Jak informowaliśmy w Rzeczpospolitej Ułaszonek wystartowała do Sądu Najwyższego i zgłosiła kandydaturę do jego izby dyscyplinarnej mimo prawomocnego skazania dyscyplinarnego przez samorządowy sąd w Białymstoku. Korporacja ukarała ją za sposób w jaki próbowała „negocjować" ugodę dla swojego klienta. Późną nocą, bez zapowiedzi wtargnęła do domu dłużnika klienta wraz z przedstawicielem firmy windykacyjnej.

Czytaj także: Radczyni z dyscyplinarką rekomendowana przez KRS na sędziego Izby Dyscyplinarnej SN

Nie zastała go, postanowiła więc porozmawiać z jego żoną – przestraszoną widokiem speca od egzekucji i niemającą upoważnienia, by decydować o spłacie długu. Radcowski sąd dyscyplinarny uznał, że mecenas wykonywała czynności zawodowe „niezgodnie z prawem, nierzetelnie, z pominięciem należytej staranności i uczciwości". Wymierzył jej też karę 3500 zł.

Fakt ten nie przeszkodził jednak KRS uznać mecenas Ułaszonek-Kubacką za godną urzędu sędziego. Mimo, że w aktach aktach osobowych przesłanych do Rady znajdowała się informacja o je postępowaniu dyscyplinarnym, została wybrana przez KRS na sędziego SN, a jej kandydatura przesłana do prezydenta.