henryk Szaro i zaproponował mu udział w niemym filmie „Czerwony błazen" (1926 r.). Żabczyński zagrał epizodyczną postać „doktorka od niewieścich serc"... Niestety, nie zachowała się żadna kopia. Przed młodym aktorem otworzyły się nowe możliwości, na planie poznał m.in. Eugeniusza Bodo, Adolfa Dymszę i Norę Ney. Zanim jednak na dobre wszedł do grona gwiazd kina, występował na deskach teatrów we Lwowie, gdzie wraz z żoną został zatrudniony przez Teofila Trzcińskiego, a następnie na scenach w Łodzi. Była jeszcze epizodyczna rola w filmie „Dzikuska" (reż. Henryk Szaro, 1928 r.) – znowu w charakterze bawidamka. Przełom nastąpił na początku lat 30. XX w., gdy Andrzej Włast zaangażował Żabczyńskich w Morskim Oku.
Już nie zapomnisz mnie
Na scenie Morskiego Oka zadebiutowali wspólnie 29 września 1930 r. w rewii „Parada gwiazd". Co prawda, gwiazdą programu de facto była Zula Pogorzelska, ale Żabczyński miał w nim spory udział, zaśpiewał bowiem na scenie trzy piosenki: „Jak pajacyk", „We dwoje" i „Carmencitę" – dwie ostatnie nagrał nawet na płytę w Syrena Record. Warto tu nadmienić, że choć w kolejnych latach w rewiach i filmach (w których wreszcie zagościł dźwięk!) śpiewał dziesiątki nieśmiertelnych przebojów, to nagrał zaledwie kilka – dopiero w 1957 r. w studiu Polskiego Radia. W Morskim Oku w kolejnych rewiach wyśpiewywał szlagiery, m.in. „Kwiat jabłoni" w „Podróży na Księżyc", „Naszą miłość" w „Yo-yo" czy „Ty, miłość i wiosna" wraz z Tolą Mankiewiczówną w „Listku figowym". Zdobywał nimi serca wielbicielek – żona Maria wspominała, że niemal co dzień klatka schodowa prowadząca do ich warszawskiego mieszkania tonęła w kwiatach i wyznaniach miłosnych spisanych na karteczkach.
Ogólnokrajową sławę zapewniły Żabczyńskiemu występy przed kamerą. Choć z powodzeniem zagrał w „Janku Muzykancie" (1930 r.), „Kobiecie, która się śmieje" (1931 r.), „Dziejach grzechu" (1933 r.), „Córce generała Pankratowa" i „Ślubach ułańskich" (oba w 1934 r.), to jego filmowa kariera na dobre rozkwitła w drugiej połowie lat 30. A zapoczątkował ją występ w „Manewrach miłosnych" (1935 r.) w roli porucznika Niko, księcia Quanti. W tej muzycznej komedii omyłek zagrała plejada gwiazd, m.in. Tola Mankiewiczówna, Loda Halama, Józef Orwid i Ludwik Sempoliński (w epizodzie Cyganki wystąpiła także Maria Żabczyńska). Dojrzały, 35-letni Żabczyński tańczył, czarował uśmiechem i śpiewał: „Powróćmy, jak za dawnych lat", „My husarzy, wolne ptaki", a wraz z Tolą Mankiewiczówną „Taka noc i walc i Ty".
Mimo że ówcześni krytycy filmowi nierzadko kręcili nosem na kolejne ekranowe występy Żabczyńskiego – że ciągle gra amanta, bon vivanta – to reżyserzy najchętniej obsadzali go właśnie w takich rolach. Tym bardziej że publiczność, zwłaszcza jej piękniejsza część, takich kreacji od uwielbianego aktora oczekiwała. „Pod Żabczyńskiego" pisano więc scenariusze i piosenki. Do dziś przetrwały przeboje z filmów: „Ada! To nie wypada!" (1936 r., „Nie kochać w taką noc"), „Jadzia" (1936 r., „Jak drogie są wspomnienia"), „Pani minister tańczy" (1937 r., „Na moje wady nie ma rady", „Już nie mogę dłużej kryć"), „Zapomniana melodia" (1938 r., „Już nie zapomnisz mnie"), a także piosenka ze ścieżki dźwiękowej do polskiej wersji „Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków" (1938 r.) – „Piosnkę znam tylko jedną".
Przed wybuchem wojny Żabczyński wystąpił jeszcze w „Białym Murzynie", „Trzech sercach", „Sportowcu mimo woli", „Złotej Masce" oraz „Żonie i nie żonie". Trzy ostatnie tytuły miały premiery w Krakowie już w okresie niemieckiej okupacji – aktor w nich nie uczestniczył, ponieważ jeszcze przed 1 września frak zamienił na mundur. Matczyny „Darek" przemienił się w ojcowskiego Bożydara.