Rząd zrezygnował z kontrowersyjnej propozycji drobiazgowego dokumentowania każdej – bez względu na wartość – transakcji z powiązaną spółką. I tak jednak firmom przybędzie wiele biurokratycznych obowiązków. Wprowadza je przyjęta w piątek przez Sejm nowelizacja ustawy o PIT i o CIT.
Bez wezwania z urzędu
– Nowe przepisy przysporzą firmom sporo pracy – mówi Anna Wcisło, menedżer w Crido Taxand. – Będą musiały systematycznie, na bieżąco opisywać transakcje z powiązanymi podmiotami. Teraz wiele firm robi to dopiero po wezwaniu skarbówki. Na przedstawienie dokumentacji mają siedem dni. Po zmianach zakres wymaganych informacji będzie tak duży (trzeba dodatkowo sporządzić analizy porównawcze czy opisać np. umowy o zarządzanie płynnością finansową albo o podziale kosztów), że nie zdążą jej w tym terminie przygotować.
Z pierwotnej wersji nowelizacji wynikało, że spółka, której przychody lub koszty przekraczają 2 mln euro rocznie, musi szczegółowo dokumentować każdą transakcję z powiązanym podmiotem. Bez względu na to, czy jej wartość wynosi 100 tys. czy 1 euro.
– Na szczęście po konsultacjach społecznych rząd zrezygnował z tej propozycji i przywrócił progi transakcji – mówi Anna Wcisło. – Jednocześnie jednak fiskus dostaje możliwość zażądania dokumentacji także tych transakcji, których wartość nie przekracza ustawowych limitów. Będzie to możliwe wtedy, gdy skarbówka uzna, że jest prawdopodobieństwo zaniżenia ceny. Ma to wyeliminować zakusy na dzielenie, w celu uniknięcia obowiązku dokumentacyjnego, transakcji na części – tłumaczy ekspertka.
Nowe przepisy o cenach transferowych mają wejść w życie co do zasady 1 stycznia 2017 r. Dotyczą podmiotów powiązanych kapitałowo, majątkowo i osobowo. Już teraz, stosując ceny odbiegające od rynkowych, ryzykują, że fiskus oszacuje im dochód. Jeśli nie mają dokumentacji bądź jest ona nierzetelna, skarbówka nałoży na doszacowany dochód 50-proc. podatek.