Bolsonaro może liczyć w I turze na 26 proc. głosów, o 2 punkty procentowe więcej niż w sondażu z początku tygodnia - wynika z badania przeprowadzonego przez Datafolha, którego wyniki publikuje gazeta "Folha de S.Paulo".
Cztery punkty procentowe w sondażu zyskał kandydat Partii Pracujących Brazylii, Fernando Haddad, wskazany przez byłego prezydenta Luiza Inácio Lula da Silvę, który sam nie może startować w zaplanowanych na 7 października wyborach z powodu skazania go za korupcję. Na Haddada chce głosować 13 proc. Brazylijczyków. Również 13 proc. Brazylijczyków chce głosować na byłego gubernatora stanu Ceara, Ciro Gomesa. Na 9 proc. głosów może liczyć postrzegany jako kandydat biznesu Geraldo Alckmin. Z kolei działaczka ekologiczna, Marina Silva, uzyskała poparcie 8 proc.
Partia Pracujących stara się - jak pisze Reuters - przenieść poparcie, jakim wciąż darzy byłego prezydenta Lulę wielu Brazylijczyków, na stosunkowo mało znanego w kraju Haddada, co zdaje się przynosić rezultaty.
W bardzo prawdopodobnej II turze wyborów prezydenckich Haddad ma duże szanse wygrać z Bolsonaro ze względu na ogromny elektorat negatywny kontrowersyjnego kandydata, byłego kapitana brazylijskiej armii, który jest zwolennikiem liberalizacji przepisów regulujących dostęp do broni, co ma ułatwić walkę z przestępczością. Bolsonaro zraził do siebie wielu Brazylijczyków pogardliwymi wypowiedziami na temat kobiet, gejów, czarnoskórych i rdzennej ludności Brazylii.
Obecnie - jak wynika z najnowszego sondażu - elektorat negatywny Bolsonaro to 44 proc. Brazylijczyków. W przypadku Haddada to zaledwie 26 proc. co daje mu potencjalną przewagę w II turze.