Michał Szułdrzyński: Do kogo nam bliżej – Izraela czy Hamasu?

Wyjątkowo ostrej wymianie ognia między Izraelem a Hamasem towarzyszy niezwykłe wzmożenie w mediach społecznościowych. Tym razem jednak zaskakujące było wahnięcie nastrojów na korzyść Palestyńczyków: z małymi wyjątkami duża część celebrytów mediów społecznościowych uznała za stosowne oburzyć się działaniami izraelskimi. Wojsko tego państwa nazywano już nie tylko okupantami, ale dorzucano oskarżenia o ludobójstwo, apartheid i zbrodnie przeciwko ludności. Nawet część tzw. ekspertów winą za obecną eskalację jednoznacznie obarczało Izrael i premiera Benjamina Netanjahu, który miał doprowadzić do wojny, by ratować swoje rządy.

Aktualizacja: 22.05.2021 20:21 Publikacja: 21.05.2021 00:01

Michał Szułdrzyński: Do kogo nam bliżej – Izraela czy Hamasu?

Foto: AFP

Warto pamiętać, że konflikt izraelsko-palestyński nie zaczął się wczoraj, a rachunki krzywd są po obu stronach. Faktem jest, że Izraelczycy kontynuują budowę osiedli na ziemiach, do których prawa roszczą sobie Palestyńczycy, dlatego też kwestia eksmisji kilku arabskich rodzin z Szajch Dżarrah stała się punktem zapalnym. Wcześniej policja izraelska zamknęła Bramę Damasceńską, miejsce wieczornych spotkań muzułmanów podczas ramadanu. Mało się jednak mówiło o tak zwanych atakach tiktokowych – czyli palestyńskiej wersji patostreamingu – nagrywanych na komórki atakach młodych Palestyńczyków na Żydów, które następnie wrzucano do sieci, gdzie biły rekordy popularności. Napięcie między Izraelczykami a Palestyńczykami rosło.




Tyle tylko że w te napięcia ostro wszedł Hamas, terrorystyczna organizacja ze Strefy Gazy, która w poniedziałek 10 maja rozpoczęła ostrzał rakietowy Izraela. W ciągu dziesięciu dni ataków wystrzeliła w stronę Izraela ponad cztery tysiące rakiet. Izraelskie wojsko (zwane od angielskiego skrótu IDF – Israel Defense Forces) odpowiedziało bombardowaniami. W Gazie (którą Izrael odgrodził murem, by zatrzymać przepływ terrorystów, którzy przeprowadzali zamachy) zaczęli ginąć cywile, co jeszcze bardziej rozgrzało emocje. Gdy piszę te słowa, po stronie palestyńskiej jest około 200 ofiar (z czego mniej więcej połowa to bojownicy Hamasu lub Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu), zaś po izraelskiej ofiar było 12. Niestety Hamas wyrzutnie rakiet ustawiał w gęsto zaludnionych dzielnicach Gazy, co sprawiało, że ich niszczenie pociągało za sobą poważne koszty ludzkie. Media obiegały wstrząsające zdjęcia bombardowanych wieżowców, choć warto przypomnieć, że przed nalotem ich mieszkańcy oraz pracujący w nich ludzie byli wzywani telefonicznie do ewakuacji.

Śmierć każdego cywila powinna zostać po zakończeniu konfliktu wyjaśniona (po ostatniej wojnie z Hamasem w 2014 r. IDF powołał komisję wyjaśniającą każdy z budzących wątpliwości przypadków śmierci cywilów), ale ani moralizm, ani sentymentalizm nie mogą przysłonić prostego faktu: Izrael ma prawo bronić się przed tysiącami rakiet, które wysłał na niego Hamas. Trudno przyjąć za dobrą monetę tłumaczenie, że Hamas wystąpił w obronie eksmitowanych Palestyńczyków. Tak wielki arsenał musiał być produkowany i przechowywany przez miesiące, jeśli nie przez lata. Poza tym Hamas nie przygotowałby się tak dobrze bez pomocy z zewnątrz, przede wszystkim ze strony Iranu.

Jeśli idzie o geopolitykę, Izrael potępiły Iran oraz Turcja, która coraz bardziej wchodzi w rolę opiekuna wszystkich muzułmanów świata. Amerykańska lewica z kolei krytykuje Joe Bidena, że w tym sporze zachowuje się jak Donald Trump. Otwarcie stronę palestyńską poparł ruch Black Lives Matter.

W tej geopolitycznej układance warto przypomnieć sobie, kto jest naszym sojusznikiem, a kto sprzyja naszym wrogom, i nie zaszkodzi się zastanowić, czy jest w naszym interesie trzymanie kciuków za Palestyńczyków czy Izrael. Znacznie bliżej nam do tego drugiego, który jest wciąż demokratycznym przyczółkiem na mapie Bliskiego Wschodu. Choć to oczywiście nie może oznaczać akceptacji dla różnych niepokojących trendów w tym kraju. Jednak od sympatii do Hamasu powinniśmy się trzymać z daleka.

Warto pamiętać, że konflikt izraelsko-palestyński nie zaczął się wczoraj, a rachunki krzywd są po obu stronach. Faktem jest, że Izraelczycy kontynuują budowę osiedli na ziemiach, do których prawa roszczą sobie Palestyńczycy, dlatego też kwestia eksmisji kilku arabskich rodzin z Szajch Dżarrah stała się punktem zapalnym. Wcześniej policja izraelska zamknęła Bramę Damasceńską, miejsce wieczornych spotkań muzułmanów podczas ramadanu. Mało się jednak mówiło o tak zwanych atakach tiktokowych – czyli palestyńskiej wersji patostreamingu – nagrywanych na komórki atakach młodych Palestyńczyków na Żydów, które następnie wrzucano do sieci, gdzie biły rekordy popularności. Napięcie między Izraelczykami a Palestyńczykami rosło.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Luna, Eurowizja i hejt. Nasz nowy narodowy sport
Plus Minus
Ubekistan III RP
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności