Mika Aaltola: Ameryka wierna tradycji umiaru w polityce

Prognozy, że Trump zbuduje państwo faszystowskie, się nie spełniły – mówi Mika Aaltola, szef Fińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, ekspert ds. USA.

Publikacja: 07.11.2018 18:50

Mika Aaltola: Ameryka wierna tradycji umiaru w polityce

Foto: Rzeczpospolita

Rzeczpospolita: Cztery miesiące temu na szczycie Trump–Putin w Helsinkach mówiło się o globalnym dealu między Rosją i Ameryką. Po utracie przez republikanów większości w Izbie Reprezentantów to jeszcze będzie możliwe?

Mika Aaltola: W Helsinkach Putin rzeczywiście liczył na deal w stylu Kissingera: za pomoc w powstrzymaniu Chin chciał, aby Ameryka przyznała Rosji specjalne prawa w sprawach bezpieczeństwa w krajach granicznych, które nie należą do NATO, nie tylko na Ukrainie i w Białorusi, ale także w Szwecji i Finlandii. Amerykanie mogli co najwyżej przyznać Kremlowi takie wpływy na Ukrainie, i to wybiórczo. Sam Trump wiele razu zarzucał Obamie, że „wepchnął Rosję w objęcia Chin", więc myślał o takim porozumieniu. Ale już w Helsinkach okazało się, że jego możliwości działania są bardzo ograniczone: Kongres w tym czasie jeszcze zaostrzył sankcje przeciw Moskwie. Po zmianie większości w Izbie Reprezentantów wszelkie perspektywy na dogadanie się Trumpa z Putinem zniknęły, bo po ingerencji Rosji w wybory w 2016 r. demokraci stali się bardziej antyrosyjscy niż kiedykolwiek. Właśnie dlatego Putin trzymał się z dala od wyborów do Kongresu. Zrozumiał, że inaczej Kongres może wypowiedzieć otwartą wojnę handlową Rosji.

Co te wybory oznaczają dla powstania stałej amerykańskiej bazy w Polsce?

Ta baza już nie będzie się nazywała Fort Trump (śmiech). Ale Ameryka wróci teraz do polityki, jaką prowadziła przez przeszło 150 lat: opierania się na sojuszach z małymi i średnimi krajami, aby równoważyć siłę wielkich mocarstw bez konieczności pójścia wobec nich na ustępstwa. To w końcu zasada, wedle której funkcjonuje NATO. Na tym skorzysta Polska i jej baza, tym bardziej że także demokraci będą wspierali inicjatywy, które powstrzymają Rosję.

Senat pozostaje jednak w rękach republikanów. A jego uprawnienia w sprawach zagranicznych są większe niż izby niższej. To nie daje Trumpowi swobody działania za granicą?

Senat rzeczywiście musi ratyfikować wszystkie porozumienia międzynarodowe, ale robi to większością 3/5, a tej republikanie nie mają. To jest więc kolejne narzędzie nacisku w rękach demokratów. Co więcej, w wyborach za dwa lata, w przeciwieństwie do tych w tym roku, w grze będą głównie mandaty należące dziś do republikanów. Dlatego ci ostatni będą teraz bardzo ostrożni, także w sprawach międzynarodowych.

Angela Merkel mówiła, że Trumpowi nie można ufać. Teraz Ameryka znów jest godna zaufania?

Główną lekcję, jaka zostanie w Europie wyciągnięta z tych wyborów, jest to, że amerykańska demokracja wciąż działa, że Stany są wierne tradycji umiaru w polityce. Nie spełniły się złowieszcze prognozy, że Trump zbuduje państwo autorytarne, faszystowskie.

A myślał o tym?

Nie, nigdy tego nie chciał, ale tak twierdziło wielu liberałów w Europie. Teraz nastąpi uspokojenie nastrojów, to jest dobre dla NATO. Jak wielu innych prezydentów Trump będzie chciał „pozostawić coś po sobie". Zapewne postara się zawrzeć nowe porozumienie atomowe z Rosją – wycofanie się USA z układu INF może być tylko taktycznym posunięciem. Spróbuje też doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie i w Korei Północnej. Tylko w wojnie handlowej z Chinami i w polityce sankcji wobec Iranu nie spodziewam się po prezydencie umiaru, bo w tych dwóch kwestiach wspierają go demokraci. Być może ten podzielany przez nich protekcjonizm może też uderzyć w Europę, np. w import niemieckich samochodów. To byłoby jednak fatalne dla stosunków transatlantyckich.

Izba Reprezentantów rozpocznie teraz proces impeachmentu przeciw prezydentowi?

Nancy Pelosi, nowa przewodnicząca tej Izby, zapowiada, że nie. Ale wszystko zależy od raportu specjalnego prokuratora ds. powiązań sztabu wyborczego Trumpa z Kremlem Roberta Muellera, który może zostać opublikowany w każdej chwili. Taka procedura zostanie zablokowana w Senacie, ale i tak może dodatkowo ograniczyć pole manewru Trumpa. Aby pokazać, że wciąż jest przywódcą mocarstwa, prezydent będzie się starał wykonywać spektakularne gesty, np. zmieniając skład swojej administracji, być może łącznie z sekretarzem obrony Jamesem Mattisem.

Jakie Trump ma szanse na reelekcję?

W skali kraju republikanie przegrali z demokratami aż 9 pkt proc. W Europie to byłaby katastrofa. Po składzie Kongresu tego nie widać z uwagi na specyficzną ordynację. Przy tak oddanych głosach demokraci z łatwością wygraliby wybory prezydenckie. Musieliby jednak mieć młodego, charyzmatycznego kandydata, który skonsolidowałby „obamowską koalicję" mniejszości etnicznych, młodych i kobiet. Na razie nie mają. Trump znakomicie prowadzi kampanię, potrafi znaleźć słabe punkty swojego oponenta, to pokazał z Clinton. Jest też kwestia gospodarki – na razie rozwija się znakomicie, ale to w znacznej części wynik pompowania pieniędzy publicznych i cięcia podatków. Czy koniunkturę uda się utrzymać do 2020 r? Nie jestem pewien. Z drugiej strony poziom zaufania do Trumpa (44 proc.) jest spory, przede wszystkim dlatego, że przez te dwa lata wprowadzał w życie to, co zapowiadał. Dlatego oceniam szanse na jego reelekcję na 50 proc. ©?

—rozmawiał w Helsinkach Jędrzej Bielecki

Rzeczpospolita: Cztery miesiące temu na szczycie Trump–Putin w Helsinkach mówiło się o globalnym dealu między Rosją i Ameryką. Po utracie przez republikanów większości w Izbie Reprezentantów to jeszcze będzie możliwe?

Mika Aaltola: W Helsinkach Putin rzeczywiście liczył na deal w stylu Kissingera: za pomoc w powstrzymaniu Chin chciał, aby Ameryka przyznała Rosji specjalne prawa w sprawach bezpieczeństwa w krajach granicznych, które nie należą do NATO, nie tylko na Ukrainie i w Białorusi, ale także w Szwecji i Finlandii. Amerykanie mogli co najwyżej przyznać Kremlowi takie wpływy na Ukrainie, i to wybiórczo. Sam Trump wiele razu zarzucał Obamie, że „wepchnął Rosję w objęcia Chin", więc myślał o takim porozumieniu. Ale już w Helsinkach okazało się, że jego możliwości działania są bardzo ograniczone: Kongres w tym czasie jeszcze zaostrzył sankcje przeciw Moskwie. Po zmianie większości w Izbie Reprezentantów wszelkie perspektywy na dogadanie się Trumpa z Putinem zniknęły, bo po ingerencji Rosji w wybory w 2016 r. demokraci stali się bardziej antyrosyjscy niż kiedykolwiek. Właśnie dlatego Putin trzymał się z dala od wyborów do Kongresu. Zrozumiał, że inaczej Kongres może wypowiedzieć otwartą wojnę handlową Rosji.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Morderstwa, pobicia, otrucia, zastraszanie. Rosja atakuje swoich wrogów za granicą
Polityka
Boris Johnson chciał zagłosować w wyborach. Nie mógł przez wprowadzoną przez siebie zmianę
Polityka
Tajna kolacja Scholza i Macrona. Przywódcy Francji i Niemiec przygotowują się na wizytę Xi
Polityka
Bloomberg: Turcja wstrzymała wymianę handlową z Izraelem
Polityka
Co zrobi Moskwa, jeśli Zachód zabierze Rosji 300 miliardów dolarów?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił