Los Merkel w rękach Bawarczyków

Ustalenia ostatniego szczytu UE dotyczące imigracji nie zażegnały kryzysu rządowego w Berlinie. W poniedziałek gorączkowo poszukiwano kompromisu.

Aktualizacja: 02.07.2018 21:50 Publikacja: 02.07.2018 18:56

Angela Merkel broniła w poniedziałek swojego stanowiska w sprawie imigracji

Angela Merkel broniła w poniedziałek swojego stanowiska w sprawie imigracji

Foto: AFP

Zarówno z Monachium, jak i berlińskiej siedziby CDU płynęły w poniedziałek uspokajające sygnały. – Nie stawiamy pod znakiem zapytania stabilności rządu – powiedział premier Bawarii Markus  Söder przed poniedziałkową rundą negocjacji  w sprawie zażegnania kryzysu rządowego na tle polityki imigracyjnej. – Rozumiem w pewnym sensie stanowisko CSU – powiedziała Julia Klöckner,  wiceprzewodnicząca CDU.

Takie wypowiedzi oraz całodniowe spotkania, narady i konsultacje tworzyły określoną atmosferę przed wieczornymi rozmowami liderów obu siostrzanych partii chadeckich. W chwili zamykania tego wydania ich wynik nie był jeszcze znany.

Kryzys grożący upadkiem rządu Angeli Merkel wybuchł na tle różnic dotyczących traktowania przybywających do Niemiec w poszukiwaniu azylu osób, które wnioski złożyły już w innych krajach UE, przede wszystkim we Włoszech i w Grecji. Horst Seehofer, przewodniczący CSU od 2008 roku, będący także od ponad trzech miesięcy ministrem spraw wewnętrznych, domaga się ich odsyłania z niemieckiej granicy do tych państw. Jest to zgodne z obowiązującym w UE tzw. rozporządzeniem dublińskim. Seehofer groził wprowadzeniem takiej praktyki z początkiem lipca, nawet bez zgody szefowej rządu.

Minister niezadowolony

Angela Merkel i jej CDU były stanowczo przeciwne jednostronnej decyzji Niemiec w obawie przed reakcją partnerów z UE. Jej rezultatem byłoby przekreślenie wszelkich nadziei na ogólnoeuropejskie podejście do kryzysu imigracyjnego.

Merkel proponowała zawarcie porozumień bilateralnych z poszczególnymi krajami i odsyłanie tzw. wtórnych imigrantów dopiero na podstawie zgody tych państw. Wykorzystała ubiegłotygodniowy szczyt UE na rozmowy na temat takich porozumień. Po szczycie ogłosiła, że ma zgodę 14 państw, co okazało się nie do końca prawdą. Zaprotestowały Polska, Węgry i Czechy. Merkel wyjaśniła, że wprawdzie porozumienia nie zdołała osiągnąć, ale ma obietnicę rozmów na ten temat. Porozumienia z Włochami i Austrią nie widać nawet na horyzoncie. Zawarła jednak porozumienia z Grecją i Hiszpanią, państwami odgrywającymi pierwszorzędną rolę w  europejskim kryzysie imigracyjnym.

Nie zrobiło to wielkiego wrażenia na ministrze Seehoferze ani jego zwolennikach w  CSU. Bawarczycy naradzali się w niedzielę w Monachium przez ponad 10 godzin, krytykując ustalenia zakończonego w piątek szczytu UE. Ale  krytykowano także Seehofera za nieustępliwość prowadzącą prostą drogą do tragedii w postaci rozbicia koalicji rządowej, upadku rządu i przedterminowych wyborów do Bundestagu.

Bawaria ponad wszystko

– Obecne wydarzenia przypominają sytuację w republice bananowej. Przyczyną kryzysu jest Horst Seehofer. Krytykował Angelę Merkel za jej politykę imigracyjną, będąc premierem Bawarii. Jako minister poszedł zdecydowanie za daleko w nadziei, że twarda postawa w sprawie imigracji przyniesie korzyść CSU w jesiennych wyborach do landtagu – tłumaczy „Rzeczpospolitej" nasz rozmówca z niemieckich kręgów dyplomatycznych w Berlinie.

Jego zdaniem wyjściem z obecnej sytuacji jest dymisja Seehofera, którą zresztą sam zaoferował, ale szybko się wycofał. „Co jeszcze mógłby Seehofer przedstawić za sukces, gdy ustawił poprzeczkę tak wysoko?" – pyta „Der Spiegel". Bawarski liberalny dziennik  „Süddeutsche Zeitung" uważa, że Seehofer i CSU zerwali porozumienie z CDU dotyczące imigracji, zawarte jesienią ubiegłego roku, co doprowadziło do obecnej sytuacji.

Co więcej, nic nie wskazuje na to, aby wyborcy w Bawarii byli zadowoleni ze strategii CSU. Na to ugrupowanie ma zamiar głosować zaledwie  34 proc. obywateli tego landu. Nie gwarantuje to utrzymania przez CSU absolutnej większości w landtagu i samodzielnych rządów. Przy tym poparcie dla CSU stale spada.

Mniej imigrantów

Paradoksem jest, że kryzys niemiecki wybuchł w chwili, gdy nie widać jakiejś nowej potężnej fali imigracji. Do Niemiec w pierwszych pięciu miesiącach przybyło 78 tys. osób, które złożyły wnioski o azyl. W pierwszym półroczu roku ubiegłego wniosków azylowych było nieco ponad 90 tys. Od początku tego roku do połowy czerwca zanotowano 18 tys. 349 osób ubiegających się o azyl, które były już zarejestrowane w bazie odcisków palców systemu Eurodac (Europejski Zautomatyzowany System Rozpoznawania Odcisków Palców).

Zgodnie z rozporządzeniem dublińskim osoby te powinny zostać odesłane do kraju, gdzie złożyły pierwszy raz wnioski azylowe. Minister Seehofer proponuje więc, żeby takie osoby odsyłać w przyszłości, w zasadzie od pierwszego tygodnia lipca tego roku, do krajów pochodzenia. W sumie w wypadku zastosowania takiej procedury i odesłania wszystkich napływających do Niemiec tzw. wtórnych imigrantów w pierwszym półroczu liczba starających się o azyl zmniejszyłaby się o jedną piątą wszystkich przybyszów. To kilka procent wszystkich imigrantów. Ale przyjmowanie ich stwarza wrażenie, że granice Niemiec są nadal otwarte, jak w latach 2015–2016. Grozić to może nowym najazdem na Niemcy.

Niemal dwie trzecie Niemców (61 proc. według sondażu Kantar Public) jest za odsyłaniem z granicy imigrantów zarejestrowanych już wcześniej w innym kraju. Dokładnie o to zabiega minister Seehofer. Ale większość obywateli nie chce, aby kanclerz Angela Merkel utraciła władzę.  Kierowana przez nią koalicja CDU/CSU i SPD ma obecnie w Bundestagu 399 głosów przy absolutnej większości 355 mandatów. Wyjście Bawarczyków posiadających 46 mandatów oznaczałoby, że rządowi brakuje dwóch głosów do większości absolutnej.

Zarówno z Monachium, jak i berlińskiej siedziby CDU płynęły w poniedziałek uspokajające sygnały. – Nie stawiamy pod znakiem zapytania stabilności rządu – powiedział premier Bawarii Markus  Söder przed poniedziałkową rundą negocjacji  w sprawie zażegnania kryzysu rządowego na tle polityki imigracyjnej. – Rozumiem w pewnym sensie stanowisko CSU – powiedziała Julia Klöckner,  wiceprzewodnicząca CDU.

Takie wypowiedzi oraz całodniowe spotkania, narady i konsultacje tworzyły określoną atmosferę przed wieczornymi rozmowami liderów obu siostrzanych partii chadeckich. W chwili zamykania tego wydania ich wynik nie był jeszcze znany.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu