Zeznania świadków – głównie wysokich rangą prokuratorów w latach 2005–07, ale też ówczesnych szefów policji czy PZU, przesłuchanych przez sejmową Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej – są już jawne. Zdecydował o tym na ostatnim posiedzeniu jej przewodniczący Robert Kropiwnicki (PO).
To stenogramy z kilkudziesięciu posiedzeń, które przez czas rozpatrywania wniosku o postawienie Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem były objęte tajemnicą postępowania i zakazem rozpowszechniania.
Były minister sprawiedliwości w rządach PiS, wymieniany jako kandydat na to samo stanowisko w nowym rządzie, nie stanie przed Trybunałem. To już wiadomo, tak zdecydował pod koniec września Sejm.
Co znalazło się w stenogramach? Według PO pokazują one, że Ziobro naginał prawo do własnych politycznych celów. – Są zeznania, które mogą być dla niego kompromitujące, jak chociażby Jaromira Netzla, byłego prezesa PZU, który opowiedział, jak minister próbował wpływać na jego zeznania. To przestępstwo karne, za które Ziobro również nie odpowie, bo uległo przedawnieniu – mówi „Rzeczpospolitej" Kropiwnicki.
Dla Ziobry ujawnienie zeznań to „żałosny krzyk rozpaczy PO". – Platforma przegrała, nie potrafiła udowodnić swojej tezy. A teraz boi się powrotu skutecznej walki z przestępczością, jaką prowadził rząd PiS w tamtym okresie. I nieskutecznie mści się za to – mówi. Na pytanie, czy niektóre zeznania mogą zaszkodzić mu wizerunkowo, odpowiada: – Absolutnie nie. Te osoby zeznawały już przed „komisją naciskową" (komisja śledcza badająca rzekome naciski na służby specjalne i prokuraturę za rządów PiS – red.), ich zeznania są jawne.