Raya i Sakina były pierwszymi kobietami we współczesnym Egipcie, które sąd skazał na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 maja 1921 r. Po trzydniowym procesie w Kairze siostry powieszono wraz z ich mężami i współpracownikami. Wszyscy zostali skazani za 17 morderstw, ale informacje o rzeczywistej liczbie ofiar nie są dokładne. W ciągu 18 miesięcy przed aresztowaniem w okolicy odnotowano ponad 80 zgłoszeń o zaginięciach kobiet.
Dziennikarz George Owen Hastings podejrzewał, że Raya i Sakina zamordowały 72 osoby. W swojej relacji z Kairu 2 stycznia 1921 r. pisał: „Przybyłem tu wczoraj z Aleksandrii, cieszę się, że zostawiłem za sobą te koszmarne obrazy, które oglądałem w trakcie śledztwa w sprawie tego potwornego spisku, rzezi i upiornych kradzieży. [...] Obawiam się, że minie wiele lat, zanim będę mógł wymazać wspomnienia z pięciu domów, które częściowo zdemolowano, aby wydobyć ciała 72 dziewcząt i młodych kobiet, które zostały zabite przez różne osoby, aby zaspokoić chciwość jednej kobiety. Ciała ofiar zdradzały, że nosiły ozdoby i zostały odarte z prawdziwej biżuterii i tanich imitacji. Podczas śledztwa Sakina Aly Hammam stała obok, orientalna nieokreślona tajemniczość z mocnymi, wręcz amazońskimi cechami. Czasami wydawała się znudzona. Raz czy dwa wylała z siebie potok mieszanki egipskich i arabskich przekleństw, jakby zmęczyła ją konieczność stania przy stole i bycia świadkiem weryfikacji spraw, które były jej udziałem".
Amerykański bohater
Tym, który zatrzymał falę zbrodni, był amerykański inżynier John Edgar Madden, który 12 lat wcześniej przybył do Egiptu z Akron w stanie Ohio. Firma hydrauliczna, w której pracował, przeniosła go do Aleksandrii na czas nieokreślony. Wynajął więc mieszkanie w dzielnicy Labbane, przy rue Marcoris 5, niedaleko place Mahomet Ali, znanego turystom jako Grand Place rue Marcoris. Dom, który Amerykanin wybrał na swoje lokum, miał kiedyś podejrzaną reputację. Madden stwierdził, że nie ma to dla niego znaczenia, zapłacił czynsz i zlecił sprzątnięcie mieszkania, ponieważ nie podobał mu się dominujący w pomieszczeniach ciężki zapach kadzidła i jeszcze czegoś mniej przyjemnego.
Sprzątanie niewiele pomogło. Powiedziano mu, że to wszechobecny w Aleksandrii zapach wielbłąda. Jednak Amerykanin spędził w Egipcie 12 lat i nos go nie zwodził. Zaangażował więc trzech lokalnych robotników i rozpoczął prywatne badanie rur spustowych. Na drugim piętrze nic nie znalazł. Zapach prowadził niżej, na parter i do odległego kąta w piwnicy lub raczej pomieszczeniu wykopanym nielegalnie pod powierzchnią ulicy. Przez cały dzień robotnicy pracowali kilofami i łopatami, aż w końcu jeden z nich natrafił na połamaną rękę kobiety. Jej głowa okazała się wystarczająco zachowana, by na pierwszy rzut oka zidentyfikować płeć.
Madden nie pozwolił robotnikom przerywać pracy. Wysłał swojego osobistego sługę na komendę policji. Żandarmi zareagowali szybko jak na Egipcjan. Przybyli po trzech godzinach, gdy Madden zgromadził już stos ośmiu szkieletów jako dowód na to, że w tym domu popełniono zbrodnie.