Christian Lindner i FDP utworzą koalicję z CDU/CSU Angeli Merkel?

Tuż przed wyborami notowania CDU/CSU i FDP są tak dobre, że obie partie szykują się do utworzenia koalicji.

Aktualizacja: 18.09.2017 20:22 Publikacja: 17.09.2017 17:44

Christian Lindner okazał się gwiazdą dość nudnej kampanii wyborczej. Na zdjęciu: wiec w Hamburgu, 8

Christian Lindner okazał się gwiazdą dość nudnej kampanii wyborczej. Na zdjęciu: wiec w Hamburgu, 8 września.

Foto: AFP

W ankiecie opublikowanej przez główną sieć telewizyjną kraju ARD najbardziej szokują wyniki SPD. Po błyskotliwym początku kampanii Martina Schulza socjaldemokraci mogliby liczyć już tylko na 20 proc. głosów, niemal dwa razy mniej niż CDU/CSU (37 proc.).

– To jeden z najgorszych wyników w powojennych Niemczech, skutek utrzymywania przez lata koalicji z chadekami, przez co umiarkowanej lewicy coraz trudniej jest odróżnić się od Angeli Merkel. Jeśli ten wynik się potwierdzi w dniu wyborów, nawet gdyby Schulz chciał budować kolejną „wielką koalicję" i zostać szefem MSZ, szeregowi członkowie SPD prawdopodobnie się na to nie zgodzą – mówi „Rzeczpospolitej" Dominik Grinmayer, ekspert Instytutu Niemiecko-Francuskiego (DFI) w Ludwigsburgu.

Zwrot wobec Unii

To byłby kolejny argument na rzecz budowy przez Merkel koalicji z liberałami. W sondażu ARD FDP co prawda uplasowała się na czwartym miejscu (9,5 proc.), za populistyczną i skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec AfD (12 proc.), ale to i tak dwukrotnie lepszy wynik, niż liberałowie uzyskali cztery lata temu, kiedy pierwszy raz w Republice Federalnej nie dostali się do Bundestagu. Skrajnie lewicowa Die Linke zbiera 9 proc. głosów, zaś Zieloni – 7,5 proc.

Sukces FDP to przede wszystkim zasługa 38-letniego Christiana Lindnera, który poza tradycyjnymi dla liberałów postulatami obniżenia podatków i wydatków państwa rozbudował program partii o inne, popularne w dzisiejszych Niemczech hasła. Jednym z nich jest twarda polityka wobec migracji: Lindner chce odesłać uchodźców, gdy zostanie przywrócony pokój w Syrii. Innym – modernizacja systemu edukacji i inwestycje w infrastrukturę. W słynnej już wypowiedzi lider FDP, który z powodu młodego wieku i wielkich umiejętności retorycznych często jest porównywany do Emmanuela Macrona, opowiedział się także za uznaniem de facto okupacji Krymu przez Rosjan.

Ale to w sprawach europejskich wejście FDP do koalicji rządowej doprowadziłoby zapewne do największego zwrotu.

– Tradycyjnie mniejszy partner koalicyjny może wybrać sobie jedno ministerstwo, którym chce kierować, poza tymi, które otrzymuje „z rozdzielnika". Lindner tak mocno akcentuje konieczność cięcia wydatków, że naturalnym wyborem byłoby dla niego Ministerstwo Finansów. Wówczas Wolfgang Schäuble znalazłby się bez pracy – mówi Grinmayer.

Od Grecji po Hiszpanię do tej pory Schäuble był uważany za jastrzębia, który narzuca zjednoczonej Europie surową politykę zaciskania pasa. Ale jego program blednie w stosunku do tego, co na tym stanowisku chciałby przeforsować Lindner.

– Jesteśmy zwolennikami gospodarki rynkowej, stoimy po stronie europejskiego podatnika. Nie sądzę, aby można było osiągnąć długotrwałą stabilność unii walutowej, mnożąc fundusze publiczne – powiedział lider FDP.

Zaraz po wyborach do Bundestagu 24 września Macron chce przedstawić szczegółowy plan powołania odrębnego budżetu dla strefy euro, a także parlamentu i ministra finansów. Francuz opowiedział się także za emisją euroobligacji. Wobec takiego scenariusza już zdystansował się – w ubiegłym tygodniu w orędziu o stanie Unii – szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Ale powstanie koalicji CDU/CSU–FDP ostatecznie położyłoby kres wizji Francuza.

– Lindner bardzo stanowczo sprzeciwiał się planom Macrona. Nie widzę, jak miałby zmienić po wyborach zdanie – mówi Grinmayer.

Jak wynika z badań Fundacji Bertelsmanna, taki zwrot mógłby liczyć na szerokie poparcie społeczne: 79 proc. Niemców nie chce ściślejszej integracji europejskiej niż ta, która jest obecnie.

Opcja z Zielonymi

Podczas spotkania z bankierami we Frankfurcie pod koniec sierpnia lider liberałów poszedł jeszcze dalej. Uznał, że „najlepszym rozwiązaniem" dla Grecji byłby powrót do drachmy. Tej części programu nie ma co prawda szans wprowadzić w życie, bo o ile w sprawie planów Macrona Merkel w znacznym stopniu podziela jego sceptycyzm, o tyle od wybuchu kryzysu finansowego kanclerz z pełną determinacją chciała utrzymać spójność unii walutowej. Gdyby jednak inwestorzy poważnie potraktowali założenia Lindnera, mogłoby dojść do paniki na rynkach finansowych, kolejnego kryzysu w strefie euro.

Sukces FDP jest też poważnym ostrzeżeniem dla Theresy May, bo lider libebrałów opowiada się za bardzo twardą strategią negocjacji w sprawie brexitu.

– Jednolity rynek to podstawa integracji. Jeśli Brytyjczycy chcą ograniczyć imigrację, nie można w drodze wyjątku dać im dostępu do swobody wymiany usług, towarów, kapitału. To jest jedna całość – uważa Lindner.

Lider FDP ma natomiast mniejsze szanse na zmianę niemieckiej polityki zagranicznej.

– Raczej nie otrzyma poza Ministerstwem Finansów innego ważnego resortu – uważa Grinmayer.

Lindner co prawda opowiedział się za „realizmem" wobec okupacji Krymu, ale jednocześnie popiera wzmocnienie flanki wschodniej NATO i zwiększenie wydatków Niemiec na obronę do 2 proc. PKB. Wbrew Merkel chce też utrzymać silne więzi transatlantyckie mimo prezydentury Donalda Trumpa.

Na razie CDU/CSU i FDP mogą łącznie liczyć na 46,5 proc. głosów. Gdyby okazało się to za mało dla uzyskania większości rządowej, trzecim koalicjantem mogliby się okazać Zieloni. Ale o porozumienie nie będzie łatwo: liberałowie mają od nich zupełnie inny program, m.in. w sprawie imigracji i zmian klimatycznych.

– Zieloni popierają też plan Macrona pogłębienia unii walutowej. Merkel jest w tej sprawie gdzieś w połowie drogi, chce powołania Europejskiego Funduszu Walutowego na wypadek kryzysu, ale nie unii transferowej – mówi Grinmayer.

Jeśli znalezienie kompromisu nie będzie możliwe, Niemców mogą czekać wcześniejsze wybory.

W ankiecie opublikowanej przez główną sieć telewizyjną kraju ARD najbardziej szokują wyniki SPD. Po błyskotliwym początku kampanii Martina Schulza socjaldemokraci mogliby liczyć już tylko na 20 proc. głosów, niemal dwa razy mniej niż CDU/CSU (37 proc.).

– To jeden z najgorszych wyników w powojennych Niemczech, skutek utrzymywania przez lata koalicji z chadekami, przez co umiarkowanej lewicy coraz trudniej jest odróżnić się od Angeli Merkel. Jeśli ten wynik się potwierdzi w dniu wyborów, nawet gdyby Schulz chciał budować kolejną „wielką koalicję" i zostać szefem MSZ, szeregowi członkowie SPD prawdopodobnie się na to nie zgodzą – mówi „Rzeczpospolitej" Dominik Grinmayer, ekspert Instytutu Niemiecko-Francuskiego (DFI) w Ludwigsburgu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu