USA: Transformacja demokratów

Zmienia się ideologia Partii Demokratycznej. Ma coraz bardziej zróżnicowane szeregi i kandydatów na ważne stanowiska.

Aktualizacja: 29.01.2019 21:42 Publikacja: 29.01.2019 17:16

Kamala Harris, wschodząca gwiazda Partii Demokra-tycznej. Jest w gronie faworytów wyścigu o nominacj

Kamala Harris, wschodząca gwiazda Partii Demokra-tycznej. Jest w gronie faworytów wyścigu o nominację do walki w wyborach prezydenckich w 2020 roku

Foto: AFP

Kilkadziesiąt lat temu Waszyngton był domeną białych mężczyzn. Dziś panorama demograficzna w amerykańskiej polityce jest zupełnie inna, co w dużej mierze jest zasługą demokratów. Widać to dobrze po Kongresie obecnej kadencji, w którym zasiadła rekordowa liczba kobiet, przedstawicieli różnych ras, grup etnicznych oraz społecznych.

Zróżnicowanie amerykańskiej lewicy ostro się zarysowuje również wśród kandydatów, którzy ogłosili chęć ubiegania się o nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2020 r. W tym gronie są m.in. cztery kobiety (Kamala Harris, Elizabeth Warren, Tulsi Gabbard, Kirsten Gillibrand), pretendent pochodzenia latynoskiego (Julian Castro) oraz kandydat otwarcie przyznający się, że jest gejem (Pete Buttigieg).

Trudna do pokonania

Szczególną uwagę zyskuje ostatnio Kamala Harris, 54-letnia senator z Kalifornii, córka imigrantów z Jamajki i Indii, uznawana w partii za wschodzącą gwiazdę. Nie tylko dlatego, że jest charyzmatycznym mówcą z inspirującym przesłaniem. Przede wszystkim postrzegana jest jako symbol nowego pokolenia demokratów, bo posiada trzy ważne cechy: jest kobietą, przedstawicielką mniejszości etnicznej i jest stosunkowo młoda.

Przyciągnęła uwagę krytyką polityki imigracyjnej Donalda Trumpa, zabłysnęła ostrymi pytaniami podczas przesłuchań kandydata do Sądu Najwyższego Bretta Kavanaugha, a w kampanii będzie się skupiać na kwestiach bliskich progresywnej części wyborców demokratycznych: obniżeniu kosztów życia klasy średniej, zielonej energii, reformie imigracyjnej i systemu sądownictwa oraz udostępnieniu ubezpieczenia medycznego dla wszystkich.

„Ze wszystkich pojawiających się kandydatów zapowiada się na najbardziej dynamiczną, urzekającą i trudną do pokonania" – pisze Jennifer Rubin w „Washington Post".

Precz z ostrożnością

„Gdy ostatnim razem demokraci starali się przejąć Biały Dom po republikańskim prezydencie, ich partia wspierała uszczelnienie muru na południowej granicy, małżeństwa homoseksualne były nielegalne w 49 stanach i mało który kandydat demokratyczny starał się to zmienić. Tylko jeden, z niewielkimi szansami na wygraną, mówił o państwowym ubezpieczeniu medycznym dla wszystkich" – zauważa „Washington Post".

12 lat później demokraci walczą z pomysłem Trumpa zbudowania muru na granicy z Meksykiem. Ci, którzy kiedyś unikali pytań dotyczących małżeństw gejowskich, teraz walczą o przywileje dla osób transgender. Ubezpieczenie dla wszystkich stało się natomiast kwestią powszechnie dyskutowaną, tak jak walka z rasizmem, seksizmem i zmianami klimatycznymi.

„Przez lata demokratyczni kandydaci na prezydenta ostrożnie podchodzili do spraw, które uważane były za zbyt liberalne, bo bali się, że wystraszą umiarkowanych i niezależnych wyborców. Obecnie tego wahania nie czuć" – dodaje gazeta.

Te zmiany to wyzwanie dla bardziej umiarkowanych lub starszych polityków, którzy pamiętają czasy, gdy krajobraz demograficzny Waszyngtonu był bardziej jednolity, a poglądy – mniej radykalne. Jeżeli będą bronić tradycyjnych wartości demokratycznych ryzykują, że zostaną zepchnięci na margines.

To problem dla mającego dekady doświadczenia w Waszyngtonie Joe Bidena, byłego wiceprezydenta, który teraz rozważa trzecią próbę zdobycia fotela prezydenckiego. Zna scenę polityczną Ameryki od podszewki i jest rozpoznawalną postacią w całym kraju. Ale 79-letni Biden odstaje od wyłaniającego się wizerunku Partii Demokratycznej, na który składają się nowe młode twarze, mniejszości i kobiety.

Przepraszam za dawne poglądy

Kandydaci z dużym stażem, którzy walczą o głosy wyborców w zmieniającej się Partii Demokratycznej, coraz częściej przepraszają za decyzje, które kiedyś podjęli oraz wycofują się z wcześniejszych poglądów, nie pasujących do dzisiejszego nowego wizerunku.

Ubiegająca się o nominację kongresmenka Tulsi Gabbard przeprosiła za wideo, które nagrała, gdy pracowała z Alliance for Traditional Marriage, grupą przeciwną małżeństwom osób tej samej płci. „Moje poglądy się diametralnie zmieniły" – zapewniała na spotkaniu z wyborcami.

Nowojorska senator Kirsten Gillibrand, która również startuje w wyborach prezydenckich, tłumaczyła się niedawno z wysokiego rankingu w National Rifle Association (Krajowe Stowarzyszenie Broni). „Kiedyś patrzyłam na broń z punktu widzenia łowców dzikiej zwierzyny" – stwierdziła Gillibrand i dodała, że zmieniła zdanie po spotkaniu z rodzicami dziewczyny, która padła ofiarą przemocy z użyciem broni.

Elektorat mocno się zmienia

Jak te zmiany przełożą się na wyniki wyborów prezydenckich – trudno ocenić prawie dwa lata wcześniej. Republikanie już zaczęli atakować swoich oponentów jako oderwanych ideologicznie od większości Amerykanów i zbyt liberalnych, by móc zdobyć Biały Dom. Kandydatów takich jak Gillibrand nazywają „kameleonami, którzy dbają tylko o swoje polityczne kariery, a nie o wyborców".

Jednak, jak wynika z sondaży, nie tylko politycy i kandydaci demokratyczni przechodzą transformację. Poglądy wyborców demokratycznych również skierowały się bardziej na lewo w wielu kwestiach. W badaniach Gallupa (z 2018 r.) 90 procent demokratów poparło zaostrzenie prawa dotyczącego sprzedaży broni, podczas gdy dziesięć lat wcześniej – tylko 66 proc. Około 40 procent demokratów oraz wyborców sympatyzujących z demokratami popiera zwiększenie legalnej imigracji, podczas gdy 12 lat temu tylko 20 proc. – wynika z danych Pew Research Center.

„Partię tworzą ludzie. To oni są na pierwszym miejscu. Jako ludzie rozumiemy pewne kwestie coraz lepiej dzięki dostępowi do informacji. W ten sposób ludzie kształtują partię" – stwierdziła w jednym z wywiadów prasowych Deidre DeJear, aktywistka z Des Moines, walcząca o prawa dla wyborców.

Kilkadziesiąt lat temu Waszyngton był domeną białych mężczyzn. Dziś panorama demograficzna w amerykańskiej polityce jest zupełnie inna, co w dużej mierze jest zasługą demokratów. Widać to dobrze po Kongresie obecnej kadencji, w którym zasiadła rekordowa liczba kobiet, przedstawicieli różnych ras, grup etnicznych oraz społecznych.

Zróżnicowanie amerykańskiej lewicy ostro się zarysowuje również wśród kandydatów, którzy ogłosili chęć ubiegania się o nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2020 r. W tym gronie są m.in. cztery kobiety (Kamala Harris, Elizabeth Warren, Tulsi Gabbard, Kirsten Gillibrand), pretendent pochodzenia latynoskiego (Julian Castro) oraz kandydat otwarcie przyznający się, że jest gejem (Pete Buttigieg).

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu