Zandberg: Oddanie głosu teoretycznie na Razem, w praktyce na PO, to zmarnowanie głosu

- Oddanie głosu, który teoretycznie byłby na Razem, a w praktyce byłby głosem na neoliberałów z Platformy, to właśnie byłoby zmarnowanie głosu - zauważył Adrian Zandberg, tłumacząc dlaczego jego ugrupowanie nie dołącza do Koalicji Europejskiej.

Aktualizacja: 18.02.2019 19:58 Publikacja: 18.02.2019 19:41

Zandberg: Oddanie głosu teoretycznie na Razem, w praktyce na PO, to zmarnowanie głosu

Foto: Fotorzepa/ Grzegorz Rutkowski

W sobotę na swojej konwencji decyzję o dołączeniu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego do tworzonej przez Platformę Obywatelską Koalicji Europejskiej podjął Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wcześniej o zjednoczenie opozycji w ramach takiej Koalicji apelowali m.in. byli premierzy rządów SLD - Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka.

Dowiedz się więcej: SLD przystępuje do Koalicji Europejskiej

Dzień później o dołączeniu do Koalicji Europejskiej poinformowali Zieloni. "Podjęliśmy decyzję, która zdecyduje o losach Zielonych na lata. Mamy nadzieję, że będzie udana" - stwierdził Maciej Józefowicz, rzecznik partii.

Przeczytaj: Zieloni dołączają do Koalicji Europejskiej

W poniedziałek dołączenie do Koalicji Europejskiej zadeklarowało też Teraz! Ryszarda Petru.

- Myślę, że w tych wyborach będziemy mieli tak naprawdę wybór dosyć podobny do tego, który na polskiej scenie politycznej był już w 2015-16 roku. Będzie duży blok Platformy Obywatelskiej i jakichś małych organizacji, środowisk, które są wokół niej. W miejscu dawnej progresywnej nadziei, czyli Ryszarda Petru, będzie nowa progresywna nadzieja - centrum liberałów, czyli Robert Biedroń. Będzie poza tym startować Kukiz, będzie startować PiS. I będzie lista lewicowa: Razem po wyborach samorządowych odrobiło lekcję i od wielu tygodni pracujemy nad tym, żeby wszystkie te środowiska lewicowe - lewicy społecznej, które chcą prospołecznego programu i które uważają, że pójście w roli wasalnej wobec liberałów to jest kiepski pomysł - zebrać i zbudować wspólną lewicową listę. I taka lewicowa lista będzie, bo jest wiele środowisk na lewicy, które po prostu nie pójdą w ślad za Markiem Belką i Leszkiem Millerem na tę listę. I to jest dosyć naturalne, bo różnimy się pomysłami na Polskę - powiedział w Polsat News Adrian Zandberg.

Pytany o to, czy nadrzędnym celem dla opozycji nie powinno być odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy, członek zarządu partii Razem przypomniał, że jego ugrupowanie proponowało współpracę w tej kwestii. - My czas jakiś temu proponowaliśmy Platformie Obywatelskiej bardzo proste rozwiązanie: mówicie, że sytuacja jest nadzwyczajna i że trzeba skończyć z samowolą PiS-u raz na zawsze. To my zaproponowaliśmy konkret - zróbmy jedną listę, owszem, ale tylko w jednym celu - żeby wejść do Sejmu i w tym Sejmie zmienić ordynację na naprawdę proporcjonalną. Gdyby w Polsce była naprawdę proporcjonalna ordynacja, to PiS nigdy - ani żadna partia, która ma 30 procent poparcia - nie uchwyciłaby pełni władzy. Odpowiedziało nam pewne dumy milczenie, bo Platforma Obywatelska niestety na tym dosyć niesprawiedliwym systemie wyborczym sama korzysta - zauważył.

- W demokracji chodzi o to, żeby ludzie mogli oddać swój głos na tych, z którymi się utożsamiają. Na tych, którzy mają dla nich ofertę, do której jest im blisko. I tutaj nie ma się co czarować - my mamy inne pomysły na Polskę. To, że jesteśmy demokratami, to że chcemy tego, żeby w Polsce było państwo prawa, nie zmienia tej różnicy, że ja jestem za likwidacją "śmieciówek" w Polsce, a Platforma Obywatelska te śmieciówki rozpropagowała - przekonywał Zandberg. - Mija czwarty rok rządów Prawa i Sprawiedliwości, i dziwnym trafem jakoś "śmieciówki" cały czas są normalnością. I Platforma, i PiS uważają, że coś jest ważną rzeczą dla pracodawców, to to ma rację nadrzędną. A ja uważam, że w polskiej polityce dobrze, żeby była taka partia polityczna, która mówi "dla nas liczą się przede wszystkim pracownicy". I my patrzymy przede wszystkim z perspektywy pracowników - wyjaśniał.

Dopytywany w Polsat News, czy jest miejsce na lewicy dla partii Razem, Zandberg stwierdził, że "Robert Biedroń uczciwie mówi, że on nie buduje lewicy". - Ja tę uczciwość szanuję. Robert Biedroń uczciwie mówi, że on idzie po wyborców Ryszarda Petru, że idzie do liberalnego centrum. I muszę powiedzieć, że wolę Roberta Biedronia, zamiast Ryszarda Petru w tymże liberalnym centrum - powiedział.

- Robert Biedroń wybrał, że idzie do centrum. To jest decyzja Roberta Biedronia. My będziemy budowali listy ze związkowcami, z organizacjami pracowniczymi, z organizacjami lewicowymi, społecznymi i wierzę w to, że siłą demokracji jest wybór. Siłą demokracji jest to, żeby ludzie, którzy idą do urn, mogli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcą polityki prawicowej, czy lewicowej. Czy chcą polityki prospołecznej, czy chcą polityki neoliberalnej. Bo o to chodzi w demokracji, żeby dać ludziom wybór. Sytuacja, w której mówi się "nie będziecie mieli prawa się różnić", to właśnie jest właśnie myślenie typowe dla autorytaryzmu - ocenił lewicowy polityk.

- Oddanie głosu, który teoretycznie byłby na Razem, a w praktyce byłby głosem na neoliberałów z Platformy, to właśnie byłoby zmarnowanie głosu - dodał Adrian Zandberg.

W sobotę na swojej konwencji decyzję o dołączeniu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego do tworzonej przez Platformę Obywatelską Koalicji Europejskiej podjął Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wcześniej o zjednoczenie opozycji w ramach takiej Koalicji apelowali m.in. byli premierzy rządów SLD - Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka.

Dowiedz się więcej: SLD przystępuje do Koalicji Europejskiej

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Wylosowano numery list
Polityka
Nietypowa rekonstrukcja rządu. "Dwa nazwiska zaskoczeniem"
Polityka
Tomasz Siemoniak po Kolegium ds. Służb: Trwają przeszukania i przesłuchania
Polityka
Sondaż przed wyborami do PE: KO o włos przed PiS
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska: Jest czworo nowych ministrów